Tenis, praca i wielkie marzenia
Ewangelicki etos pracy trochę inaczej
Kasia Pyka jest młodą parafianką z Katowic i marzy, by wkrótce rywalizować z elitą światowego tenisa. Czego jej potrzeba? Pracy, pracy i jeszcze raz pracy.

Podczas kwietniowego BNP Paribas Katowice Open, turnieju tenisowego z cyklu WTA z pulą nagród 235 tys. dolarów, zagrała Kasia Pyka. Śląski turniej, który przyciągnął do Spodka kilka gwiazd światowego tenisa kobiet, był debiutem Kasi w imprezie tej rangi.
Niedawna konfirmantka katowickiej parafii odpadła w eliminacjach. Trener Stefan Ortega, który wcześniej pracował m.in. z samą Martiną Navratilovą, a dziś szkoli Kasię i inne młode zawodniczki w akademii w Hiszpanii podkreślał jednak, że najważniejsze jest poznanie atmosfery dużego turnieju. Do tej pory Kasia grała tylko w imprezach juniorskich.
Portal Luteranie.pl rozmawiał z Kasią Pyką przed meczami w Katowicach.
Opowiedz o tym, jak znalazłaś się w Hiszpanii.
Dużo słyszałam o hiszpańskim tenisie i o bardzo dobrych szkołach tenisowych w Hiszpanii. Rodzice postanowili wysłać mnie na próbę na tydzień do Akademii Sanchez-Casal w Barcelonie - jednej z najlepszych akademii tenisowych na świecie. Tam zetknęłam się z młodzieżą z całego świata i znalazłam najlepsze warunki do treningów jakie kiedykolwiek miałam.
Ostatnie miesiące to więc wielkie zmiany w Twoim życiu. Jak się w tym wszystkim odnalazłaś?
Mam tam sporo przyjaciół i nie był to jakiś duży skok dla mnie. Trenerzy też mnie bardzo wspierają, w zasadzie traktuje to miejsce po prostu jako drugi dom. Język znam, więc i w tej sprawie nie mam problemu. Akademia jest naprawdę dobra, co mocno mobilizuje mnie do pracy.
Często wracasz do Polski?
Do Polski wracam co dwa miesiące, bo muszę być w szkole, zdawać egzaminy, testy, sprawdziany, zaliczać materiał, którego uczę się w Hiszpanii. Jak przyjeżdżam, to zostaję zazwyczaj na tydzień.
Przyznam, że jestem pod wrażeniem. Łączenie życia i nauki w dwóch miastach Europy w Twoim wieku. Musisz być zdeterminowana.
To bywa trudne, bo trzeba dużo czasu poświęcać na naukę - w zasadzie cały swój wolny czas przeznaczam na naukę. Udaje się i to mi sprawia przyjemność. Wiem, że innej drogi nie ma i jeżeli chcę grać, to muszę się też uczyć, bo nie mam zamiaru skończyć w życiu bez szkoły.
Przyjęłaś pewnie dość sztywny plan dnia, taki harmonogram, którego nie możesz zlekceważyć. Masz czasem chwile, w których chciałabyś wrócić do normalnego, zwykłego życia bez tenisa?
Do tej pory mi się to nie zdarzyło, pewnie kiedyś to nastąpi, ale na razie bardzo się cieszę, że mam możliwość trenowania, traktuję to jako ogromne wyróżnienie. Mogę trenować w jednej z najlepszych akademii na świecie.
A rozstania z rodzicami są ciężkie?
Najciężej jest w niedziele, kiedy nie mam treningów. Siedzę w domu i cały czas się uczę, bo nie mam innych zajęć. Sporo rozmawiam z rodzicami na Skype i to na razie musi wystarczyć.
Wracając do harmonogramu... Jak wygląda taki zupełnie zwyczajny dzień w Barcelonie?
Pobudka 6:30, ponieważ autobus mam o 7:20, a zawsze zabiera on wszystkich graczy do akademii i już o 7:45 zaczynamy trening. Trwa on do godziny 10:30, kwadrans później mamy zajęcie z przygotowania fizycznego, które trwają od godziny do dwóch godzin. Później w trakcie przerwy na obiad poświęcam też czas na naukę szkolną. O 15:30 znowu trening na korcie, a następnie rozciąganie. Powrót do domu to godzina 19. Czas na kolację i naukę i około 21:30 kładę się spać.
Nie masz czasu, żeby myśleć o głupotach.
Zdecydowanie nie mam na to czasu. Ale ja nie jestem typem człowieka, którego pociągają imprezy, czy coś w tym stylu. Kończę dzień na swojej pracy, chcę ją bardzo dobrze wykonać i mam nadzieję, że to da efekty.
Mieszkasz w akademiku czy domu?
Mieszkałam w akademiku, ale teraz mieszkam tam w domu. To dla mnie oaza spokoju, sposób na oderwanie się. Nie można przecież cały czas spędzać na korcie.
Kiedy podjęłaś decyzję, ze tenis to Twoja pasja, której chcesz się poświęcić?
Na początku traktowałam to jako dobrą zabawę, bo lubiłam chodzić na korty i odbijać piłkę. Podczas pierwszego pobytu w Barcelonie, gdy miałam 13 lat, dotarło do mnie, że moim marzeniem jest zostać profesjonalną zawodniczką.
A co daje Ci tenis?
Przede wszystkim dużo szczęścia. Na korcie staję się dojrzała, samodzielna. Bez tenisa nie byłabym taka, jaka jestem. To sport indywidualny, który wymaga, by odnajdywać się w każdej sytuacji i radzić sobie ze wszystkim. Podróże są wielkim doświadczeniem, poznaję różne kultury, różnych ludzi. Kiedyś jeździłam z tatą, teraz z trenerem.
Mimo, że uczysz się gry w Hiszpanii, to jesteś ciągle parafianką z Katowic. Swojemu proboszczowi, biskupowi Tadeuszowi Szurmanowi nawet wysłałaś zaproszenie na trening, konferencję i spotkanie na korcie przed tym turniejem. O czym myślisz, gdy słyszysz słowo "parafia"?
O lekcjach religii i naukach konfirmacyjnych z biskupem. Na lekcjach religii zawsze czułam się jakbym była w jednej wielkiej rodzinie, tworzyliśmy zgraną paczkę. Teraz tego nie ma i brakuje mi takiego czasu, tych zajęć.
Jaką masz radę dla ludzi w Twoim wieku, którzy niekoniecznie grają w tenis, ale poszukują swojej pasji, jakiegoś zajęcia, żeby się w życiu nie nudzić, jakoś się realizować? Dlaczego warto?
Na pewno warto. Dobrze, żeby wszyscy potrafili odkrywać swoje marzenia i podążać za nimi. Jeżeli coś lubisz, to na pewno jest to warte poświęconego czasu. Marzenia i cele są warte poświęcenia i czasu.
Rozmawiał Łukasz Ostruszka
Wydarzenia parafialne
-
21
12.20 -
10
12.20 -
08
12.20 -
05
12.20 -
23
11.20 -
18
11.20 -
05
11.20 -
05
11.20 -
04
11.20 -
12
10.20 - czytaj archiwum »
-
W co wierzymy?
Biblijną naukę Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego streszczają 4 zasady.sola Scriptura - jedynie Pismo
czytaj więcej
sola Gratia - jedynie Łaska
sola Fide - jedynie Wiara
solus Christus - jedynie Chrystus -
Galeria fotografii
-
O naszym Kościele
-
Kalendarz wydarzeń