english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

17. Niedziela po Trójcy Świętej

23 września 2018 r.
1.Słuchajcie mnie, wyspy, i uważajcie, wy, dalekie narody! Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu. 2.I uczynił moje usta ostrym mieczem, w cieniu swojej ręki mnie ukrył, uczynił mnie strzałą gładką, w swoim kołczanie mnie schował 3.I rzekł do mnie: Jesteś moim sługą, Izraelu, przez ciebie się wsławię. 4.Lecz ja pomyślałem: Na darmo się trudziłem, na próżno i daremnie zużyłem swoją siłę. A jednak moje prawo jest u Pana, a moja zapłata u mojego Boga. 5.Teraz zaś mówi Pan, który mnie stworzył swoim sługą od poczęcia, aby nawrócić do niego Jakuba i zebrać dla niego Izraela, gdyż jestem uczczony w oczach Pana, a mój Bóg stał się moją mocą. 6.Mówi: To za mało, że jesteś mi sługą, aby podźwignąć plemiona Jakuba i przywrócić oszczędzonych synów Izraela, więc ustanowiłem cię światłością pogan, aby moje zbawienie sięgało aż do krańców ziemi. 
Księga proroka Izajasza 49,1-6
 

Są takie teksty biblijne, które pozornie nie mają z nami dzisiaj wiele wspólnego, a którymi przez to jakoś trudniej się identyfikować i znaleźć przesłanie dla siebie. Być może dla wielu taki jest właśnie przytoczony fragment z proroka Izajasza. Już sam kontekst wydaje się być nam nieco obcy.
Po pierwsze bardzo mocno w tekstach szczególnie starotestamentowych podkreślony jest pewien wymiar narodowy. Posłanie do narodu wybranego, uwypuklenie szczególnej roli właśnie tego narodu. Jakoś wciąż trudno chyba nam się w tym odnaleźć.
 
Po drugie prorocy w Starym Testamencie to ci, których zadanie bardzo często polega na wyjściu do ludu i głoszeniu.  Oczywiście podkreślamy dzisiaj, że każdy z nas jest powołany, ale przecież nie każdy zostaje tym, który głosi. Mówiąc o powszechnym powołaniu mówimy o służbie, która realizuje się w praktycznej pomocy bliźniemu, czy składaniu świadectwa swoim codziennym życiem. Zadanie bycia tym, który głosi już w czasach biblijnych dotyczyło naprawdę nielicznych. Dziś też przecież relatywnie niewielu jest tych, którzy mają stawać przed ludźmi i głosić. Do takich zaliczylibyśmy co najwyżej duchownych, ewentualnie katechetów, ewangelistów.
 
I wreszcie po trzecie wielcy prorocy starotestamentowi to bardzo często niezwykłe postacie, wyjątkowo prowadzone przez Boga. Powołani już od poczęcia, nieraz będący świadkami wielkich wydarzeń, otrzymujący szczególnie bezpośrednie Słowo od Boga, które mają przekazywać ludowi. 
 
Patrząc na przytoczony fragment, a szczególnie ostatni werset być może zaczynamy wręcz współczuć prorokowi. Miał tak niezwykle trudne zadanie. Wielokrotnie czytamy w Starym Testamencie jak prorocy mieli głosić ludowi bardzo trudne słowa od Boga. Wcale nie były to miłe obietnice, piękne słowa o miłości i zapewnienie o prowadzeniu, ale nieraz twarda mowa, usta niczym ostry miecz, które mają przenikać, by człowiek mógł zrozumieć swój grzech i w pokorze przyjść z nim do Boga. Na dodatek wielokrotnie prorocy wcale nie spotykali się z przychylnością króla, rządzących, zwykłego ludu, ani nawet przywódców religijnych, a byli przez nich wyśmiewani, prześladowani i nawet zabijani. I oto wyobrażamy sobie sługę, proroka, być może zmęczonego, sfrustrowanego niepowodzeniem swojej misji, który nie odniósł sukcesu. Nie zobaczył efektów swojego zwiastowania. Nie widział tłumów, które pokutują, nie wdział zmian w narodzie. Na darmo się trudził, na darmo zużył swoją siłę. Być może teraz oczekuje, że Bóg ulituje się nad nim, pozwoli mu odpocząć, zakończy jego niemożliwą misję, albo przynajmniej sprawi, że w końcu to co przez być może lata robił wyda jakiś owoc. 
 
A tymczasem słyszy wręcz szokujące dla nas słowa z ostatniego wiersza. To za mało, że jesteś mi sługą, aby podźwignąć plemiona Jakuba i przywrócić oszczędzonych synów Izraela, więc ustanowiłem cię światłością pogan, aby moje zbawienie sięgało aż do krańców ziemi.
 
Co w takim razie ten tekst może nam mówić dzisiaj?
Boże Słowo możemy i powinniśmy odczytywać w pewnym konkretnym kontekście historyczno-kulturowym, ale wierzę też, że jego ponadczasowość objawia się także w tym, że pewne teksty widzimy też jako obraz naszej rzeczywistości.
 
Każdy wierzący jest powołany do służby, by być sługą Pana. To przez nas Bóg chce być widoczny dla innych w tym świecie. Nasze zadania i powołania są bardzo różne. Chodzi o zawsze o składanie świadectwa przed światem o naszym Zbawicielu. Może to być świadectwo słowami, czynami, postawą. Mamy chyba jednak tendencję do tego, by w naszym świadectwie zamykać się na pewną grupę. By koncentrować się na ludziach z naszego środowiska, z naszej wspólnoty. By nie wychylać się zbytnio na zewnątrz. Boże Słowo przypomina nam dzisiaj, że Ewangelia jest dla wszystkich. To za mało, że próbujemy być świadkami Chrystusa w naszej parafii, w naszym Kościele. To za mało, że próbujemy może okazywać miłość naszym sąsiadom, ludziom z lokalnej społeczności. Bóg posyła nas do wszystkich, bo On chce, by „wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy”. 
Amen
ks. Marcin Podżorski