7. Niedziela po Trójcy Świętej
10.A apostołowie, powróciwszy, opowiedzieli mu o wszystkim, czego dokonali. I wziąwszy ich z sobą, wycofał się na pustkowie koło miasta, zwanego Betsaidą. 11.A tłumy, dowiedziawszy się o tym, poszły za nim. Przyjąwszy je, mówił do nich o Królestwie Bożym i leczył tych, którzy potrzebowali uzdrowienia. 12.A dzień chylił się ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do niego dwunastu i rzekli: Rozpuść tłum, aby poszli do okolicznych wiosek i osad i tam postarali się o pomieszczenie i wyżywienie, gdyż tutaj jesteśmy na miejscu pustynnym. 13.A On rzekł do nich: Wy im dajcie jeść. Oni zaś odrzekli: Nie mamy więcej aniżeli pięć chlebów i dwie ryby, chyba żebyśmy poszli i kupili żywności dla wszystkiego ludu. 14.Albowiem mężów było około pięciu tysięcy. Rzekł więc do uczniów swoich: Każcie im usiąść w grupach mniej więcej po pięćdziesięciu. 15.I uczynili tak, i posadzili wszystkich. 16.Wziąwszy zaś te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, pobłogosławił je, rozłamał i dawał uczniom, by kładli przed ludem. 17.I jedli, i nasycili się wszyscy; i zebrano pozostałych okruszyn dwanaście koszów.
Łk 9,10-17
Sklepy, bary, restauracje – niektóre otwarte 24 godziny na dobę. Jesteś głodny? Nie ma problemu. Tuż za rogiem znajdziesz miejsce w którym lepiej lub gorzej się najesz. W ostatnich dwóch dekadach furorę robią tzw. „fast foody”, czyli miejsca gdzie je się dużo, w miarę tanio, byle jak i byle co. „Fast foody” są znakiem naszych czasów i symbolizują pęd życia. Jesteśmy zniewoleni przez prędkość. Wszyscy się gdzieś spieszymy, a prędkość odwraca naszą uwagę od szczegółów, detali, które stanowią o prawdziwym smaku życia. To dotyczy również naszego podejścia do jedzenia. Prawdziwe smaki zabija się dużą ilością średniej jakości przypraw. Gdy coś już jest zupełnie bez smaku, wtedy wszystko zalewa się keczupem. Gdy coś nie smakuje, gdy czegoś jest za dużo, to prostu wyrzuca się do kosza na śmieci. Nie robi tego kelner, czy inny pracownik. To konsument podchodzi i wrzuca zawartość tacki do pojemnika.
Jedzenie – towar jak każdy inny. Wiele pożywienia, wręcz mówi się o nadmiarze produkcji, jednak w znakomitej większości jest to pożywienie byle jakie, bez większej wartości, nie mające wiele wspólnego z tym co jeszcze kilkanaście lat temu spożywaliśmy na naszych stołach. Wręcz coraz śmielej i głośniej mówi się o szkodliwości pożywienia wyprodukowanego tylko dla coraz większego zysku, dodajmy pożywienia nie wiele mającego wspólnego z naturalnymi procesami.
Na szczęście istnieje też coś takiego jak „slow food”, czyli świadome spożywanie produktów o których wiele wiemy. Wiemy skąd pochodzą, kto je wyprodukował. Mają swój zapach i prawdziwy smak. Spożywa się je przy stole, w gronie przyjaciół, w chwili wytchnienia, odpoczynku, celebrując czas i nie spoglądając na zegarek. Te detale stanowią o prawdziwym smaku życia i delektowaniu się czasem, który Bóg nam dał. Chyba nie muszę dodawać, która postawa powinna być bliższa człowiekowi stworzonemu na obraz i podobieństwo Boga.
Bóg daje człowiekowi to czego on potrzebuje i w odpowiedniej ilości. Ci, którzy Mu ufali dobrze o tym wiedzieli. Wiedzieli o tym Izraelici karmieni na pustyni manną i przepiórkami. O tym wiedział prorok Eliasz, który przebywał w domu wdowy w Sarepcie w czasie suszy. O tym wiedział też Jezus, czego dowodem jest relacja z dzisiejszej Ewangelii.
Jezus wraz ze swoimi uczniami nauczał ludzi. Mówił, że nie mają zamartwiać się o sprawy materialne, ale mają rozmyślać nad stanem swojego ducha, nad tym kim są przed Bogiem. Tak chodził dzień po dniu, nauczał, wskazywał drogę. W końcu – jak to mamy opisane w dzisiejszej Ewangelii – znalazł się na miejscu pustynnym, a mimo to przyszło tam go słuchać pięć tysięcy ludzi. Niesamowita chęć poznania Jezusa była wśród tych, którzy za nim szli. Wyobraźmy sobie, że w czasach w których nie było środków masowego przekazu, billboardów, wszechobecnych reklam na spotkanie z człowiekiem, który w hierarchii społecznej wcale nie zajmował wysokiego stanowiska przyszło tak wielu ludzi. Nawet w dzisiejszych czasach cieszylibyśmy się, zwłaszcza w naszej rzeczywistości kościelnej, gdyby na jakieś nasze spotkanie religijne przychodziło tak wiele osób i to bez zaangażowania dużych środków finansowych.
Jezus tego wszystkiego nie potrzebował. Ludzie sami do niego lgnęli. Gdy przemawia, nagle przychodzą uczniowie i szepczą mu do ucha: „rozpuść tłum, aby poszli do okolicznych wiosek i osad i tam postarali się o pomieszczenie i wyżywienie, gdyż tutaj jesteśmy na miejscu pustynnym”. Czy dziwi nas postawa uczniów? Mnie wcale. Pomyśleli z wielką troską o ludziach, którzy przecież po takim czasie pobytu na pustyni byli zmęczeni, byli głodni, chcieli dać im możliwość odpoczynku i zjedzenia posiłku. Sami z siebie nie byli w stanie tego im zagwarantować. I nagle Jezus mówi do nich: „wy im dajcie jeść”. To jakiś absurd! Gdyby do nas ktoś te słowa skierowało, wtedy na pewno bylibyśmy przerażeni i oburzeni zarazem.
Jezus wzywa uczniów do tego by nakarmili 5000 ludzi. Coś niesamowitego. Uczniowie przerażeni mówią: „Nie mamy więcej aniżeli pięć chlebów i dwie ryby”. Jezus wziął to co mieli, spojrzał w niebo, pobłogosławił, rozłamał i dawał uczniom by kładli przed ludem. To jest ten najważniejszy moment. Ludzie w skupieniu i z wiarą którą nawzajem w tym zgromadzeniu się wzmacniali stali i patrzyli się na to co Jezus czyni. Jezus brał do ręki te dary, błogosławił, łamał i podawał uczniom, by oni rozdawali innym. Śmiało możemy powiedzieć, że była to komunia, czyli społeczność ludzi wierzących, którzy karmili się tym co im Jezus podawał. Wszyscy się najedli, dla każdego starczyło, nikt nie odszedł głodny.
Nie dopatrujmy się w tym zdarzeniu jakiegoś magicznego działania. Jezus chciał wzbudzić wiarę w to, że jest Synem Boga, który przynosi człowiekowi wielki dar, a więc to czego naprawdę potrzebuje. Takim wielkim darem była właśnie ta społeczność pięciu tysięcy ludzi, którzy razem z nim się modlili, którzy razem z nim wzmacniali swoją wiarę, którzy przyjmując jego pokarm wzmacniali się duchowo i cieleśnie.
Zadaniem całego kościoła, czyli nas wszystkich, jest budowanie takiej jedności, jaką budował Jezus. Dzisiaj Jezus do nas mówi: „wy im dajcie jeść”. My dzisiaj stoimy przed takim samym dylematem jak uczniowie Jezusa. To nie ma być uczta z uginającymi się stołami. To ma być celebracja czasu, smaków, spotkania z drugim człowiekiem, a więc komunia. To ubogaca duchowo i wzmacnia więzi. Jednocześnie Jezus wskazuje jak ważnym elementem jest dzielenie się. Uczniowie szli do ludzi podawali im chleb i ryby, oni brali i przekazywali dalej. Nie branie tylko dla siebie i zachłanne napełnianie własnego żołądka, ale myślenie o innych, by i innym nie zabrakło – to zadanie naśladowców Jezusa.
Dziękujmy Bogu, że On nas nie zostawia samych sobie, że się troszczy że daje nam chleb duchowy, jak i chleb codzienny. Na Nim możemy zawsze polegać, bo od początku świata troszczył się o swój lud, dbał o to, by nie zabrakło nam tego co do życia jest najważniejsze. On czyni to również i dzisiaj, dlatego dziękujmy Mu i wysławiajmy Jego imię, kosztując życia, którego pełnię odkrywamy w Jezusie Chrystusie. Amen.
Słowo Boże - kazania
-
W co wierzymy?
Biblijną naukę Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego streszczają 4 zasady.sola Scriptura - jedynie Pismo
czytaj więcej
sola Gratia - jedynie Łaska
sola Fide - jedynie Wiara
solus Christus - jedynie Chrystus -
Galeria fotografii
-
O naszym Kościele
-
Kalendarz wydarzeń