english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

12. Niedziela po Trójcy Świętej

14 sierpnia 2016 r.

A Saul, dysząc jeszcze groźbą i chęcią mordu przeciwko uczniom Pańskim, przyszedł do arcykapłana i prosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł, jeśliby znalazł jakich zwolenników drogi Pańskiej, zarówno mężczyzn jak i kobiety, uwięzić ich i przyprowadzić do Jerozolimy. I stało się wczasie drogi, że gdy się zbliżał do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba, a gdy padł na ziemię, usłyszał głos mówiący do niego: Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? I rzekł: Kto jesteś, Panie? A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz; ale powstań i idź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. A mężowie, którzy z nim byli w drodze, stanęli oniemiali, głos bowiem słyszeli, ale nikogo nie widzieli. I podniósł się Saul z ziemi, lecz gdy otworzył oczy swoje, nic nie widział; wiodąc go tedy za rękę, zaprowadzili go do Damaszku. I przez trzy dni nie widział i nie jadł, i nie pił.



Dzieje Apostolskie 9,1-9


bp Adrian KorczagoDrogie Siostry i Bracia w Chrystusie!

 

Na kartach Biblii wielokrotnie napotykamy różnorodne ludzkie drogi, które w zaskakujący sposób splatają się z Bożymi drogami i to do tego stopnia, że wręcz możemy mówić o społeczności drogi. Powyższy termin – społeczność drogi – opisuje nasze wspólne przeżycia i czynione podczas nich doświadczenia,  z których wynika, że nikt z nas nie żyje jedynie dla siebie, nikt nie jest pozostawiony samemu sobie. Pośród nas, w nas, przed nami i za nami stale podąża nie tyle jakaś myśl, idea, lecz sam Bóg.

 

Padają pytania – dawane są odpowiedzi. To nieprzerwanie trwający proces.  Poszczególne słowa się zmieniają, ale rezultat pozostaje niezmienny: ze starego nagle pojawia się nowe. Tych słów jest niewiele, ale posiadają niezwykłą siłę oddziaływania. W szczególnych sytuacjach życiowych są jak światło ukazujące nam drogę, po której mamy podążać, stanowią schronienie, w którym po znojnej wspinaczce możemy zregenerować swe siły, są szczelnie chroniącym przed silną ulewą namiotem, czy też niezwykle stabilnym fundamentem, na którym możemy rozpocząć budowę.

 

Takie słowa usłyszał Apostoł Paweł pod Damaszkiem. Dyszący „groźbą i chęcią mordu przeciwko” zwolennikom „drogi Pańskiej” zostaje zagadnięty: „Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz?”. Jedno krótkie pytanie, które diametralnie zmieniło dotychczasowe życie.   

 

Możemy zatem, bez zbędnej przesady, omawiany dzisiejszej niedzieli fragment Dziejów Apostolskich nazwać hymnem, pieśnią o życiu zwyciężającym śmierć. W bliskości Jezusa – o tym przypominają nam wszystkie wielkanocne historie Nowego Testamentu – ludzie się zmieniają. Czytelnym staje się, że życie wyraziście zaczyna dominować nad śmiercią, a ludzkie historie rozpoznawalne są zupełnie z nowej perspektywy. Nic w tym procesie nie jest samo przez się zrozumiałe. Wszystko przypomina cud. Następuje bowiem niekończący się przełom  Kto doświadczył tej życiodajnej siły, ten nie może sprawiać wrażenia, jakoby śmierć zagadywałaby nas swoją wielomównością. Zatem koniec z rzucaniem kamieni, z osądzającymi normami, z fanatyczną religijną gorliwością, z przesadzoną faryzejską pobożnością, z często bezpodstawnym zachłyśnięciem się swą konfesyjną przynależnością, a wszystko to na rzecz, jak słyszeliśmy przed tygodniem, właśnie z ust Apostoła Pawła, daru łaski, bowiem Bóg „nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem łaską (…) do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili”( Ef 2, 5.10). W wyniku konfrontacji z Bogiem wybrane zostaje życie.

 

Nawet jeśli niektórzy twierdzą, że wybór takiego życia oznacza pogrzebanie nadziei, to wyłącznie tych płonnych na rzecz nowego, ożywiającego początku. Warto wyruszać „do miasta”, by się dowiedzieć „co masz czynić”. W najbardziej decydującym momencie zycia Pawłowi nie zostaje wskazane niebo czy droga powrotu, ale najbliżej znajdujące się miasto, w którym może przeżyć początek nowego życia, nowej drogi.

 

Niejedno jeszcze spowija ciemność. Poruszanie się po tej drodze odbywa się jakby było się niewidomym. Potrzeba pomocy ze strony innych. Wkrótce jednak ulegnie to zmianie, bowiem „lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światło” (Iz 9,1). Izajaszowe proroctwo zawiera cenną obietnicę, która dodaje otuchy w czas walki o wiarę, a ta toczy się w ciemności. Wspomniana obietnica spełniła się w życiu Pawła, kiedy to ślepa inkwizycja, której systemowo poddał się Saul uległa przemożnemu wpływowi ewangelicznej łaski. Nawrócenie Pawła ściśle związane jest z Chrystusowym światłem, które przyszło na świat rozświetlając życiową mroczność betlejemskich pasterzy, wskazując drogę poszukującym mędrcom, a w świt Zmartwychwstania zalęknionym i rozgoryczonym sercom dając otuchę i życiodajną pewność.

 

Paweł nie zmarnował darowanej szansy. Czy nas stać na powstanie i udanie się do miejsc, gdzie nam powiedzą co mamy czynić z naszymi talentami i darowanymi predyspozycjami?

 

Prośmy pośród naszych ciemności za Dietrichem Bonhoefferem:

 

„Niech dzisiaj ciepło Twoje światło płonie,

przed którym pierzchnąć musi życia noc.

Daj nam wytchnienie w dzieci Twoich gronie,

Byśmy wysławiać mogli Twoją moc.

 

Gdy dobra moc Twa stale mnie ochrania,

Nie lękam się, co mi przyniesie dzień,

Ty jesteś ze mną ciągle od zarania,

Ty chronisz mnie, gdy idzie nocy cień”.  (ŚE 100,4).

                                                         

Amen.

bp Adrian Korczago