english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

18. Niedziela po Trójcy Świętej

20 października 2019 r.

Cóż to pomoże, bracia moi, jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, a nie ma uczynków? Czy wiara może go zbawić? Jeśli brat albo siostra nie mają się w co przyodziać i brakuje im powszedniego chleba, A ktoś powiedziałby im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje, cóż to pomoże? Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie. Widzicie, że człowiek bywa usprawiedliwiony z uczynków, a nie jedynie z wiary. Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa.

Jk 2, 14-17.24.26


Oddech   wiary

Oddychanie jest naturalną czynnością od pierwszego krzyku w dniu narodzin, do wydania ostatniego tchnienia na tej ziemi. Nie myślimy o nim, nie widzimy go. Możemy odczuć jego ciepło, gdy niedługo będziemy chuchać w zmarznięte ręce a mróz będzie malować nasz oddech na szybie…

Oddech kształtuje życie, czy życie oddech?  Czyny kształtują wiarę, czy wiara czyny? Bez oddechu nie ma życia, bez uczynków nie ma wiary? Czym szybszy oddech tym lepiej – im więcej uczynków tym cenniejsza wiara? 

Jest taki stan zagrażający życiu – hiperwentylacja. Wysiłek, stres, strach powoduje coraz szybsze i głębsze oddychanie, które jednak nie poprawia saturacji, a wręcz przeciwnie – natlenienie krwi spada. Wydychając za dużo tlenu pobiera człowiek za mało dwutlenku węgla i dusi się. Nie zawsze wystarczą wtedy słowa – uspokój się – wdech, wydech.  Potrzeby jest wtedy prosty, choć radykalny środek: papierowa torba bądź stosowany przez komandosów po morderczym wysiłku foliowy worek zakładany na głowę hiperwentylującego się kolegi. Nie po to, aby sprawić ostateczny kres jego cierpieniu, ale by go uratować – dać potrzebny organizmowi dwutlenek węgla.

Oddech wiary.Pamiętamy z historii Kościoła młodego augustiańskiego mnicha, który wpadł w hiperwentylację.  Strach przed Bożym Sądem, stres wypełniania słów Jakuba: ” człowiek bywa usprawiedliwiony z uczynków, a nie jedynie z wiary”, przemęczenie by daleko więcej od innych pościć, modlić się i dokonywać dobrych uczynków. Zamiast uspokojenia coraz większy lęk i brak powietrza. Dopiero prof. Staupitz założył na głowę Lutra papierową torbę Listu do Rzymian. Dzięki niemu wyrównał oddech, pozbył się leku przed Bożym Sądem czytając słowa Pawła tak różne od Jakubowych: „ człowiek bywa usprawiedliwiony przez wiarę, niezależnie od uczynków zakonu.” Wtedy pełną piersią głośno wypowiada słowa  - sola gratia, sola fide – tak bliskie nam, ewangelikom tylko łaska, tylko wiara. Jednak wiara nie może trwać w bezczynności, nie może być statyczna, lecz dynamiczna miłością. Jest po prostu dobrym drzewem, które mocno zakorzenione w dobrej glebie Słowa Bożego wydaje dobry owoc bez zastanawiania, kalkulacji, wartościowania.  Czy potwierdzenia tych słów nie znajdujemy w nieoczekiwanym podziękowaniu bliźniego, który jest nam wdzięczny za coś, o czym dawno zapomnieliśmy, gdyż nasz czyn był czymś naturalnym? 

Oddech wiary – dać bliźniemu to, „ czego ciało potrzebuje”.  Ostatnie miesiące dane nam było spędzić z bliźnim-bliskim-tatą, wymagającym całodobowej opieki. To zmieniło naszą rodzinę – harmonogram dnia, pojęcie czasu wolnego, nasze priorytety, zadania. Takie doświadczenia odkrywają pokłady sił, nadziei niedostępnych w codzienności, zaskakują człowieka, że jakże wiele może w Tym, który go wzmacnia.  Rodzą pytania: Kto kogo obdarza? Czy ważniejsza jest pomoc w codziennej toalecie, ubieraniu, poruszaniu, czy chwila rozmowy, uśmiech, słowo dziękuję? Potrzebujemy dobrych uczynków dla ciała i duszy. 

Takie sytuacje ujawniają prawdę o nas, granicach naszych ludzkich możliwości. Im bardziej zanurzamy się w czynach miłości, im szybszy staje się nasz oddech by ze wszystkim zdążyć, tym bardziej potrzebujemy głębokiego oddechu, by nie wpaść w hiperwentylacyjną panikę, która w głębinach oznacza śmierć. Tak jak nurek, który im głębiej się zanurza, tym dłużej musi przebywać w komorze dekompresyjnej, tak i człowiek aktywny w czynach miłości musi znaleźć komorę samotności w swoim domu. Miejsce, gdzie ustabilizujemy oddech, w samotności porozmawia z Tym, który daje chęć i wykonanie, którego moc okazuje się w słabości. Nie jest to czas zmarnowany, ale niezbędny, by owoce na drzewie wiary znów mogły dojrzeć. Wówczas radość i wdzięczność daje spostrzeżenie, że słowa „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie” nie są pustym frazesem, ale mają realne kształty ludzi, a może aniołów??? Tych, którzy przejmują nasze obowiązki, abyśmy my mogli się zregenerować.

Słowo Boże jest jak miecz:, „ Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa.” To słowo Jakuba wybrane dla mnie do rozważania w tamtym roku, przeszyło mnie trzy tygodnie temu. Niedziela archanioła Michała, do którego cerkwi na wyspie Symi pielgrzymują tysiące ortodoksyjnych greków, by prosić o dar życia – dziecko. Archanioła, który przedstawiony jest na ikonie jako stający na martwym człowieku, trzymający w prawej ręce miecz którym przeciął przed chwilą nić życia, a w lewej małe dziecko – żyjącą duszę. Niedziela tak wspaniale rozpoczęta od chrztu, w którym dziecko umarło grzechowi, by powstać do nowego życia z Chrystusem. Obdarzone błogosławieństwem, by wzrastało w wierze i przynosiło dobre owoce. Niedzielne popołudnie, gdy byłem przy tak bliskiej osobie, która kończyła swoje życie na ziemi by pójść z Chrystusem do żywota wiecznego. Dla ciała nic więcej uczynić nie mogłem, ale dla duszy tak – odszedł otoczony modlitwą i błogosławieństwem.

Oddech wiary. Przed bardzo wielu laty, pierwszy raz będąc przy umierającym człowieku, bałem się, nie tyle samej śmierci, co własnej reakcji na nią. Teraz po latach jestem wdzięczny Bogu, że mogłem być przy śmierci rodziców lub przynajmniej ułożyć ich do snu, z którego się nie obudzili. W spokoju odchodzenia dawali mi swój owoc wiary, tak że w ostatnim fizycznym oddechu czułem ich oddech wiary. Oczywiście jest to moje bardzo subiektywne odczucie. Co dla jednych jest błogosławieństwem, dla innych może być traumą trudną, bądź wręcz niemożliwą do uniesienia.  

Oddech wiary. Może moje rozważanie jest zbyt osobiste, za mało teologiczne, naiwne bądź wzruszające. Każdy je sam w swoim wnętrzu oceni. Ale to słowo Jakuba przeszyło mnie właśnie w tym czasie. Jeśli czytacie te słowa, to znaczy, że dotarliście do końca. Może więc warto, by przytłoczonym ciśnieniem codziennych spraw i obowiązków, wejść do swojej komory dekompresyjnej i zabrać swoje, lub te myśli – nie ma studni bez dna, wiary bez czynów, człowieka bez bliźniego, życia bez Boga.

Amen

ks. Waldemar Kurzawa

ks. Waldemar Kurzawa