english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Są światłem. Dają nadzieję

Chrześcijanie w Afryce. Potrzebują wsparcia

30.07.2014

Burkina Faso czyli Kraj Prawych Ludzi. Tak tłumaczy się nazwę tego państwa z używanych tam języków. Burkina Faso jest jednym z najbiedniejszych państw w Afryce i na świecie. Średnia długość życia wynosi tam zaledwie 42–45 lat!


Są światłem. Dają nadzieję

Największy problem na co dzień, który dotyka wszystkich mieszkańców, niezależnie od tego czy są dziećmi czy dorosłymi, to bardzo ograniczony dostęp do wody. Pobe Mengao – jedna z wiosek, dla której od 2007 roku Centrum Misji i Ewangelizacji (CME) organizuje pomoc bardzo pomogłaby odbudowa istniejącej tam tamy. Dlatego obecna (22 lipca–4 sierpnia) misja CME właśnie to chce ustalić: czy tamę można odbudować czy trzeba postawić ją na nowo.
 
Wystarczy poświęcić pół godziny na spotkanie z koordynatorką programu „Pomoc dla Afryki” – Lidią Żur, żeby przekonać się, jak bardzo życie w Pobe Mengao zależy od wody. Na swoich spotkaniach Lidia (doktor chemii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach) pokazuje slajdy i opowiada. Oto dziewczynka brodząca w niewielkim rozlewisku z naczyniem w ręce. Woda jest zamulona, ale dzięki słowom Lidii (i jej wielokrotnej obecności w Burkina Faso) wiemy, że dziewczynka na zdjęciu, jako małe dziecko została porzucona przez matkę. Zajmuje się nią rodzina, ale nie ma czasu robić tego starannie, są przecież inne dzieci, inne sprawy, bieda. Dziewczynka, a ma może sześć lat, musi dbać o siebie sama. Woda jest brudna, ale innej nie ma więc będzie pić tę. Są w niej bakterie, brud. Dziewczynka o tym nie wie.
 
Inny przykład. Jaką wartość ma dla przeciętnego Polaka 20 zł? Jaką wartość ma paczka proszku do prania? Na pewno nie są bez wartości, ale paczka proszku do prania to raczej rzecz powszechna. Dla Burkinek to… wielki i potrzebny prezent. Pranie (ręczne, nad rzeką) nie odbywa się często i zazwyczaj bez proszku, który tu jest dobrem luksusowym.
 
Opisując inne zdjęcia Lidia tłumaczy: ten zbiornik wodny powstał, dlatego, że wyrobisko po glinie na cegły (ręcznie formowane i suszone na słońcu) wypełniło się wodą deszczową. Z tej wody korzystają wszyscy: ludzie (tu na brzeg zwyczajowo wyrzucają śmieci), dzikie zwierzęta (na przykład stado krokodyli) i bydło, które przyprowadza się tu, jak do wodopoju. Woda jest zanieczyszczona, ale dzieci-sieroty nie dbają o to. Jeśli przyjrzeć się dokładnie oczom niektórych z nich zobaczymy w ich spojówkach coś ruchomego. To pasożyty, które z wody zalęgły się w ich ciałach…
 
Projekt „Pomoc dla Afryki” wiąże się nie tylko z pomocą materialną, ale i duchową. W Burkina Faso chrześcijanie należą do mniejszości. Za przynależność płaci się sporą cenę. Zostajesz odrzucony przez rodzinę i nie masz już dostępu do żywności, którą uprawia ona na polach, ani do innych wspólnych dóbr. Zdarza się, że odrzuceni zostają ludzie młodzi, nastoletni, którzy chcą iść za Chrystusem. Mimo to, chrześcijanie w Pobe Mengao podkreślają, że w Burkina Faso chrześcijan się nie prześladuje.
 
– Nie prześladuje się, bo nie zabija – powtarzają. Miejscowy Kościół tworzy już 80 osób (na początku było 30). 
 
– Jeśli tylko możemy, wolontariusze, którzy przyjeżdżają do Pobe Mengao pomagają we wszelkich pracach, pompowaniu wody ze studni, pracy na roli – opowiada Lidia Żur. W Burkina Faso utrzymaniem domu i rodziny obciążona jest tylko kobieta i dzieci. Mężczyźni nie zajmują się tym. Przykład, który dają wolontariusze jest, w przekonaniu Lidii, dobrą drogą do zmiany świadomości. Do pokazania, że podejmowanie takiej samej pracy, którą wykonują kobiety nie przynosi wstydu. A może w ten sposób zaczną się także przemieniać serca tych ludzi? – zastanawia się Lidia i pokazuje kolejne zdjęcie. To dwie dziewczynki. Jedna ma osiem lat, druga – 12. Każda z nich na głowie dźwiga duże naczynie wypełnione wodą. Były przy studni. Przed nimi cztery kilometry marszu. Jest gorąco, jest ciężko, ale nie mają wyjścia. Na zdjęciach przy studni widać kobiety w różnym wieku, także te, które zaraz oprócz wody będą dźwigać na plecach jeszcze swoje maleńkie dziecko…
 
Dlaczego Centrum Misji i Ewangelizacji chce przywrócić w Pobe Mengao tamę? Dlaczego nie studnia? Na tym obszarze Afryki w porze suchej studnie wysychają. Poza tym woda zebrana w zbiorniku retencyjnym paruje i korzystnie wpływa na zmianę klimatu: suche powietrze stanie się bardziej wilgotne, teren zazieleni się, można nawadniać uprawy. Ogrody i pola będą dawać większe plony, mieszkańcy uzyskają więcej pożywienia, poprawi się ich zdrowie i samopoczucie.
 
To sami Burkińczycy od lat proszą o naprawę tamy. Obiekt powstał 20 lat temu. Rząd przekazał na budowę pieniądze, ale nie zadbał o specjalistów. Tamę wybudowano tak, że pękła już po pierwszej porze deszczowej. Nieużywana stoi do dziś. Jeden z wolontariuszy Centrum, uczestniczący w obecnej misji to Grzegorz Nokielski, inżynier, który postara się ocenić, w jakim stanie znajduje się tama, czy możliwa jest jej odbudowa.
 
Wolontariusze zawieźli do Pobe Mengao także pieniądze. Na prośbę grupy kobiet, które chcą rozpocząć hodowlę owiec. Mięso tych zwierząt jest w Burkina Faso chętnie kupowane, ponieważ mogą je spożywać wyznawcy wszystkich panujących tu religii (ponad połowa to muzułmanie, na drugim miejscu pod względem liczebności są animiści, na trzecim – chrześcijanie). To kolejna konkretna pomoc. O innych inicjatywach można przeczytać na www.cme.org.pl w zakładce Co robimy – Misja zagraniczna. Tu także znajduje się film, którzy przybliża początki tych działań oraz zaangażowane w to małżeństwo: Iwonę i Jacka Nawrotów.
 
– Żyją, jak w pierwotnych wspólnotach chrześcijańskich, ale są wspaniałym światłem dla wszystkich wokół, ponieważ wykazują niesamowitą aktywność. Podejmują działania, którymi walczą z nędzą i biedą. W ten konkretny sposób dają nadzieję, że coś zacznie się zmieniać na lepsze. Dlatego chcemy ich wspierać – wyjaśnia w filmie Iwona Nawrot.  
 
Centrum Misji i Ewangelizacji prowadzi konto, na które można przekazywać pieniądze na pomoc chrześcijanom w Pobe Mengao. Są także inne możliwości zaangażowania się w działania charytatywne na rzecz Burkińczyków. 
 
Moja refleksja po pierwszym spotkaniu z historiami i zdjęciami z Burkina Faso? Jak wiele mamy! Jak niewiele potrzeba, by pomóc innym, zwłaszcza dzieciom, które nie mają na kogo liczyć.
 
Beata Zamlewska-Pałyga
 
List Lidii Żur z 20 lipca 2014 roku, tuż przed wyjazdem na obecną misję.