english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

CME na Woodstock

Młodzi w akcji

30.08.2013

Piątka wolontariuszy z CME, została poproszona o wsparcie Chrześcijańskiego Klubu Motocyklowego Boanerges w misji ewangelizowania motocyklistów podczas jednego z największych festiwali muzycznych w Polsce. Inicjatorem zaproszenia wolontariuszy CME na Woodstock był ks. Waldemar Gabryś.


CME na Woodstock

– Jeśli za rok będzie okazja żeby znów pojechać - nie zawaham się ani sekundy. Każdemu polecam taki wyjazd całego serca – opowiada Sara Gawłowska z grupy wolontariuszy Centrum Misji i Ewangelizacji (CME), którzy pomagali w wiosce motocyklowej podczas Przystanku Woodstock. Piątka wolontariuszy z CME, została poproszona o wsparcie Chrześcijańskiego Klubu Motocyklowego Boanerges w misji ewangelizowania motocyklistów podczas jednego z największych festiwali muzycznych w Polsce. Inicjatorem zaproszenia wolontariuszy CME na Woodstock był ks. Waldemar Gabryś.

 

Sara, a wraz z nią Edyta Byrtek, Kamil Macura, Kamil Kocoń i Jan Cieślar dotarli do Kostrzyna w upale i, co ciekawe, bez mapy! Co zastali na miejscu? Ogromne pole zarośnięte trawą i krzakami. Pierwsze zadania do wykonania wyglądały więc następująco: rozłożyć swoje namioty, wyspać się, a nazajutrz… zamówić traktory. Maszyny miały skosić chaszcze i przygotować teren na parking dla motocykli. W dalszej kolejności należało postawić kawiarnię (namiot bardzo podobny do tego, który podczas Tygodnia Ewangelizacyjnego w Dzięgielowie służy za halę dla dzieci) oraz zbudować azyl dla wolontariuszy (pale wbite w ziemię przykryte folią) do codziennych spotkań rano i wieczorem. Była także budowa ogrodzenia wokół całego terenu, stworzenie rejestracji i kuchni. Przy pracy trzeba było zadbać o to, żeby nie dostać udaru słonecznego oraz mimo ogromnego zmęczenia, znaleźć jeszcze siły na wieczorną toaletę, czas na jedzenie i społeczność.

 

– Od soboty przez cały tydzień pracowaliśmy w pocie czoła (dosłownie) i integrowaliśmy się z innymi wolontariuszami. W sumie było nas około 100 razem z członkami klubu Boanergers. W czasie wolnym każdy starał się odpoczywać, bo warty ochrony, dyżury w rejestracji i kawiarence trwały całą dobę więc pracowaliśmy niezależnie od pory dnia czy nocy. Co nie znaczy, że cały czas przebywaliśmy w moto-wiosce. Udało nam się pójść na kilka koncertów i cieszyć się ogólną atmosferą festiwalu. Nasza kawiarenka też miała własną scenę, na której odbywały się koncerty ewangelizacyjne – wyjaśnia Sara.

 

Co roku do wioski motocyklowej zjeżdża się około 3000 osób, by w bezpiecznym miejscu rozłożyć namiot, zaparkować motocykl i po prostu dobrze się bawić. Zadaniem wolontariuszy jest stworzenie odpowiednich do tego warunków oraz służba w różnych sytuacjach. Przede wszystkim jednak mają swoją postawą świadczyć o Bogu. Do codziennych zadań ochotników należy prowadzenie rejestracji uczestników-mieszkańców wioski, obsługa kuchni i kawiarenki, zabezpieczanie parkingu i wszystkich urządzeń technicznych.

 

– Gdybym miała podsumować cały nasz wyjazd, powiedziałabym śmiało, że był to jeden z najlepszych tygodni mojego życia. Spojrzałam na służbę z całkiem innej perspektywy - misji. Ciężka praca, polowe warunki, wspaniali ludzie, piękne maszyny, koncerty i jeden, wspólny cel - specjalna wioska wybudowana po to, aby opowiadać ludziom o Bogu. Coś niesamowitego – kończy swoją relację Sara Gawłowska.
 

Beata Zamlewska-Pałyga