english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Niedziela Laetare

10 marca 2013 r.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny. Ja jestem chlebem żywota. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali; tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba, aby nie umarł ten, kto go spożywa. Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata.

J 6,  47-51


ks. Tomasz WolaDrodzy internauci,

 

Żyjemy w kulturze, która od najdawniejszych czasów zakorzeniona jest w byciu  z chlebem. Nasze życie stało nieodłącznym jego przeżywaniem. By mieć chleb orzemy, siejemy, podlewamy i zbieramy. By mieć chleb pracujemy, modlimy się i błogosławimy go. Chlebem witamy, chlebem się przełamujemy. By w końcu przed chlebem – ciałem i winem – krwią, stawać w naszej wierze w obecności Boga. W nim łączy się dualizm naszej egzystencji. Czegoś duchowego i cielesnego.

 

W tym miejscu następuje mowa o jakości chleba, czym jest dla mnie?

 

W dzisiejszym tekście kazalnym zwracamy uwagę na słowa naszego Pana Jezusa Chrystusa, który przypomina nam o wartości chleba powszedniego, jaki spożywali Izraelici, idący po pustyni wraz z Mojżeszem, w słowach: „Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali”. W tym wypadku zakorzenienia ludzi wędrujących w konsumpcji, bez dziękczynienia, modlitwy i błogosławieństwa za to co mają, za to czym zostali obdarowani. W krytyce i narzekaniu za to, co posiadali. Za minimum tego, co pozwalało im żyć. Co pozwalało być ludem wybranym i odczuwać Bożą opieką. Jednak czym było to minimum?   

 

Czy powyższa przestroga, bo tak można odczytać Jezusowe przypomnienie historii ludu izraelskiego na pustyni, nie porusza także naszych serc? Gdy w dzisiejszych konsumpcyjnych czasach, słowa prośby Modlitwy Pańskiej, „chleba naszego powszedniego…”, wielokrotnie tę modlitwę mogłyby zakończyć. Bo tu kończy się „mój interes”. Prywatny interes człowieka współczesnego. Wielokrotnie nasz „chleb powszedni” w takim rozumieniu zabija naszą duchowość. Rozpędzeni „by w pocie czoła” pracować, brać udział w walce o byt mojego „tu i teraz”. Tracimy rachubę, czym jest chleb powszedni, a czym jest życie ponad miarę „powszedniości”. Pragnąc więcej i więcej. Stając  u progu egzystencjalnego pytania, które zadał w swym dziele, znany niemiecki filozof i psycholog Erich Fromm: „Mieć czy być?”.

 

Czy w końcu zapominamy o chlebie żywota. By go mieć, by z Nim być.

 

Do dziś w naszej kulturze polskiej (i nie tylko) istnieje zwyczaj, by witać gości „chlebem i solą”. Z uśmiechem, z radością i szacunkiem dla przybyłych.

 

Jakże blisko w tym symbolu możemy dojrzeć Boga Ojca, który staje przed progiem swojego Królestwa, by nas przyjmować, by nas witać. Trzymając na swych dłoniach chleb. Chleb  żywota. Syna swego, a naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Dał nam Go. Dał nam swoją łaskę objawioną w Jezusie Chrystusie. Zaprasza nas i wita.

 

A co my z tym robimy?

 

Dziś chrześcijanie wielokrotnie stają się świadkami, ale też i kreatorami dewaluacji jakości chleba, zarówno tego powszedniego, jak i duchowego. Zmienił się sposób produkcji i zdobywania chleba, by ten był na stołach w naszych domach. Pot z czoła nie spływa już tak często, by go mieć. Markety zapewniają czas, różnorodność i jakość. Chleb jest!

 

Chleb jest, ale nie jest doceniany. W ilu domach dziś przed pokrojeniem błogosławi się go znakiem krzyża? W ilu modli się przed jego spożyciem? W ilu domach ten chleb jest symbolem rodzinnej pracy, spokoju i przywiązania? Gdzie przez wielki stanowił on o jakości wspólnot mniejszej i większej...

 

Dziś słyszymy  Jezusa, który słowami:  „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata”,  zaprasza nas także do wspólnoty. Zaprasza nas do swojej Wieczerzy. Woła do nas: Jeżeli chcesz żyć, zabierz Mnie do swojego serca. Przez ten akt wiary stajemy w społeczności wybaczenia i miłość.  To wezwanie „by spożywać, ów chleb”, mówi o zmianie jakości naszego życia. O poprawie i przyjęciu darowanej nam łaski.    

 

Gdy przystępujemy do Stołu Pańskiego, stajemy z wiarą, że Chrystus nam się udziela. Jest prawdziwy i realny w chlebie i winie. Jest tym, który umarł za nasze grzechy i wziął nasze niemoce z sobą na krzyż, byśmy mieli żywot świata. Jak pisał ks. Marcin Luter w „Wyznaniu o Wieczerzy Pańskiej” -  „Wszyscy więc ci, którzy widzą i znają Chrystusa według ciała, powinni się nim gorszyć, jak to się Żydom wydarzyło. Ponieważ bowiem ciało i krew nie pojmują więcej niż to, co widzą i czują, a widzą, iż Chrystus został ukrzyżowany  jako śmiertelnik, to powinny powiedzieć: „Skończyło się, tutaj nie ma życia ani zbawienia, ten zniknął, nikomu nie może pomóc, sam jest zgubiony”. Lecz ten, kto się nim nie gorszy, powinien wznieść się ponad ciało, a będzie pokrzepiony przez słowo i w duchu pozna, że Chrystus właśnie przez swoją mękę i śmierć osiągnął prawdziwe życie i chwałę.”

 

Wsłuchując się dziś w słowa Jezusa Chrystusa, nie możemy przejść obok tego, co zauważył nasz Reformator – zgorszenia. Wypowiedzianego bluźnierstwa. Jezus domagał się wiary w siebie. Wiary w tego, który umrze za wielu. Odda swoje życie za nasze grzechy. Za moje i twoje grzechy.

 

Symbol powszedniości stał się aktem w drodze ku wieczności. W ten sposób błogosławieństwo chleba powszedniego, jest jakby tylko wstępem dla tego najwspanialszego błogosławieństwa chleba żywota. Chleba nadziei daru życia wiecznego w Panu naszym Jezusie Chrystusie. Amen.

ks. Tomasz Wola