2. Święto Narodzenia Pańskiego
1.Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. 2.Ono było na początku u Boga. 3.Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało. 4.W nim było życie, a życie było światłością ludzi. 5.A światłość świeci w ciemności lecz ciemność jej nie przemogła. 6.Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan. 7.Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli. 8.Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości. 9.Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat. 10.Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. 11.Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. 12.Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, 13.którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga. 14.A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Ewangelia św. Jana 1,1-5.9-14
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, miłość Boga Ojca i społeczność Ducha Świętego niechaj będzie z wami wszystkimi odtąd aż na wieki wieków. Amen.
Drogie siostry i drodzy bracia w Jezusie Chrystusie. Dzisiejszy tekst kazalny, przez wielu teologów i egzegetów nowotestamentowych, uważany jest za jeden z tych tekstów, które przysparzają najwięcej wysiłku, aby dobrze go zrozumieć i zinterpretować wśród wszystkich fragmentów Biblii. Z drugiej jednak strony jest ogólnie uważany za jedno z największych osiągnięć umysłu w dziedzinie myśli religijnej.
Dziś mamy przed sobą prolog, wstęp do Ewangelii i właściwie, aby ten prolog dobrze zrozumieć wypadałoby po zapoznaniu się z nim, odczytać całą Ewangelię Jana. Jest ona, bowiem kontynuacją myśli zawartej w niej na początku. Po pierwszym przeczytaniu tego tekstu człowiek jest całkowicie zdezorientowany. Na pewno zastanawia się, i tak na prawdę nie wie, o co w tym wszystkim w ogóle chodzi?
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało. W nim było życie, a życie było światłością ludzi. A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła”. Aby zrozumieć myśl zawartą w tym tekście wypadałoby zastanowić się, co znaczy zastosowane tutaj i tak często używane pojęcie „Słowo”?
Pierwsze wiersze Prologu nawiązują niedwuznacznie do początkowych słów Pierwszej Księgi Mojżeszowej. Tam czytamy, że dzieło stworzenia jest zarazem pierwszym etapem objawienia Bożego przez Słowo. Zarówno w pierwszej Księdze Mojżeszowej, jak i w Prologu do Ewangelii Jana mamy do czynienia z opisem momentu powstania świata, z tym, że w różnym sensie. Stąd wyrażenie: „na początku” w pierwszej Księdze Mojżeszowej oznacza – „to”, co zaczęło istnieć z chwilą wypowiedzenia Bożego: „Niech się stanie”. U Jana zaś oznacza to, co już było u Boga zanim cokolwiek zaistniało. „Słowo”, które było u Boga – istniało wiecznie, tak, jak i sam Bóg i to nie jako coś, jako przedmiot, lecz oznacza „to”, – co było już u Boga jako prawdziwa Osoba.
Potwierdzenie tej prawdy możemy znaleźć w wielu wypowiedziach samego Jezusa zawartych w Janowej Ewangelii. Kiedy słuchający go uczniowie szemrali między sobą, że używa zbyt twardych słów, powiedział: „To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem” (J 6,62-63). W innym miejscu w świątyni nauczał o tym jak sam Abraham cieszył się widząc Jego chwałę. Wtedy Żydzi kpili z Niego i mówili: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest” (8,58-59). Innym takim wymownym miejscem jest modlitwa, w której Jezus mówi do Boga: „A teraz Ty mnie uwielbij, Ojcze, u siebie samego tą chwałą, którą miałem u ciebie, zanim świat powstał” (J 17,5).
Ten zatem, przez którego wszystko powstało, ten dzięki któremu zaistniało życie przyszedł na świat. Przyszedł do siebie, do swoich, którzy tak wiele Mu zawdzięczają. Przyszedł jako prawdziwa światłość rozświetlająca mroki. „ A Słowo ciałem się stało, i zamieszkało wśród nas i ujrzeliśmy chwałę Jego, jaką ma Jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy”.
„Słowo Ciałem się stało…” Ciałem, które w greckim oryginale oznacza dokładnie ciało fizyczne połączone z grzeszną naturą człowieka. To właśnie tym ciałem stało się owo Słowo, o którym dzisiaj mówimy. „Chwała Boża” objawiła się, zatem w grzesznym ludzkim ciele. To w nim nastąpiło objawienie Boga w Jezusie. Jezusie, Synu Bożym – istniejącym daleko wcześniej przed Mojżeszem i Abrahamem, a nawet przed samym wszechświatem. To Słowo, które w Starym Testamencie objawiło się człowiekowi w sposób duchowy, teraz zbliżyło się do niego jeszcze bardziej, uczyniło jakby ostatni krok ku niemu. Chodzi już w tym momencie nie jak poprzednio o sposób istnienia, ale o historyczne, niepowtarzalne wydarzenie zakładające pojęcie ziemsko – ludzkiego sposobu bytowania – a więc o narodzenie Jezusa Chrystusa.
Czy tak skomplikowany sposób przedstawienia Bożego przyjścia do człowieka przez Jana nie zamazuje nam obrazu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni obchodząc, co roku święta, które uważane są ogólnie za najradośniejsze dni w roku? Czy w tych szczególnych dniach stać nas na chwilę refleksji, na wgłębienie się w ich sens i prawdziwe przesłanie, jakie kieruje do nas Bóg?
Dzisiejszy nasz tekst jest doskonałym dowodem na to, że sprawa wcale nie jest taka prosta i oczywista, jak nam się wydaje. Chwała najwyższego Boga, przed którym drżały całe pokolenia ludzkie od zarania dziejów, to nie tylko kolorowe światełka na choince, na wystawach sklepowych i w oknach budynków. Cóż to za chwała, którą można zgasić jednym jedynym ruchem ręki. Światłości, jaka bije z prawdziwej chwały Bożej żaden człowiek nie jest w stanie zgasić, ani nawet przygasić, choćby wydawało mu się, że jest na tym świecie największy i najważniejszy i posiada niezliczone tłumy wielbiących go wiernych. Bo to, wraz z objawionym „Słowem”, które przyszło jako maleńkie dziecko w Betlejem to „prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat”. Przyszła, do każdego z nas, aby rozświetlić najciemniejsze zakątki naszego życia i naszej duszy.
Tak właśnie Boże Słowo, które było u Boga od samego początku, realnie i namacalnie pojawiło się wśród ludzi, aby przybliżyć im to, co Bóg ma dla nich najcenniejszego, swoją miłość. Nikt nie kocha tak jak kocha Bóg, nikt nie jest w stanie zastąpić Boga na ziemi, choćby bardzo się starał.
Bóg przyszedł na świat w ubóstwie, przyszedł na ten świat w Bożym pojęciu w najlepszym momencie, kiedy nie było jeszcze kuloodpornych samochodów, kiedy nie było reporterów, którzy mogliby wszędzie zamieszczać Jego wizerunki, robić z nim na żywo wywiady i przedstawiać go w różnym świetle w zależności od poglądów politycznych. Przyszedł na świat zanim wkroczyła telewizja, która przekazywałaby jego nauczanie w tłumaczeniu na wszystkie języki świata, która zrobiłaby z Niego idola.
On przyszedł na świat jako najskromniejszy człowiek, a jednak przyszedł dać światu najcenniejszy skarb: Miłość Boga Ojca. To właśnie jest dla człowieka każdego czasu i miejsca najważniejsze do zrozumienia, a z drugiej strony jest jakże trudne. Bo komu z nas potęga moc i chwała kojarzy się dziś z ubóstwem? Przecież światem rządzi bogaty, tylko taki człowiek może dziś mieć wpływ na ludzki sposób myślenia i działania.
Czy chcielibyśmy, aby rządził nami, bezdomny? Ktoś, kto nic nie posiada? Kto nie ma własnego domu i samochodu? Kto nie ma nawet pracy i utrzymuje się z tego, co podarują mu inni? Kto nie potrafiłby wykłócać się o swoje? Kto nie zachowywałby się jak pan i władca? Na przekór temu Bóg właśnie takim czyni naszego Zbawiciela. Czyni to, bo wie, że tylko w ten sposób może dotrzeć do każdego z nas. Tylko tak jest w stanie działać Jego miłość, która nie uznaje żadnego interesu, niczego w zamian nie chce i niczym nie jest ograniczona.
Czy w tym całym chaosie bożonarodzeniowego szaleństwa jesteśmy w stanie właśnie na to zwrócić naszą uwagę? Zostaliśmy przecież przez samego Boga obdarowani. Czy jednak ten najcenniejszy prezent pod choinką, został przez nas dostrzeżony i odpakowany? A może całkowicie zniewoliły nas kolorowe, piękne opakowania rzeczy niewiele wartych, rzeczy które nęcą nas po to, abyśmy za wszelką cenę chcieli je posiąść?
Nad tym, aby tak było pracują przecież całe sztaby specjalistów od reklamy. Ludzkie potrzeby badają psychologowie. Wszystko po to, aby wyczuć potrzebę chwili, aby wiedzieć co w danym momencie nas przyciągnie. Takich wybitnych specjalistów od marketingu i reklamy nie ma Kościół. Chociaż czasami zastanawiające jest czy gdyby w telewizji pojawiła się reklama mówiąca o tym, jakie korzyści może dać człowiekowi, na przykład obcowanie na co dzień ze Słowem Bożym, czy taka reklama mogłaby coś zmienić? Wszystko dziś musi być ładnie opakowane, a jednocześnie musi być łatwe w osiągnięciu. Musi sprawiać nam przyjemność, a jednocześnie nie wymagać od nas żadnego wkładu, żadnego wysiłku. Dlatego producenci prześcigają się w pomysłach jak nas oszukać, jak nas przyciągnąć, jak wyłudzić od nas to, co posiadamy, wyssać z nas resztki człowieczeństwa, a jednocześnie zarobić na nas jak najwięcej.
Czy małe dzieciątko, skromne, gdzieś daleko, jest w stanie wygrać tę rywalizację? Dziś w wielu domach atmosfery świąt nie tworzy już społeczność z Bożym Synem Jezusem Chrystusem, społeczność rodzinna, oparta na miłości serdeczności i cieple, jakie daje Boży Syn. Dziś ta atmosfera wymagana jest od kolorowej choinki, od szerokiego wyboru kanałów telewizyjnych i emitowanych w nich programów i filmów, od tradycyjnie zastawionego stołu i coraz cenniejszych podarunków, które nie są już dawane jako dowody miłości, ale chęć zadowolenia swoich bliskich, chęć wynagrodzenia im tego wszystkiego co w czasie całego roku w stosunku do nich się zaniedbało.
Bez choinki i bez prezentów nie ma świąt. Czy jednak tym radosnym dniom towarzyszy miłość i radość z przyjścia do nas Zbawiciela świata, na to niewielu dziś zwraca uwagę. A przecież Ewangelista mówi: „Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat”. Potem jednak z goryczą dodaje: „Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli”. Czy my Go przyjmiemy? Czy wreszcie zrozumiemy, że tylko On może być źródłem prawdziwej radości?
Tylko wtedy, kiedy On jest obecny w czasie świąt w naszych domach zapanuje prawdziwe święto. Tej atmosfery nie zastąpi żaden nastrój sztucznie stworzony przez ludzki umysł, choćby nawet najlepszy ludzki gust i najdroższe najbardziej kolorowe i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach świąteczne ozdoby.
Bóg na świat przyszedł w skromności i ubóstwie, i takim chce, abyśmy Go przyjęli. Bo „Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy”. Amen.
Słowo Boże - kazania
-
W co wierzymy?
Biblijną naukę Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego streszczają 4 zasady.sola Scriptura - jedynie Pismo
czytaj więcej
sola Gratia - jedynie Łaska
sola Fide - jedynie Wiara
solus Christus - jedynie Chrystus -
Galeria fotografii
-
O naszym Kościele
-
Kalendarz wydarzeń