english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

1. Niedziela po Epifanii

10 stycznia 2016 r.

1.Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. 2.A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe. 3.Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił. 4.Jak bowiem w jednym ciele wiele mamy członków, a nie wszystkie członki tę samą czynność wykonują, 5.tak my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteśmy członkami jedni drugich. 6.A mamy różne dary według udzielonej nam łaski; jeśli dar prorokowania, to niech będzie używany stosownie do wiary; 7.jeśli posługiwanie, to w usługiwaniu ; jeśli kto naucza, to w nauczaniu; 8.jeśli kto napomina, to w napominaniu; jeśli kto obdarowuje, to w szczerości; kto jest przełożony, niech okaże gorliwość; kto okazuje miłosierdzie, niech to czyni z radością.
 

List do Rzymian 12,1-8


Drogie siostry i bracia w Chrystusie!

W niedzielę dzisiejszą, 1. po Święcie Epifanii wspominamy chrzest Pana Jezusa w Jordanie, myślimy także o naszym chrzcie, który jest początkiem i fundamentem naszego chrześcijańskiego życia. W tym sakramencie otrzymaliśmy dar Bożej miłości i godności dziecka Bożego. Zostaliśmy też włączeni do wspólnoty Kościoła. Ochrzczeni w Imię Chrystusa winniśmy pamiętać o tym jakże ważnym wydarzeniu dla swego życia i zbawienia.

Dzisiejsza niedziela składa nam również w darze Słowo Boże z Listu św. ap. Pawła do Rzymian, nad którym chciejmy się pochylić i wspólnie rozważyć u progu nowego roku. A jest to czas, w którym na pewno snujemy wiele planów. Trudno jest sobie wyobrazić życie, które byłoby pozbawione planów. Wielu snuje różne plany, w nich chce ułożyć sobie przyszłość, bo jak powiada przysłowie: Planowanie ma przyszłość. Tak dzieje się w każdej firmie, spółce. Tak dzieje się również w naszych parafiach, w których układa się na początku roku np. preliminarze itp.

Zastanówmy się jednak, jakie są plany na przyszłość, moje i twoje? – drogi internauto. Być może są one za małe, za wąskie, za płytkie? Każdy chrześcijanin powinien sobie raz postawić to pytanie: Czy moje życiowe plany są wystarczająco wielkie i wystarczająco rozległe, dalekosiężne - ażeby objąć Boga i wieczność?

Także w naszym dzisiejszym rozważanym Słowie chodzi o pytanie: Jak powinno wyglądać nasze chrześcijańskie planowanie na przyszłość? Jakie są konsekwencje, które wynikają z wiary dla naszego praktycznego życia, aby przyniosło one dobre owoce?

Z rozważanych przez nas wierszy chciejmy uchwycić trzy kwestie:
1. Punktem wyjściowym dla życia chrześcijan jest Boże miłosierdzie.
2. Całe życie chrześcijanina winno być służbą Bogu.
3. Bóg każdego wyposażył w szczególne dary.

Pierwsza kwestia wskazuje, iż Boże miłosierdzie powinno być punktem wyjściowym dla całego naszego życia. Wzywam was tedy bracia, wzywam waszą miłość - tak rozpoczyna ap. Paweł ten całkiem nowy fragment w swoim liście do chrześcijan w Rzymie, przez miłosierdzie Boże.

Boże miłosierdzie!? To przecież jest dla nas zrozumiałe samo przez się, że Bóg jest miłosierny. Myśmy się tego uczyli i ciągle na nowo o tym czytamy i słyszymy. Ale czy Bóg nie ma więcej powodów do gniewu ze względu na ludzkość - przez jej niesprawiedliwość i odstępstwo od Boga? Wcześniejsze pokolenia chyba wiedziały o tym lepiej aniżeli my, czemu daje wyraz XVIII-wieczny autor w pieśni: „Grzechami ja nie zasłużyłem, na łaskę, lecz na Boży gniew, a mimo to jej dostąpiłem przez Chrystusową zbawczą krew. Kto sprawił to? O duszo, wiedz: to miłosierdzie, więcej nic” (ŚE 650,2).

Ap. Paweł mówi o tym wyraźnie w pierwszym rozdziale listu do Rzymian: Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę (1,18). Na takim ciemnym tle ukazuje jednak Apostoł w jaskrawych kolorach cudowną miłość Bożą, która zajaśniała w Chrystusie Jezusie nam wszystkim przed oczyma. W niezasłużony sposób, po raz kolejny doświadczamy miłosierdzia, które stanowi ciągle na nowo punkt wyjścia dla naszej wiary i naszego życia.

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się ku końcowi i wkrótce wejdziemy w czas pasyjny a za nim w Wielkanoc, przeto przywołajmy sobie obrazy z życia Jezusa: poprzez małe dzieciątko w stajence w Betlejem, przez miłosiernego Samarytanina, aż do widoku człowieka rozciągniętego na krzyżu... .

I druga: Całe życie chrześcijanina winno być służbą Bogu. I do tego wzywa ap. Paweł słowami listu: Wzywam was tedy bracia i siostry przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza (w. 1) .

Służba Boża jest więc według Nowego Testamentu czymś o wiele większym, aniżeli zgromadzenie w niedzielne i świąteczne dni, w których bierzemy udział lub od nich stronimy. Nasze całe życie, przez wszystkie siedem dni tygodnia, powinny być naszą duchową służbą.
Właśnie nasz reformator Marcin Luter był tym, który tę prawdę całemu chrześcijaństwu na nowo wpajał i surowo przykazywał. Jednakże służbą Bogu w myśl słów Jezusa nie jest odsuwanie się w pobożną samotność lub ucieczka i zamknięcie się w głębię swego wnętrza. Nie, na swoje miejsce w świecie, w którym jesteśmy postawieni: w rodzinie, w pracy, na szerokim forum powinniśmy Bogu i naszym współwyznawcom służyć.

Posłuchajmy samego Lutra: Jeden uczy w Kościele, inny służy państwu, jeszcze inny naucza młodzież, matki żarliwie wychowują swoje dzieci, ojcowie zabiegają o utrzymanie rodziny. Nasze zewnętrzne życie i istnienie, uświęcone przez Boże Słowo, jest tą właściwą duchową służbą.

Szczególnie to, co dotyczy ojca i matki, znajduje piękne i wzniosłe słowa. Jeszcze raz więc – po minionym Roku Rodziny, a w Roku Młodzieży - posłuchajmy Lutra, który tak powiada: Miłość, bez której nie może istnieć małżeństwo, jest wielką, najwyższą służbą Bożą. Miłość i wierność, rodziców do dzieci objawia się w tym, że wzajemnie ich zbliża, ubiera, wychowuje ku przyzwoitości i wydawania Bożych owoców, opiekuje się w chorobie, podnosi na duchu, znosi utrapienia, jest wspaniałym i miłym dziełem Bożym.

W dzisiejszych czasach możemy to rozciągnąć także na dziadków. Są oni niejednokrotnie ważniejsi dla swoich wnuków, gdyż mają dla nich więcej czasu, aniżeli młodzi rodzice, a ponadto mają większe doświadczenie życiowe i wiary, z czego mogą czerpać żywe i prawdziwe przykłady Bożego miłosierdzia. Stąd dziadkowie w sposób szczególny żyją w naszych sercach. Ta duchowa służba o której mówimy winna mieć miejsce wtedy, gdy są ze swoimi wnukami. Wówczas mogą i powinni opowiadać im o Bogu i Jezusie, o swoich doświadczeniach, które umacniają w wierze i nań wskazują, z nimi się modlić bo taka winna być duchowa służba wasza.

Dokładnie tak jak było to nam zwiastowane w 1. niedzielę po Narodzeniu Pańskim (1 J 1,1-4): Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota – żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został – co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. A to piszemy, aby radość nasza była pełna.

I trzecia. Bóg wyposażył każdego w szczególne dary. Naszym zadaniem jest ich rozpoznanie w sobie samym. Musimy wiedzieć jakimi darami uposażył nas Bóg i wnieść je pomiędzy innych ludzi. Ap. Paweł zachęca adresatów listu w Rzymie, aby je wykorzystywać wzajemnie między sobą, a w szczególności w zborze.

Jak mówi o tym już w 1 Kor i porównuje zbór do ciała, które ma wiele członków, ale jest jedno: Albowiem ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele tworzą jedno ciało, tak i Chrystus... a mamy różne dary według udzielonej nam łaski. W każdym razie Paweł wie o niebezpieczeństwie, które jeszcze dziś nie straciło na swojej aktualności: mianowicie to, że chrześcijanin przecenia siebie, swoje dary, swoją wiarę i swoje poznanie. To prowadzi do wywyższania się nad innych.

W wielu grupach i społecznościach chrześcijańskich jest to zagrożenie dziś nadal aktualne. Wielu chrześcijan posiada swoje dary, ale też swoje ograniczenia i zagrożenia. Jakże to jest ważne, aby ludzie się nad tym zastanawiali dla dobra: każdego małżeństwa i rodziny, dla wychowywania dzieci i młodzieży, dla kontaktów zawodowych, stosunków między sąsiedzkich i życia w społeczności chrześcijańskiej parafii i całego Kościoła. Czy jednak aby posiadamy jakiekolwiek dary, które moglibyśmy wnieść do tych relacji? Według Biblii nie ma chrześcijanina, któryby nie otrzymał jakiegoś daru i ten dar powinien znaleźć zastosowanie w życiu.

Wróćmy raz jeszcze do pytania postawionego na wstępie naszego rozważania: Czy nasze plany życiowe są wystarczająco wielkie, rozległe i dalekosiężne? Powinniśmy je wiązać nie tylko z Bogiem, lecz także z naszymi bliźnimi. Oto wielki cel życia. Wróćmy także teraz jeszcze do miłosierdzia. Ono nie jest tylko punktem wyjściowym dla naszego chrześcijańskiego życia, lecz także końcem i punktem docelowym.

Zauważamy, że pomimo naszych usiłowań nie prowadzimy życia według własnej woli, lecz według woli Bożej i Jego planu: my go nie tworzymy. Jeśli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo. (Jk 4,15b). Ale z całą naszą niedoskonałością, na każdym etapie naszego życia wolno nam ostateczne przyjść po pocieszenie do naszego Pana, który umarł za nas i powiedzieć: Jezu miłosierdzie moje… . Amen 

ks. Kornel Undas