english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

1. Niedziela Pasyjna

14 lutego 2016 r.

Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę. Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze”.

Hbr 4, 12-16


ks. Karol DługoszSiostry i bracia! Drodzy Internauci!

 

Na początek małe zaskoczenie! Pozwólcie, że przywołam historię, która wydarzyła się w Związku Radzieckim - w latach trzydziestych minionego wieku - historię, która pozwoli nam lepiej doświadczyć moc Słowa Bożego!

 

W okresie walki z Kościołem, radzieckie władze państwowe zainspirowały artystów Moskiewskiego Teatru Narodowego do przygotowania i wystawienia ateistycznej, antyreligijnej sztuki pt: „Jezus we fraku”. Naturalnie autorom chodziło o ośmieszenie chrześcijaństwa (które jeszcze wtedy było żywe w pamięci wielu urodzonych w przedrewolucyjnej Rosji). Główną rolę w spektaklu miał zagrać znany komunista i celebryta swoich czasów, Alexander Rostowzew. Nic więc dziwnego, że podczas premiery teatr pękał w szwach. Docelowo całe zakłady pracy oraz członkowie organizacji młodzieżowych mieli przychodzić i oglądać uświadamiającą sztukę. Na scenie znajdował się „ołtarz” zapełniony pustymi butelkami po alkoholu, zaś wokoło wałęsała się cała czereda rzekomo pijanych mnichów, księży i zakonnic. W tle opowiadano dowcipy wyszydzające powszechnie znane przywary chrześcijan. W kulminacyjnym momencie, rozpoczynającym drugi akt, na scenę miał wbiec główny aktor zaopatrzony w Biblię i odczytać dwa wersety z Kazania na Górze (dokładnie z błogosławieństw). Następnie Rostowzew miał przerwać i  dodać od siebie: „Błogosławieni w frakach i cylindrach”! To miało wywołać falę śmiechu. Tak jak to zaplanowano, z chwilą rozpoczęcia drugiego aktu, Alexander Rostowzew znalazł się na scenie, otworzył Pismo Święte na Ewangelii Mateusza (rozdziale piątym) i zaczął czytać: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios.[…] Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani”. W tym momencie w reżyserce oczekiwano już wybuchu fali śmiechu, gdy nagle cały teatr zamarł w ciszy. Rostowzew na chwilę zamilkł i zamiast wypowiedzieć wyuczone słowa, zaczął czytać dalej. Przeczytał wszystkie 48 wiersze całego rozdziału z Ewangelii. Nikt nie odważył się aby mu przerwać. Widzowie słuchali w skupieniu. Gdy aktor odczytywał ostatni wiersz: „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”, dało się wysłyszeć w jego słowach wzruszenie. Rostowzew zamilkł, zamknął Biblię, przeżegnał się na prawosławną modłę i cały przejęty, dygoczącym głosem zacytował słowa łotra z Golgoty: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego” (Łk 23, 42). Główny bohater zszedł ze sceny i wyszedł z teatru. Widzowie przejęci tym co przeżyli podążyli za aktorem opuszczając w ciszy teatr. Wraz w tamtym premierowym spektaklem (który nie został już nigdy więcej wystawiony) kariera Alexandera Rostowzewa była skończona. Stracił wszystko co kochał, ale zyskał znacznie więcej - życie wieczne i sens życia, które dał mu Jezus!

 

Drodzy, ta poruszająca historia wydarzyła się na prawdę. Słowo Boże samo obroniło się przed zakusami szyderców, co więcej odmieniło życie niejednego. Słowo (gr. Logos), poprzez które Bóg Ojciec stworzył świat, Słowo jakie „przeszło przez niebiosa” i „ciałem się stało” w stajni betlejemskiej - wcielone Słowo Boże - Jezus Chrystus, okazał swoją moc w środku antyreligijnej sztuki! „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca”! Tak właśnie działa Boże Słowo - tak właśnie działał i nadal działa Jezus Chrystus, który zapowiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mk 13, 31). Kto miał w swoim życiu odwagę czytywać Biblię, ten wie, że często dobrze znany nam fragment, potrafi niejako „ożyć” i na nowo poruszyć, zmienić perspektywę patrzenia na życie, nadać temu życiu sens i także nie raz, ukazać nam samym to jakimi jesteśmy na prawdę - grzesznikami, zapatrzonymi w samych siebie, gdzieś zagubionymi!

 

Właśnie dlatego autor listu do Hebrajczyków pisze, że mamy mocno trzymać się wyznania. Wyznania o Jezusie, w którym jest zbawienie i życie wieczne. Paweł apostoł pisze: „Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu. Powiada bowiem Pismo: Każdy, kto w Niego wierzy, nie będzie zawstydzony” (Rz 10, 9). Mocno trzymać się wyznania, to znaczy: trwać w codziennej bliskości z Jezusem, którego w naszym tekście opisano jako arcykapłana! Arcykapłan to ktoś kto składał w świątyni Jerozolimskiej ofiarę za grzechy ludu i był pośrednikiem do Boga. Pan Jezus złożył ofiarę z samego siebie na Krzyżu Golgoty, abyśmy my grzesznicy mogli - jako odkupione dzieci Boże - „Przystępować z ufną odwagą do tronu łaski”, czyli żyć w bliskości ze Stwórcą!

 

Dla mnie źródłem pokoju i radości jest świadomość, że dzięki Jezusowi nie muszę już żyć w strachu o wieczność, za to mogę doświadczać mocy Boga, który zwyciężył szatana, śmierć i moc grzechu. Boga, który co więcej potrafi „współczuć ze słabościami naszymi” i gdy modlę się do Niego to słucha mnie Ktoś, kto doświadczył tego wszystkiego co ja (nawet bycia kuszonym - jak miało miejsce na pustyni), choć jako jedyny był bez grzechu.

 

Dziś wypada pierwsza niedziela czasu pasyjnego! Uważam, że to bardzo dobry czas, aby nieco zwolnić tempo życia, wygospodarować choćby raz na dobę regularną chwilę, tak by spojrzeć w głąb siebie i zadać sobie pytanie, czy jestem tylko członkiem fun clubu Pana Jezusa (znaczy bywam czasem w kościele, ale tak „bez zobowiązań”), czy faktycznie jestem Jego naśladowcą! Innymi słowy czy idę przez życie z Tym, który już wygrał i daje swoje zwycięstwo nam, którzy w Niego wierzymy (odważyliśmy się Jemu zaufać)? Zmartwychwstały Jezus mówi przecież o sobie: „Ja żyję i wy żyć będziecie” (J 14, 19) oraz „ufacie, Ja zwyciężyłem świat” (J 16, 33)! Jeśli może gdzieś w codziennym zabieganiu zagubiłeś bliskość z Panem (lub być może jeszcze jej nie doświadczyłeś), to szczerze zachęcam, abyś spróbował poddać się działaniu Bożego Ducha, aby to On mógł przez swoje święte Słowo zmieniać „na plus” Twoje życie tak jak kilkadziesiąt lat temu zdarzyło się to w teatrze w Moskwie. 

 

Słowo Boże - sam Jezus -  jest żywy i skuteczny, ostrzejszy niż wszelki miecz, jeśli tylko nie zamykamy naszego serca na to co mówi, jeśli tylko nie zamykamy tej Bożej Broni do arsenału na naszej zakurzonej półce z książkami. 

 

Amen! 

ks. Karol Długosz