english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

3. Niedziela Pasyjna

19 marca 2017 r.

„A usiadłszy naprzeciwko skarbnicy, przypatrywał się, jak lud wrzucał pieniądze do skarbnicy i jak wielu bogaczy dużo wrzucało. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwie drobne monety, to jest tyle, co jeden grosz. I przywoławszy uczniów swoich, rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, ta uboga wdowa wrzuciła więcej do skarbnicy niż wszyscy, którzy wrzucali. Bo wszyscy wrzucali z tego, co im zbywało, ale ta ze swego ubóstwa wrzuciła wszystko, co miała, całe swoje utrzymanie”.

Mk 12, 41 - 44


„Widzieć Jego oczami”


O pieniądzach raczej lepiej nie mówić. W naszej polskiej tradycji co najwyżej można ponarzekać, że wszystko drożeje i że trzeba „zacisnąć pasa”. W Kościele chyba również bezpieczniej ten temat omijać wielkim łukiem. Zaglądać do portfeli wiernych i na ich konta? Sprawa dosyć ryzykowna, a tak chyba niektórzy odbierają jakiekolwiek wspominanie o współfinansowaniu parafii przez wiernych. Są miejsca w Polsce, gdzie nieustannie nawołuje się do składania ofiar pieniężnych na ważne cele parafialne, w innych nie mówi się nic lub bardzo niewiele. Sytuacja finansowa w naszych parafiach jest bardzo zróżnicowana, może nawet podobnie jak szeroka jest skala bogactwa i ubóstwa w naszym społeczeństwie. Są preliminarze roczne, które zakładają, że jeśli sprawdzą się najbardziej optymistyczne założenia, uda się przetrwać kolejny rok, czyli nie będzie trzeba się zadłużać, aby zapłacić za prąd lub gaz. Są parafie, które tych problemów nie znają, choć wcale to nie oznacza, że nie mają ich wcale. Czasem ofiarność wiernych jest ważna tylko dla poczucia pełnej odpowiedzialności za wspólnotę, zdarza się, że to właśnie parafianie utrzymują swoją parafię.

Czy w tej różnorodnej sytuacji scena przy skarbnicy świątynnej opisana przez Ewangelistę Marka może nam w jakiś sposób pomóc? Zastanówmy się.

Warto zauważyć, że Jezus usiadł naprzeciwko skarbnicy i przypatrywał się. Nasz Mistrz był bacznym obserwatorem tego, co działo się wokół Niego. Przypatrywał się uważnie, dzięki czemu w swoim nauczaniu wykorzystywał swoje spostrzeżenia. Zachęcał swoich słuchaczy, aby również patrzyli. „Spójrzcie na ptaki”, „Spójrzcie na lilie polne”, „Podnieście oczy swoje i spójrzcie na pola” – to najważniejsze przykłady. Częstym naszym problemem jest to, że nie dostrzegamy. Mamy zdrowe oczy, doskonale radzimy sobie, gdy pokazuje nam się dwa obrazki i mamy znaleźć różnice między nimi. Czasami są to maleńkie detale, a jednak wszystkie szczegóły odnajdujemy. Jednocześnie nasze dzieci „pakują się” w poważne problemy, przygasa z każdym rokiem małżeńska miłość, bo przestajemy być dla siebie małżonkami, a stajemy się tylko rodzicami wspólnych dzieci, ktoś ze znajomych popadł w depresję i zamierza odebrać sobie życie, a my nie widzimy. Słabnie płomień wiary, zupełnie zaniedbany przez nas, bez ochrony i troski przygasa, a my gaśniemy razem z nim – a jednak tego nie dostrzegamy.

Jezus siedzący naprzeciwko skarbnicy uczy nas czegoś więcej niż tylko patrzenia. Może wielu patrzyło na ofiarodawców składających pieniądze w świątyni. Czy wszyscy dostrzegali wdowę? Czy uczniowie widzieliby jej dwie drobne monety? Patrzeć to jedno, a widzieć to drugie. Jezus chciał nauczyć swoich uczniów „patrzeć Jego oczami”.

Zastanawiam się, co Jezus widziałby, gdyby usiadł w naszych kościołach? Jak wyglądałoby jego sprawozdanie duszpasterskie? Czy na liście podziękowań znalazłyby się te same nazwiska? Jako proboszcz w Szczecinie jestem wdzięczny Bogu za lokalnych wiernych. Co roku w moich podsumowaniach roku minionego podkreślam ich ogromne zaangażowanie w życie parafii. Staram się wszystkim dziękować, doceniać, zauważać, wielu dziękuję osobiście, wymieniam w oficjalnych sprawozdaniach. Ilu jednak nie dostrzegam? Ile wspaniałych „groszy” bagatelizuję? Szczerze biję się w pierś. Chrystus, który zwrócił swoją uwagę na wdowę w świątyni jest dowodem na to, że niezależnie od tego, czy inni ludzie widzą, doceniają i dziękują, Bóg patrzy i widzi. On jest prawdziwym duszpasterzem!

Być nie zauważonym nie jest miłym doświadczeniem. Czy wdowie w świątyni zależało jednak na docenieniu przez innych? Czy mogła w ogóle liczyć na uznanie? Dla wielu ta kobieta była naiwna i lekkomyślna. Kto o zdrowych zmysłach wydaje wszystko, co ma, całe swoje utrzymanie? Jej postawa kojarzy nam się negatywnie. Dziś wydaje się wszystkie pieniądze albo na alkohol lub inne używki, hazard, niemoralne życie albo na instytucje związane z Kościołem, które (mamy czasem takie wrażenie) wykorzystują ludzką naiwność. Czym kierowała się wdowa, na którą Jezus zwrócił uwagę?

Nieprzypadkowo czytamy, że kobieta ta była wdową. Jej sytuacja była trudna. Nie tylko utraciła swojego męża, ale również swój status społeczny i bezpieczeństwo finansowe. Mogła liczyć jedynie na wsparcie rodziny męża lub na własne dzieci. Miała niewiele, nie marzyła o bogactwach i dalekich podróżach. może życie doświadczyło ją na tyle, że wiedziała, że człowiek zawsze powinien być gotów do podzielenia się tym, co posiada? Może za wzór stawiała sobie wdowę z Sarepty, która podzieliła się ostatkiem maki i oliwy z prorokiem Eliaszem? Może przyzwyczaiła się, że nie może w pełni liczyć na pomoc innych ludzi, że jedynie Bogu warto ufać i całkowicie oddać się w Jego ojcowskie ręce? Jej podejście do skarbnicy z dwoma drobnymi monetami było jej modlitwą, jej zaufaniem: Panie, Ty nigdy mnie nie opuścisz, oczy moje zawsze patrzą na Pana!

Jakże wysoko zawiesiła poprzeczkę ta wdowa! Trudna to jest lekcja dla nas współczesnych chrześcijan. Postawa tej kobiety nas zawstydza i z chęcią skierowalibyśmy nasz wzrok w inną stronę, ale nie pozwala nam na to Jezus! On przywołał swoich uczniów i wskazał na jej zaufanie. Dziś udziela nam tej samej lekcji. Zmusza nas do zadania sobie dwóch pytań:

 

Po pierwsze: jakie jest moje podejście do pieniędzy? Czy rzeczywiście gotów jestem dzielić się tym co mam z Kościołem, z potrzebującymi? Jakie są moje priorytety finansowe? Czy najpierw myślę o tym, czego sam potrzebuję? Czy nie jest tak, że w ogóle „nie zadrży mi ręka”, gdy wydaję pieniądze na swoje sprawy, a oglądam pieniądz z każdej strony i dzielę go jeszcze na cztery zanim przeznaczę go na Kościół?

Po drugie: co tak naprawdę gotów jestem ofiarować Bogu? Jak rozporządzam całym moim życiem? Czy najpierw przeznaczam czas na wszystkie ważne moje sprawy, a jeśli coś zostanie to oddaję go Bogu? Czy w moim planie dnia wpisuję modlitwę i Słowo Boże, a później dopasowuję resztę zajęć, czy bywa odwrotnie? Czy oddaję się zupełnie Bogu, wszystkie obszary mojego życia, czy raczej moje życie trzymam dla siebie, a małą jego cząstkę oddaję Bogu?

Jakże życie byłoby prostsze, gdyby Jezus usiadłszy naprzeciwko skarbnicy, przypatrywał się, jak lud wrzucał pieniądze do skarbnicy i nie zwróciłby uwagi na ową wdowę! A jednak zauważył jej dwie drobne monety i mówi nam: patrzcie! Czy zatem chcemy widzieć Jego oczami?

ks. Sławomir J. Sikora