english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

8. Niedziela po Trójcy Świętej

21 lipca 2013 r.

1. A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. 2. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził? 3. Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. 4. Musimy wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać. 5. Póki jestem na świecie, jestem światłością świata. 6. Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego. 7. I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem.

Ew. Jana 9,1-7


ks. Ireneusz LukasNa początku lipca tego roku Stadion Narodowy w Warszawie zapełniło niemal 60 tysięcy osób.  Stadion był pełen, a powodem tego nie był kolejny mecz piłkarskich sław ani koncert gwiazdy muzyki pop lub rocka. To rzymskokatolicka diecezja warszawsko-praska zorganizowała rekolekcje pt. „Jezus na stadionie” z udziałem innej wielkiej gwiazdy: o. Johna Bashobory, charyzmatycznego mówcy i duchownego katolickiego z Ugandy, któremu przypisuje się liczne uzdrowienia, a nawet kilka wskrzeszeń. O tym wydarzeniu donosiły niemal wszystkie media, próbując w rzeczowy sposób przedstawiać sprawy, które nieco wymykają się językowi dziennikarskiemu. Serwisy zapełniły się filmikami z rekolekcji. Pisano o szczególnie podniosłej i jednocześnie przyjaznej atmosferze całodniowego zgromadzenia. I choć podobno nie doszło do spektakularnych uzdrowień,  to o. Bashobora zapewniał, że po tym spotkaniu dojdzie do uzdrowień z depresji, zastrzegając przy tym, że to nie ona uzdrawia, lecz Bóg. Brak spektakularności uzdrowień wcale nie sprawia, że spotkania nie cieszą się ogromnym powodzeniem. Ściągają na nie całe autobusy z oddalonych parafii, całe rodziny, ludzie na wózkach, chorzy. Co ich przyciąga? Nadzieja na uzdrowienie, na polepszenie swego życia, na pogłębienie swojej wiary?

 

W dzisiejszym tekście z Ewangelii Jana również mamy do czynienia z wydarzeniem , którego centrum stanowi uzdrowienie. Jest to uzdrowienia człowieka niewidomego od urodzenia. Fragment przeznaczony na dzisiejszą niedzielę nie wyczerpuje jednak całej historii. Jest ona opowiedziana do momentu, w którym niewidomy został uzdrowiony. Na podstawie tekstu nie możemy o nim zbyt wiele powiedzieć. Prawdopodobnie był jedną z tych osób chorych, kalekich, które żyły w pobliżu świątyni, licząc na jałmużnę od przechodzących ludzi. Jednym z tych przechodniów jest Jezus, otoczony gronem wiernych słuchaczy nazwanych tu uczniami. Być może był w towarzystwie Dwunastu. Tym, co w pierwszym momencie odróżnia tę historię od opisów innych cudów w Ewangeliach jest fakt, że tutaj z inicjatywą jako pierwszy wychodzi Jezus. To nie chory przybiega do Niego, by prosić o uzdrowienie. Z dalszej części rozważanej historii można nawet wywnioskować, że ów człowiek nie do końca nawet wiedział, z kim ma do czynienia.

 

Jezus przechodzi i zwraca uwagę na tego człowieka. Dowiadujemy się o nim, że był niewidomy od urodzenia. Ta nieco zaskakująca informacja może oznaczać, że albo człowiek ten był znany w tej okolicy, albo – na co zwracają uwagę egzegeci przy tłumaczeniu greckiego oryginału – może kryć się za nią wiedza Jezusa o tym człowieku: o jego przeszłości, jak i przyszłości, podobnie jak to miało miejsce podczas spotkania i rozmowy Jezusa z Samarytanką.

 

Uczniowie reagują bardzo typowo: są pewni, że przyczyną ślepoty jest grzech. Zgrzeszył albo sam niewidomy, co jednak byłoby raczej niemożliwe, skoro jest niewidomy od urodzenia, albo ponosi konsekwencje grzechów swoich rodziców. W takim sposobie myślenia i widzenia świata nie ma niczego dziwnego, bo taka była właśnie starotestamentowa zasada: za grzechy rodziców ponoszą odpowiedzialność dzieci (por. 2 Mż 20,5; 4 Mż 14,18). Ich myślenie jest więc jak najbardziej uzasadnione i taki tok rozumowania niejednemu z nas, także i dzisiaj, wcale może nie jest obcy.  Pytamy czasami: Dlaczego ktoś jest taki a nie inny, dlaczego taki się urodził? Nie ma łatwej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Uczniowie z czasów Jezusa, a także czasami i my wszyscy, dzisiejsi uczniowie, poszukując na nie odpowiedzi, nierzadko wpadamy w koleiny myślenia na zasadzie winy i kary.

 

Odpowiedź Jezusa jest zupełnie inna niż oczekiwali tego uczniowie. Wprowadza ona słuchaczy jakby na inny poziom rozmowy i odrzuca takie rozliczeniowe, uproszczone, choć bardzo wygodne, myślenie. Winny nie jest ani sam niewidomy, ani jego rodzice. Nie ma mowy o winie i o karze; na człowieku objawia się pełnia Bożej władzy w Jego czynach. Dzieła Boże są ukierunkowane na zbawienie człowieka, a nie na jego osądzanie i potępianie. W dalszych wersach Jezus kontynuuje swoją wypowiedź: Musimy wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać. Póki jestem na świecie, jestem światłością świata. (J 9,4-5). Jak rozumieć tę metaforę pełną symboli noc-dzień, światłość-ciemność? Czy Jezus mówi jeszcze do tamtych uczniów, czy do wszystkich innych ponad czasem?

 

Możemy te słowa Jezusa rozumieć nie tylko jako zapowiedź jego odejścia i przypomnienie o jego ziemskiej cielesnej przemijalności. Tak jak inne słowa Biblii, mają one także charakter uniwersalny, są przesłaniem dla wszystkich jego uczniów. Jest to więc zadanie także dla nas, by być Jego prawdziwym uczniem, póki dzień jest, póki jeszcze jest czas. Jezus już wcześniej mówił o sobie, że jest światłością świata i tutaj ta myśl jest powtórzona. Jej uniwersalne przesłanie dla nas wszystkich może brzmieć: Póki Jezus jest i będzie obecny w życiu i świecie swoich wiernych, to jest i będzie światłem dla ich świata.

 

Dopiero po tych słowach, które mają sprowadzić uczniów na właściwą drogę myślenia, Jezus uzdrawia niewidomego. Ukazuje w sposób namacalny, jak objawiają się dzieła Boże na tym człowieku. Jezus dokonuje tego bez jego prośby i bezwarunkowo: Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego (w. 6). Uzdrowienie jednak nie następuje zaraz po nałożeniu gliny. Posyła go, by poszedł do sadzawki się obmyć. Jezus inicjuje uzdrowienie, ale to człowiek musi samodzielnie pójść do sadzawki, nazwanej Posłany, czyli do źródła łaski i życia wiecznego, do poznania istoty Bożego działania. Niewidomy wykazał się całkowitym zaufaniem i powrócił z odzyskanym wzrokiem, przeszedł z ciemności do światłości, z ociemnienia do widzenia. A obmycie w sadzawce symbolizuje nowe narodzenie, nowe życie i chodzenie w świetle. Gdybyśmy doczytali te historię do końca,  dowiedzielibyśmy się, że człowiek ten dochodzi do wiary i oddaje Bogu cześć.

 

Dzieła Boże objawiają się na nas każdego dnia. Nasze życie nie jest pozbawione cudów, wysłuchanych modlitw, rozwiązań, które przychodzą z najmniej spodziewanej strony. Nie zawsze je widzimy. Często  jesteśmy bardzo skoncentrowani na własnym wyobrażeniu cudu i Bożej odpowiedzi. Nie zawsze znajdujemy siłę i wolę, by dojść do sadzawki poznania i przejrzenia.  A przecież  obietnica jest wiecznie żywa i ciągle aktualna, że możemy żyć po stronie światłości, choć czas przemija nieustannie i nieodwracalnie.

 

Ludzie przybywają na stadion i w różne inne miejsca, bo chcą doświadczyć tego namacalnie i wprost. Czasem otrzymują to czego pragną, a czasem coś zupełnie innego, co może zmieniać ich życie powoli. Będąc po stronie światłości mamy jednak zadanie, by tę światłość przekazywać innym, tam, gdzie jesteśmy potrzebni. „Odzyskany wzrok” sprawia, że już nie możemy powrócić do poprzedniego życia.  Amen.

ks. Ireneusz Lukas