english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Niedziela Wieczności

26 listopada 2017 r.


42. A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? 43. Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. 44. Zaprawdę powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. 45. Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, 46. Przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi (...) Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać.

Ew. Łukasza 12,42-46.48b


Znalezione obrazy dla zapytania ks. mirosław czyżIstnieje takie powiedzenie w języku polskim: „Gdy kota nie ma, myszy harcują”. Dotyczy ono sytuacji nieobecności szefa w zakładzie pracy. Okoliczność ta sprawia, że pracownicy czują większy luz i niekoniecznie wykonują powierzone im obowiązki.

 

Na stronie internetowej demotywatory.pl znalazłem zdjęcie odzwierciedlające to przysłowie. Na drzwiach sklepu wywieszka, a na niej napis: „Czynne kiedy jestem. Sklepowa. (Kierownik ma urlop)”.

 

***

 

Dzisiejszy tekst, opowiedziany przez Pana Jezusa, posiada podobne założenia. Szefa nie ma. Pan wyjechał. Można domniemywać, że Sklepowa wie, kiedy kierownikowi kończy się urlop. Na pewno pojawi się w pracy we właściwym czasie. Natomiast w przypadku pana z przypowieści Jezusa data jego powrotu nie jest znana. Myśl ta stanowi osnowę całego tekstu.

 

Szef wróci w nikomu nieznanym czasie. Niemniej jednak historia toczy się dalej. Świat się nie załamał, gdy pan odjechał. Sprawa Królestwa Bożego nie umarła, gdy Jezus odszedł do nieba.

 

Na ziemi pozostali szafarze, którzy mają dbać o właściwy rozwój sprawy. Staropolskie słowo szafarz oddaje się współcześnie wyrażeniem zarządca lub menadżer. Szafarz zatem to osoba, która dostępuje swego rodzaju zaszczytu, ponieważ pan wybiera go, aby troszczył się o ludzi i zarządzał jego majątkiem.

 

Ciekawie brzmi to słowo w oryginale greckim. Znajdujemy tam mianowicie wyraz: oikonomos czyli ekonom.

 

Słownikowa definicja ekonomii brzmi następująco: nauka o społecznych prawach rządzących produkcją, wymianą i rozdziałem dóbr w społeczeństwie; nauka o racjonalnym gospodarowaniu. Ekonoma postrzegamy więc jako osobę, która w oparciu o różne statystyki i analizy ma optymalnie gospodarować zasobami pieniężnymi (materialnymi).

 

Gdybyśmy odnieśli te procedury do działań Kościoła, wówczas okaże się, że takimi ekonomami są wszyscy, którzy dbają o materialną stronę funkcjonowania tej Instytucji. Będą to więc duchowni oraz świeccy fachowcy.

 

Kościół potrzebuje takich ludzi. Trzeba dbać o tę „zewnętrzną szatę”, by wierni mieli się gdzie spotykać na modlitwie, na nabożeństwach czy innych okolicznościach, jakie są wpisane w działalność statutową Kościoła.

 

Niestety wszędzie, gdzie pojawiają się pieniądze, mogą się też pojawić rozmaite problemy. Jedną z możliwych skrajności jest nadmierna dbałość o „zimne mury” kosztem działań o charakterze duszpasterskim, ściślej – działań skierowanych bezpośrednio do drugiego człowieka.

 

***

Jezus jednak nie odnosi się w dzisiejszym tekście do tego świeckiego znaczenia słowa oikonomos. Dla Syna Bożego sprawy zewnętrzne odgrywały raczej drugorzędne znaczenie. Według Jego nauki, nie można swojej energii poświęcać głównie tej kwestii.

 

Dla Syna Bożego fundamentalne znaczenie odgrywa inna ekonomia - ekonomia zbawienia. Pod tym pojęciem kryją się „wszystkie dzieła Boże, przez które On się objawia i udziela swego życia”. W tej ekonomii gruntuje się prawda o zbawieniu człowieka, a więc o życiu Bożych dzieci.

 

Wielu dzieł dokonuje Pan, poprzez które ukazuje swój Majestat, swoją Wszechmoc, swoją Władzę. Niemniej jednak najważniejszym dziełem w Jego ekonomii dla nas jest krzyż Chrystusa. Dla wielu tamto wydarzenie jest symbolem śmierci. Wierzący natomiast utrzymują, że stamtąd bije źródło życia – przebaczenia, odkupienia i pojednania z Bogiem.

 

Jezus, nawiązując do sytuacji o nieobecności pana, kreśli obraz ekonoma, który znajduje się w przestrzeni ekonomii zbawienia. Od niego pan oczekuje wierności i mądrości. Taki szafarz ma pomnażać dzieło pana, czyli poprzez czyny wnosić życie.

 

Nauczyciel z Nazaretu wskazuje w sensie dosłownym na działalność charytatywną, diakonijną. Szafarz ma dawać należne porcje pożywienia osobom, za które jest odpowiedzialny (por. w. 42). Są to wszyscy, którzy cierpią niesprawiedliwość społeczną w różnym wymiarze, którzy zatracają poczucie wartości, którym przygasa światło nadziei. O tych potrzebujących zarządca ma się troszczyć, aby poprawić ich warunki egzystencjalne tzn. ponownie wnieść światło życia.

 

Patrząc w naszej, polskiej rzeczywistości na rozwierające się nożyce zasobów materialnych społeczeństwa, ludzie Kościoła stają wobec wielkiego zadania troski o najbiedniejszych, o tych, którzy się źle mają. Zresztą nie od dziś Kościół wypełnia tę misję. Już w Starym Testamencie sieroty i wdowy, a także ludzie biedni byli otoczeni szczególną opieką. Tamte dawne nakazy Boże stanowiły jakby zaczątki odpowiedzialności społecznej wyznawców Boga.

 

Dziś wyzwanie ekonomii socjalnej nie należy jedynie do przestrzeni działalności Kościoła. Również organizacje pozarządowe, a przede wszystkim państwo starają się dbać o zabezpieczenia socjalne dla swoich obywateli.

 

W sferze Kościoła, taka szczera i płynąca z serca służba diakonijna jest urzeczywistnieniem ludzkiej wiary. Każda osoba, która praktykuje swoją wiarę, dbając o dobro bliźniego, znajduje upodobanie w oczach Bożych. Gdy pan wróci, sługa taki otrzyma wyróżnienie. Jest on nazwany człowiekiem szczęśliwym (w. 43).

 

Takich ludzi wiary potrzebuje Bóg i potrzebuje Kościół. Nie chodzi o osoby, które publicznie przyznają się do Chrystusa, twierdząc, że są wierzący. Wyznawanie Pana Boga ustami jest ważne. Ale jeśli życie wiary kończy się tylko na wyznawaniu słownym, wówczas jest ono martwe, ponieważ nie ma przełożenia na praktykę życia. Jakub pisze w swoim liście: wiara bez uczynków jest martwa (Jk 2,26b). Na ten aspekt Jezus zwraca szczególną uwagę w dzisiejszym tekście.

 

Czy jesteś takim wiernym i mądrym ekonomem – pyta cię dziś Syn Boży?

 

***

 

Nauczyciel nie przemilcza i drugiej strony medalu. Do tej właśnie sytuacji można by zastosować znaczenie przysłowia: „gdy kota nie ma, myszy harcują”. Czytamy: jeśli by zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi tzn. z niewierzącymi (w. 45.46).

 

Jakże wiele osób dziś powątpiewa w drugie przyjście Mesjasza. Znudziło się im czekanie. Odchodzą lub naginają Boże normy dla swoich celów. Dlatego powyższe słowa Jezusa powinny nas wszystkich skłonić do refleksji nad swoim postępowaniem (szafarstwem). Wynika z nich bowiem, że wszyscy, którzy sprzeniewierzają się wyznacznikom wiary, odbiorą surową karę. Taki sługa zostanie na wieki oddzielony od swego Pana. I to jest piekło.

 

Przez wieki różne wyobrażenie piekła serwowano ludziom. Niektóre formy straszenia piekłem były tak przerażające, że w końcu „oświeceni ludzie” zaczęli traktować je groteskowo. Pokłosiem takiej postawy jest rosnący współcześnie brak wiary w piekło, szatana, złe moce itp.

 

Można rzeczywiście różnie myśleć o piekle, lecz w takim najprostszym kontekście oznacza ono życie bez Boga, w oddaleniu od Niego. Są ludzie, którym ten rodzaj egzystencji bardzo się podoba. Wtedy rzekomo więcej wolno. W rzeczywistości jednak jest to życie skarłowaciałe, namiastka życia.

 

Jezus zachęca cię dziś, abyś spojrzał w głąb siebie. Czy przypadkiem nie jesteś tym drugim typem sługi? Szefa nie ma, więc zapomniałeś o Jego normach. Wykorzystujesz innych ludzi. Bezpardonowo realizujesz swoje naturalne, grzeszne instynkty. A wszystko w imię egoistycznej żądzy władzy i ekonomii posiadania. (Ciekawe, że szatan postępował podobnie, gdy był aniołem…)

 

***

 

Na koniec pozostaje nam jeszcze odnieść się do poważnego problemu, jaki niesie ze sobą współczesne chrześcijaństwo. Nazwałbym go „zmiękczenie” ze względu na dłuuuugie oczekiwanie.

 

Ludzie pierwszych wieków żyli pełni nadziei na szybkie przyjście Jezusa. Stąd też starali się pieczołowicie pielęgnować i realizować standardy Boże w swoim życiu. Wniosek taki wysnuwa się, czytając opisy funkcjonowania pierwszych wspólnot chrześcijańskich.

 

Mankamentem naszych czasów jest liczba 2000. Minęło już tyle lat, a pan nie wrócił. Szef wyjechał i nie określił, kiedy ponownie się pojawi. Dlatego wielu teologów, duchownych i świeckich być może nie odchodzi od samego faktu przyjścia, ale odważa się „zmiękczać” przesłanie biblijne. Próbują „naginać” prawdy Pisma Świętego, aby usprawiedliwić różne teorie.

 

Dla przykładu: w kontekście Sądu Ostatecznego, o którym Jezus mówi dziś jako o powrocie pana, niektórzy posuwają się do hipotez o ostatecznym zwycięstwie miłosierdzia Bożego nad wszystkimi ludźmi. Oznacza to, że nikt nie zostanie potępiony, ponieważ Sędzia wszystkim okaże łaskę i litość.

 

Czy można w ten sposób interpretować naukę Syna Bożego, który co najmniej w kilku miejscach (m. in. w dzisiejszym tekście) jednoznacznie mówi o tym, że jedni będą szczęśliwi i błogosławieni, dostąpią zaszczytów ze strony swego pana, inni zaś zostaną oddzieleni i przyłączeni do niewiernych/niewierzących?

 

W dzisiejszą ostatnią niedzielę Roku Kościelnego wszyscy musimy sobie na nowo uświadamiać prawdę, że jesteśmy o 2000 lat bliżej wypełnienia się czasu powtórnego przyjścia Pana. Bóg nie zmiękcza swojego przesłania. Na każdym słudze Królestwa Bożego (księdzu, rodzicu, nauczycielu, uczniu, prezesie firmy itp.) spoczywa odpowiedzialność zarządzania według praw Bożej ekonomii, ponieważ przyjdzie czas rozliczenia.

 

Jezus podsumowuje dzisiejszą przypowieść nad wyraz jasno: komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać.

 

Bądźmy takimi ekonomami (szafarzami) Bożymi, którzy w swojej służbie okazują się wierni i mądrzy. Amen. 

ks. Mirosław Czyż