english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Ostatnia niedziela roku kościelnego

23 listopada 2014 r.

3.Wiedzcie przede wszystkim to, że w dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą postępować według swych własnych pożądliwości 4.I mówić: Gdzież jest przyobiecane przyjście jego? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak było od początku stworzenia. 5.Obstając przy tym, przeoczają, że od dawna były niebiosa i była ziemia, która z wody i przez wodę powstała mocą Słowa Bożego 6.Przez co świat ówczesny, zalany wodą, zginął. 7.Ale teraźniejsze niebo i ziemia mocą tego samego Słowa zachowane są dla ognia i utrzymane na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi. 8.Niech to jedno, umiłowani, nie uchodzi uwagi waszej, że u Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. 9.Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania. 10.A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. 11.Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności, 12.jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego, z powodu którego niebiosa w ogniu stopnieją i rozpalone żywioły rozpłyną się? 13.Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość.

2 P 3,(3-7)8-13


Czego oczekujemy?

 

Niedziela Wieczności – taki jest tytuł, nagłówek, czy szyld dzisiejszego dnia. Dokąd to wywoławcze hasło prowadzi twój wzrok? Myślisz o tym? Mamy kwadrans czasu, może więc pójdziemy razem, by stawiać pytania i udzielać odpowiedzi. By jakoś realizować tę rzeczywistość, którą w starej, ludowej grece określono „homiluntes”, co można oddać przez „byli rozprawiającymi”. Takie są początki chrześcijańskiego kazania. Dialog o tekście. Wspólne czytanie, uwagi, zastanowienia, pytania, odpowiedzi, poszukiwania. Niektórzy usiłują odtwarzać tę formę, ale czy o to ma dzisiaj iść? Ważne jest raczej co innego, mianowicie wspólne zastanowienia, wysiłek myślenia, dociekania spraw, o których mowa... Zatem rozpoczynamy...

 

Gdzie jest wieczność? Pytanie o lokalizację wieczności jest równie atrakcyjne, jak pytanie o jej czas – kiedy? Musimy pamiętać, że to są typowe nasze pytania: gdzie i kiedy? Właściwe dla naszego życia są przestrzeń i czas. Dlatego pytania: gdzie i kiedy stawiane o wieczność mają rys tej szczególnej atrakcyjności, jaką z jednej strony widzimy w ich nieadekwatności, zatem nieodpowiedniości, czy niewłaściwości, odczuwając momentalnie, że właśnie to, ta nieadekwatność, czy niewłaściwość jest nam niezwykle potrzebna, byśmy postrzegać mogli różnice między naszym światem, a światem Bożym, a jednocześnie bliskość i tuż przy niej upragnienie... Tak, upragnienie tej rzeczywistości z gruntu inszej od naszego tu i teraz, inszej od naszego przemijania, od tymczasowości, od niepewności, ułudy, inszej od kłamstwa, wszelkiej nieprawości... Czy wymieniać dalej?
Apostoł Piotr w tych kilku zdaniach, wyznaczonych przez Kościół dla naszych rozważań, w różnych obrazach podkreśla ową inszość, ale też otwartość Bożą dla obdarowania człowieka owym nowym, które jest przedmiotem upragnienia – nowym życiem, z jego pożądanymi cechami trwałości i prawdy, sprawiedliwości i miłości, przejrzystości spraw i otwartości serc.

 

Towarzyszący człowiekowi, transcendentny, a przecież wkraczający w naszą historię Bóg chce to dzieło nowego życia w nas czynić i czyni. Tylko, proszę zauważyć, to ma swoją prawidłowość, swój klucz, czy regułę – stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe...

 

Apostoł św. Piotr przywołuje obraz potopu – obraz zagłady, ale też powołania do nowości życia... W swojej refleksji stwierdza potrzebę tej rzeczywistości. On podejmuje myśl, jeśli wszystko idzie jak idzie, choć nie powinno – jeśli utrzymuje się życie jednostek i zbiorowości, w którym gwałt się kolejnym gwałtem odciska, w którym powszechnością jest cierpienie z powodu wielorakiego zła – zakłamania, egoizmu, niesprawiedliwości, wyuzdania w miejsce miłości, podstępu w miejsce pomocy i empatii, to najwyraźniej widać, że jest potrzeby moment oczyszczenia, że musi przyjść jakaś wielka pożoga, by po niej było możliwe nowe. Trzeba stanąć na zgliszczach by budować od nowa. Trzeba wykarczować chaszcze i krzaki, uprawić glebę, pustym uczynić pole, by zasiać pożywne żyto. Inaczej, czy w innej kolejności, nawet najlepszej próby ziarno zostanie zagłuszone, nie wzrośnie. Stare życie musi zostać zamknięte, umrzeć, by na jego miejsce rozkrzewiło się nowe.

 

Mocne są zobrazowania apostoła św. Piotra: „od dawna były niebiosa i była ziemia, która z wody i przez wodę powstała mocą Słowa Bożego 6.Przez co świat ówczesny, zalany wodą, zginął. 7.Ale teraźniejsze niebo i ziemia mocą tego samego Słowa zachowane są dla ognia i utrzymane na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi. (...) dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną.”

 

Ten obraz przywołuje mi wspomnienie rozmowy w pociągu, jaka miała miejsce przed laty, w czasach przedkomputerowych, kiedy jeszcze w pociągu z Warszawy do Bielska nie było tak, że co któryś w przedziale pasażer kładzie na kolana laptopa, uszy zatyka słuchawkami, by oglądać swój film, ale ludzie nie stronili od skierowania do siebie paru słów czy to okazjonalnej uprzejmości, czy wymiany myśli na nasuwające się tematy. Miałem wtedy przyjemność rozmawiać z nieznajomym, który był fizykiem jądrowym. Wspominał sympozjum w Krakowie, gdzie tematem stało się poszukiwanie możliwości likwidacji niebezpiecznego balastu ziemi, jakim jest broń jądrowa. Ujawniono obliczenia wykazujące, że próba likwidacji światowego arsenału przez zgromadzenie na jednym miejscu i utylizację przez jeden wybuch, niechybnie skończyć się musi reakcją łańcuchową globu ziemskiego. Wtedy właśnie miał jeden z uczestników owego sympozjum odczytać: „wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną.” Oczywiście nastąpił wybuch zainteresowania skąd cytat i tak dalej...

 

Dla nas ważne jest co innego. Czego oczekujemy? Jaka jest nasza nadzieja? Czy nasze chrześcijańskie oczekiwanie jest po prostu oczekiwaniem ogólnoświatowego, a właściwie kosmicznego kataklizmu?

 

Apostoł św. Piotr mówi o innym oczekiwaniu: „my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość.” On mówi o oczekiwaniu nowego życia, o którym wie, że ono nie jest z nas, z naszych sił czy możliwości, ale z Boga, zjego dzieła w człowieku. On mówi o nowej rzeczywistości, przed którą stara rzeczywistość musi odejść, ustąpić, zginąć. Tak to jest bezkompromisowe. Przy tym obrazy makrokosmosu dotyczą mikrokosmosu. Obrazy świata dotyczą człowieka. Obraz biblijnego potopu jest w listach św. Piotra zobrazowaniem Chrztu św. w jego wartościach śmierci i powstania do nowego życia. Magia? Niekoniecznie. Luter powiada w Katechizmie: „należy ... wiedzieć, jakie jest znaczenie Chrztu i dlaczego Bóg kazał stosować taki zewnętrzny znak i dopełnić obrzędu przy sakramencie, przez który zostajemy najpierw przyjęci do społeczności chrześcijańskiej. Tym aktem, czyli obrzędem, jest zanurzenie w wodzie, która nas zakrywa, i wydobycie z niej. Owe dwie części, zanurzenie w wodzie i wydobycie z niej, oznaczając moc i skutek Chrztu, który polega na uśmierceniu starego Adama, następnie zaś na powstaniu nowego człowieka.

 

Jedno i drugie powinno się dziać w nas przez całe życie, gdyż chrześcijańskie życie nie jest niczym innym, jak codziennym Chrztem raz rozpoczętym i ciągle trwającym. Trzeba to bowiem czynić ustawicznie: zawsze wymiatać to, co należy do starego Adama, aby mogło powstawać to, co należy do nowego. Lecz cóż to jest ten stary człowiek? Jest to człowiek, który nam jest przyrodzony od Adama: zagniewany, nienawidzący, zazdrosny, nieczysty, chciwy, leniwy, wyniosły, niewierzący, napełniony wszystkimi przywarami i nie mający z natury nic dobrego w sobie. Skoro więc weszliśmy do królestwa Chrystusowego, musi codziennie ubywać tamtych rzeczy, abyśmy im dłużej żyjemy, stawali się tym łagodniejsi, cierpliwsi, cichsi, porzucający coraz bardziej skąpstwo, nienawiść, zazdrość, pychę.”

 

Może od razu drugi cytat. Też z Lutra, z Katechizmu: „Przez Chrzest ... bywamy najpierw na nowo narodzeni, lecz obok tego, jak powiedziano, pozostaje człowiekowi stara, grzeszna natura w ciele i krwi, a zatem jest tyle przeszkód i pokuszeń ze strony diabła i świata, że często bywamy zmęczeni i słabniemy, a nieraz potykamy się. Toteż sakrament został nam dany jako codzienna strawa, pokarm, aby się odświeżała i wzmacniała wiara, nie cofała się w walce, ale stawała się coraz mocniejsza. Nowe życie powinno się tak układać, aby stale wzrastało i rozwijało się.”

 

Oczekiwanie nowego nieba i nowej ziemi, w których sprawiedliwość mieszka nie jest nacechowane bezczynnością, owszem ono jest bezapelacyjnie związane z porzuceniem i ciągłym unicestwianiem to co należy do starego porządku życia, do niesprawiedliwości, kłamstwa, pogardy, wszelkiego zła. To ma z trzaskiem przeminąć.

 

Spowiedź i Wieczerza Pańska są bezsprzecznie takim krokiem w nowe życie, w ową sprawiedliwość na Bożą miarę. Mówi się, iż Wieczerza Pańska to ancytypacja Królestwa Bożego – przedsmak, albo „przedudział”. Pełnia dopiero nastanie.

 

Owszem, gdy skończy się czas i przyjęci zostaniemy w wieczność. Ale naszą nadzieją jest nie kataklizm, ale nowe niebo i nowa ziemia, w których sprawiedliwość mieszka – Ojca Dom, gdzie Jezus Chrystus żyje – Ten, co wczoraj i dziś, ten sam i na wieki. To Bóg, który jest z nami. Kształtujmy z nim swój czas – znajdziemy wieczność. Amen.

ks. Tadeusz Konik