english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

1. Niedziela po Narodzeniu Pańskim

27 grudnia 2015 r.

(1)Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota – (2)A żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został – (3)Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. (4)A to piszemy, aby radość nasza była pełna.

(1 J 1,1-4)


 

* * *

 

„Święta, święta i po świętach? (…) Ani trochę! (…) Dlaczego?

Bo to nie ja czekam na święta, ale Święta czekają na mnie.”

 

* *  *

 

Nie biegałem od miesiąca po sklepach, by kupić najlepsze prezenty i najsmaczniejsze uszka, nie stroiłem gałązkami i lampkami mieszkania, nie piekłem pierników i nie szukałem najpiękniejszej choinki. Nie mam nawet telewizji, dzięki której reklamy świąteczne i programy przypominałyby, że to już, już teraz mamy Święta Bożego Narodzenia. Ktoś, wchodząc przez mój próg, mógłby powiedzieć, że tutaj „nie czuje się świąt”, „nie ma tej wyjątkowej atmosfery”, „nie pachnie piernikami i choinką”…

 

Co więc jest?

 

Mam zamknięte drzwi do pokoju (żona nazywa go „norą”). Siedzę przy biurku. Przed sobą mam laptop, tablicę korkową z milionami zapisanych karteczek i pusty kubek po kawie. Jest cicho… prawie… z oddali słyszę przytłumione rozmowy żony z jej rodzeństwem, śmiech teścia, śpiew teściowej, stukające talerze, przesuwane krzesła, znowu śmiech…

 

Czytam fragment listu Jana:

 

(3)Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. (4)A to piszemy, aby radość nasza była pełna.

 

I uśmiecham się do siebie.

 

Moja rodzina przejechała ponad 300 kilometrów po to, by pójść ze mną i żoną do kościoła, by spędzić razem kilka chwil, mieć z nami społeczność, by swoją obecnością sprawić, że żadne choinki i pierniki nie są nam teraz potrzebne.

 

Czytasz te słowa już po świętach. Życzę Ci jednak, by upływające w kalendarzu dni nie wymazały z Twojego serca poczucia, że każdy dzień to święto, które należy celebrować. Święto, podczas którego pielęgnujemy naszą społeczność z Chrystusem oraz każdym człowiekiem. Pamiętaj, że każdy, kogo spotykasz, przychodzi do Ciebie od Boga. Spraw, aby wasza radość była pełna.

 

Zanim wrócę do swoich bliskich, zostawię Ci jeszcze wiersz ks. Jana Twardowskiego. Mam nadzieję, że spodoba Ci się tak bardzo, jak podoba się mnie. Tymczasem… Wesołych Świątecznych Codziennych Dni!

                

„Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi

tak dokładnie zwyczajny że nie wiemy o tym

 

jak osioł co chciał zawyć i nie miał języka

lub chrabąszcz co swej nazwy nie zna po łacinie

będziemy się mijali nie wiadomo po co

spoglądali na siebie i sięgali w ciemność

myśleli o swym sercu że trochę zawadza

jak wciąż ta sama małpa w sensacyjnej klatce

 

Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi

jeśli mniej religijny – bardziej chrześcijański

wspomni coś od niechcenia podpowie adresy

jak śnieg antypaństwowy co wzniosłe pomniki

z wyrazem niewiniątka zamienia w bałwany

niekiedy łzę urodzi ważniejszą od twarzy

co pomiędzy uśmiechem a uśmieszkiem kapie

 

Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi

nagle zniknie – od razu przesadnie daleki

czy byliśmy prawdziwi – sprawdził mimochodem”

 

~ksiądz Jan Twardowski~

ks. Łukasz Zieliński