6. Niedziela po Wielkanocy
20. Temu zaś, który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy, 21. Temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen.
Nazwa dzisiejszej niedzieli zwanej po łacinie Exaudi jest oparta na Psalmie 27,7, gdzie król Dawid modli się do Boga: „Słuchaj, Panie, głosu mego, gdy wołam, I zmiłuj się nade mną, i wysłuchaj mnie!” Dzisiejszy tekst kazalny jest także rodzajem modlitwy i prośbą do Boga Ojca, o to aby On wysłuchał.
Każdy z nas ma pewne problemy, zmartwienia czy też utrapienia i my także możemy przyjść z nimi w modlitwie do naszego Ojca, prosząc aby On nas wysłuchał i odpowiedział. I Nasz Bóg to czyni, wysłuchując tych, którzy szczerze wołają do Niego.
Znany poeta i pisarz chrześcijański Henry Nouwen w zbiorze „Odnaleźć drogę do domu”, napisał piękny wiersz na temat Bożej miłości naszego Ojca w niebie:
Bóg pokochał cię zanim się narodziłeś i będzie cię kochał po twojej śmierci.
W Piśmie Świętym Bóg mówi: "Pokochałem cię wieczną miłością".
To jest fundamentalna prawda o twojej tożsamości.
Oto kim jesteś, bez względu na to, czy to czujesz czy nie.
Należysz do Boga od początku do końca wieków.
Życie jest tylko chwilą daną ci, abyś w ciągu tych niewielu lat tutaj powiedział: "Ja też Cię kocham".
Wychodząc z tego samego założenia Ap. Paweł w swojej modlitwie zgina kolana swoje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię, prosząc o to, aby ludzie wierzący mogli być utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych”.
W jaki sposób człowiek może umocnić się w wewnętrznym człowieku? A właściwie może ktoś zapytać, kto jest tym wewnętrznym człowiekiem? Pismo Święte wyraźnie rozróżnia pomiędzy człowiekiem zewnętrznym i wewnętrznym. Pod pojęciem człowieka zewnętrznego Pismo św. rozumie człowieka związanego z tą ziemią i rzeczami materialnymi, natomiast pod pojęciem człowieka wewnętrznego, człowieka duchowego związanego z wiecznością. Dobre albo złe zdrowie, pozycja w społeczeństwie, życie rodzinne, towarzyskie, sukcesy albo ich brak, radość i cierpienie, doświadczenia związane z tym światem i ludźmi, to wszystko należy do człowieka zewnętrznego. Dlatego też apostoł pisze na wstępie, że skłania swe kolana przed Ojcem naszym niebiańskim, by sprawił, żeby członkowie tego zboru byli utwierdzeni w wewnętrznym człowieku przez Duch Św. Ten wewnętrzny człowiek wie, że Bóg jest Jego Ojcem, który go umiłował . On pragnie poznawania woli Bożej. Dlatego, że doświadcza tej miłości, to jest wypełniony głodem modlitwy. Taki człowiek szuka komunikacji i żywej relacji z Bogiem, jest w nim ochota do czytania Słowa Bożego, przezwyciężania światowych pokus i pożądliwości. Człowiek wierzący, który uświadamia sobie miłość płynącą z krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa jest gotowy przebaczyć swoim bliźnim, bo Pan Jemu także przebaczył. Kolejną cechą wewnętrznego człowieka jest dążenie do uświęcenia i oczyszczanie tego co jest złe w sercu, a także gotowość do naśladowania Jezusa.
Paweł modli się, aby te cechy były wzmocnione. W jaki sposób, zapytamy? To możliwe jest jedynie przez działanie Ducha Świętego. Dlatego musimy stanąć przed Panem z pustymi rękami i otwartymi sercami i obciążonym sumieniem w świadomości naszych grzechów i win powoływać się na Boże obietnice prosząc Go o wzmocnienie. To utwierdzenie człowieka wierzącego w wewnętrznym człowieku możliwe jest jedynie przez Ducha Św. Bo wielu ludzi rozpoczyna przepięknie życie wiary i naśladowania Chrystusa, ale po jakimś czasie ich zapał stygnie, a potem gaśnie i ci ludzie znikają w tym świecie. Zapytamy - dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi na to pytanie udziela w tym słowie Ap. Paweł, bo my musimy być utwierdzeni w tym wewnętrznym człowieku Jego mocą czyli mocą Ducha Św. Pamiętajmy, Pan chce mieć w naszych sercach mieszkanie. On chce być naszym domownikiem.
My cieszymy się nieraz z tego, że mamy dobrych sąsiadów, miłych przyjaciół, z którymi się chętnie spotykamy. Cieszymy się, gdy zawita do nas miły gość. Widzimy jak wiele dają takie kontakty międzyludzkie. Czy tak samo, a nawet więcej cieszymy się z Jezusa? A jednak Chrystus daje nam o wiele więcej. On chce mieszkać w naszych sercach, a gdy On tam zamieszka przez wiarę wtedy wnosi w nasze życie miłość, przebaczenie, pokój radość, ale przede wszystkim pewność żywota wiecznego. Nasz reformator ks. Marcin Luter napisał: „Nie jest też winą nasienia, iż owocu nie przynosi na drodze, na opoce i między cierniem. Nie frasuj się dla zgorszenia, ale o to miej staranie, abyś to nasienie słowa Bożego miał. Proś też Pana Boga o łaskę, aby otworzył i oczyścił serce twe przez Ducha swego św., aby słyszane słowo Boże w nim zostać mogło, byś owoc przyniósł w cierpliwości, i byś kiedyś był zbawiony przez wiarę w Jezusa Chrystusa, którą Duch św. krzewi w nas przez Słowo Boże i św. sakrament. Ku temu niechaj nam wszystkim dopomoże miły Pan nasz Jezus Chrystus. Amen".
Ap. Paweł prosi w modlitwie, „żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, i byście byli wkorzenieni i ugruntowani w miłości. Chrystus może zamieszkać w sercu człowieka tylko wtedy, gdy człowiek mu na to pozwoli, gdy otworzy dla Niego swoje serce i przyjmie Go jako swojego Pana i Zbawiciela.
Pewien człowiek podzielił się świadectwem spotkania ze swoim umierającym ojcem:
Pod koniec 1992 roku mój tato umierał w szpitalu na raka. Pewnego dnia, kiedy razem z żoną jechaliśmy go odwiedzić, poczułem, że nie radzę sobie z emocjami. Choroba taty bardzo mocno mnie poruszyła.
Kiedy weszliśmy do sali i zobaczyłem go jak leży podłączony do przeróżnych urządzeń, zacząłem nieświadomie płakać. Moja mama, żona i siostra bezskutecznie próbowały mnie pocieszyć. Wyszedłem z sali i przez chwilę posiedziałem w samotności, prosząc Boga o pokój. Choć już od dawna się nie modliłem, nagle poczułem, jak ogarnia mnie całkowity spokój. Przestałem płakać i wróciłem do taty. Podziękowałem mu za wszystko, co dla nas zrobił, i powiedziałem, jak bardzo go kocham. Nie wiedziałem, że było to nasze ostatnie spotkanie. Kiedy wyszedłem ze szpitala, znów zacząłem łkać. Czy ta chwila ukojenia to był tylko przypadek? Nie. Bóg posłał swój pokój, aby moje ostatnie chwile z tatą były pełne radości.
Tego dnia zaczęła się moja wędrówka z Bogiem. W marcu 1993 oddałem swoje serce Jezusowi i dzięki wierze moje życie zmieniło się na wieki. Chrystus przez wiarę zamieszkał w moim sercu.
Ten proces otwarcia się dla Chrystusa i duchowej metamorfozy jest takim bardzo ważnym procesem życia chrześcijańskiego. O czym mówi nam Apostoł. W istocie chodzi oto, aby chrześcijanie mogli być wkorzenieni w Chrystusa i ugruntowani w miłości. Wiara musi zapuszczać coraz to głębsze korzenie, stawać się coraz to mocniejsza i stała. Bo tak też jest w procesie biologicznym. Im mocniejszy korzeń, tym silniejsze i piękniejsze drzewo. Im lepsza i bardziej żyzna ziemia, tym wspanialsze i bogatsze owoce. Być wkorzenionym w Chrystusa znaczy żyć zgodnie z Jego wolą, myśleć tak jak On myślał, mówić tak jak On by powiedział, żyć tak jak On by żył. Podejmować takie decyzje, jakie On by podjął. Nie żyć według własnych upodobań i nie kierować się własną mądrością i sprawiedliwością, ale żyć według Jego woli. A więc chodzi o to, aby każdy z nas ludzi wierzących był utwierdzony w wierze, by ta wiara mogło się rozwijać i być stabilna. My mamy na co dzień żyć z Jezusem, mieć z Nim prawdziwą relację, mamy być wkorzenieni w Jezusa, czyli zespoleni z Nim i ugruntowani w miłości.
Człowiek, który nauczył się chodzić z Chrystusem, doznaje mocy Bożej prawie na co dzień. Bóg zaspokaja wszelką potrzebę swoich dzieci (Flp 4,19). Wielu naśladowców Chrystusa może złożyć świadectwo, że moc ta nigdy ich nie zawiodła. Jego moc oglądać można nie tylko w trudnych przeżyciach i doświadczeniach, lecz także w takich sprawach jak znalezienie partnera w życiu, otrzymanie mieszkania, znalezienie pracy, problemy finansowe, kupno różnych rzeczy, przyjęcie do szkoły czy na studia, zdawanie egzaminów, załatwianie różnych spraw urzędowych, pracy i tak dalej. We wszystkich tych sprawach i wielu innych, moc Boża jest daleko skuteczniejsza i posiada daleko szerszy zasięg od mocy ludzkiej. Nie tylko bowiem zastępuje moc ludzką, lecz okazuje się przydatna także tam, gdzie wszelka siła człowieka nie zda się na nic.
Pewien komentator biblijny napisał: ”Na co przyda się tupet w obliczu choroby? Na co przydadzą się mięśnie w nieszczęśliwym wypadku? Kogo obroni sąd przed klęską żywiołową? Kogo uchroni cięty język przed wojną? Moc Boża jest nieograniczona. Uczynić Go swoją mocą jest dla człowieka nie tylko korzystne, lecz bezwzględnie konieczne. Prędzej czy później stanie bowiem każdy człowiek przed sytuacją, w której własna jego moc okaże się niewystarczająca. Po co więc łudzić się i odpędzać myśli o tym od siebie?"
Paweł kontynuuje dalej swoje przemyślenia modlitewne odnośnie życia chrześcijańskiego, pisząc jaki jest cel: ”abyście ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość, i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą”. My chrześcijanie musimy poznać miłość Chrystusową i być wypełnieni pełnią Bożą. Co Apostoł właściwie chce nam powiedzieć poprzez te wymiary związane z przestrzenią, zapytamy?
Tylko Ci ludzie, którzy należą do Boga, a nazwani są przez Ap. Pawła, "świętymi", mogą poznać czym w istocie jest miłość Chrystusa. Ta miłość jest szeroka, bo obejmuje zarówno z lewej jak i z prawej strony wszystkie narody świata. Ona jest długa, bo obejmuje całą wieczność. Można przejść cały świat i wszędzie miłość Pana będzie taka sama i ona się nigdy nie skończy. Ona jest także głęboka, bo jest gotowa przebaczyć największemu grzesznikowi i to można było zobaczyć także na krzyżu, gdy Jezus mówił do złoczyńcy: ”Zaprawdę jeszcze dziś będziesz że mną w raju”. Ta miłość Pana jest gotowa przebaczyć także i tobie, bez względu na to, co cię obciąża, jeśli jesteś gotowy wyznać swój grzech. I wreszcie ona jest wysoka, sięgająca do chwały niebios. W istocie tu chodzi o poznanie miłości Chrystusowej do nas, która przewyższa wszelkie, poznanie, tak jak Boży pokój przewyższa wszelki ludzki rozum. Ta miłość Chrystusowa chce przeniknąć całą naszą istotę, ona jest gotowa zakryć wszelki ludzki grzech i biedę człowieka.
W niej, my chrześcijanie, mamy się rozwijać, mamy ją ciągle na nowo poznawać i się gruntować. W tym, kto wzrasta w duchowym rozwoju w Chrystusie i Jego miłości, w tym rozwijają się także owoce Ducha Św. Bo Pan chce, abyśmy byli wypełnieni pełnią Bożą. Nie tylko jakąś cząstką Bożego daru, ale pełnią czyli wszystkim tym, co Bóg chce nam ofiarować.
My tak często nastawiamy się tylko na jakąś cząstkę, ale Bóg chce dać nam pełnię. Dążmy do tego, abyśmy byli wypełnieni Bożą pełnią i módlmy się o to, abyśmy byli wkorzenieni w Chrystusa i w Jego miłość, a Pan da nam daleko więcej o co się modlimy i prosimy. Amen.
Słowo Boże - kazania
-
W co wierzymy?
Biblijną naukę Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego streszczają 4 zasady.sola Scriptura - jedynie Pismo
czytaj więcej
sola Gratia - jedynie Łaska
sola Fide - jedynie Wiara
solus Christus - jedynie Chrystus -
Galeria fotografii
-
O naszym Kościele
-
Kalendarz wydarzeń