21. Niedziela po Trójcy Świętej
(9)Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem; trwajcie w miłości mojej. (10)Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego. (11)To wam powiedziałem, aby radość moja była w was i aby radość wasza była zupełna. (12)Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.
J 15, 9-12
Miłość oraz prawo, to dwa pojęcia, które trudno ze sobą zestawić. Często mówi się, że nie trzeba prawa kochać, wystarczy je respektować i przestrzegać. Miłości do prawa nikt nie wymaga. Przynajmniej jeśli chodzi o prawo państwowe. Łatwo zauważyć, że w przypadku praw biblijnych, a mówiąc ściślej - Bożych Przykazań, wielu chrześcijan twierdzi podobnie.
- Miłość do Boga to jedno, ale przestrzeganie przykazań, to coś zupełnie innego.– mówią. - Nieważne jakie jest twoje zdanie na temat przykazań. Ważne byś je wypełniał, bo w przeciwnym razie spotka cię kara. Jednym słowem nie trzeba przykazań kochać. Trzeba je wypełniać! Tymczasem Jezus, taką pozornie zdroworozsądkową zasadę nie wahał się określić mianem hipokryzji. Zaś pod adresem tych, którzy tego rodzaju zasady wyznawali mówił: - Węże! Plemię żmijowe! Głupi i ślepi! Groby Pobielane (Mt 23,33,17, 27).
Co przeszkadzało Jezusowi? Dlaczego tak gwałtownie wyrażał dezaprobatę w stosunku do faryzeuszów, którym raczej nie można odmówić dobrych intencji? Jedną z odpowiedzi jest pojęcie legalizmu, czyli - posługując się odniesieniem biblijnym - stawianie przepisów prawa ponad Boga i ponad potrzeby ludzkie. Pobożni faryzeusze byli tak zajęci przestrzeganiem prawa oraz współzawodnictwem, kto jest w tym lepszy, że zapomnieli o miłości do Boga i innych ludzi. Wpadli w pułapkę legalizmu i hipokryzji. Wytworzyli system zachowań, który był w stanie ukryć to, co jest wewnątrz człowieka. Rzecz jasna, chcieli dobrze. Zamierzali drobiazgowo przestrzegać prawa – Bożego prawa. Problem w tym, że litera przerosła ducha i stała się pobożną fasadą, za którą często chowały się mało eleganckie przywary: egoizm, korupcja, dążenie za wszelką cenę do władzy itp. Czyli nasi „dobrzy znajomi” z dzisiejszych czasów.
W kościele wielu dowiaduje się np. że chrześcijanin ma wyglądać i zachowywać się pobożnie. A więc m.in. przestrzegać pobożnych tradycji, ceremonii, pobożnych gestów, słów. Wypada to, nie wypada tamtego. Wbrew pozorom to stosunkowo łatwe. Każdy potrafi opanować zewnętrzne gesty i bez większego wysiłku wejść w rolę pobożności. Niestety bywa, że w międzyczasie wiele wewnętrznych problemów zostaje głęboko ukrytych… Bo kazano nam się skupiać na wyglądzie i zachowaniu, a nie na rozwiązywaniu problemów.
Jezus starał się burzyć tego rodzaju fasady. Nie akceptował sytuacji, w której ktoś udaje pobożność, obnosi się ze swą moralnością, a w środku bywa zepsuty, egoistyczny i oskarżycielski. Jak grób pobielany. Na zewnątrz może i efektowny, ale w środku bez życia.
- Bądź sobą – słyszymy często. I choć to hasło weszło szeroko do tzw. popkultury, oddaje w dużym stopniu to, o czym mówił Jezus. – Zaakceptuj, że Bóg Cię kocha takim jakim jesteś. Nie musisz przed Nim udawać. Daj się uwolnić. Weź głęboki oddech i odważ się być takim człowiekiem, jakim jesteś i jakim chciałbyś być.
- Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego. Warto tę myśl podkreślić szczególnie w przeddzień święta Reformacji (31.10). Jedną z konsekwencji postulatu powrotu do źródeł Ewangelii, było wzbudzenie świadomości, że człowiek jest przed Bogiem odpowiedzialny sam. Nie może zasłonić się pośrednikiem, Kościołem, księdzem, kapłanem czy dobrymi uczynkami. Jedyne co posiada to Boże łaska, przyjęta wiarą.
Często o tym wspominamy, bo i często, jako ewangelicy spotykamy się z niezrozumieniem wyrażanym w pytaniach: - Czy to oznacza, że wierząc w Bożą łaskę mogę robić to, co chcę? Jestem całkowicie wolny? Uczynki u was naprawdę nie liczą się do zbawienia? Mogę więc kraść, oszukiwać i robić, co tylko mi się podoba i Bóg mnie nie ukarze?
Odpowiedź, która być może zaskakuje brzmi: - TAK. Możesz czynić to, co chcesz! Zanim jednak zaczniesz wykrzykiwać: „Hulaj dusza, piekła nie ma” zastanów się, jakim człowiekiem jesteś? Tak szczerze? Jakim człowiekiem chciałbyś być? Czy naprawdę chciałbyś być złodziejem, oszustem, kłamcą? Czy naprawdę pragniesz, aby oszustwa, kłamstwa otaczały twoją osobę i twoje życie? Kim jesteś? Zastanów się nad tym głęboko. A potem przeczytaj jeszcze raz słowa Jezusa: - Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej… Czy zauważasz o co chodzi? Czy dostrzegasz, że nie ma tu mowy o przymusie, narzucanym prawie, ale o przykazaniach, które wyrażają to, jakimi ludźmi chcielibyśmy być i w jakim świecie chcielibyśmy żyć?
Przykazania odczytane jako zewnętrzne prawo, narzucone człowiekowi i egzekwowane przez religijne instytucje, stają się jarzmem. Nawet „przekleństwem” – jak nieraz pisał apostoł Paweł. Natomiast odczytanie przykazań, jako wewnętrznych pragnień życia bez kłamstw, oszustw, kradzieży, morderstw, daje wolność. Niczego nie muszę Bogu udowadniać. On mnie usprawiedliwił i zaakceptował. Nie muszę wykazywać, że jestem lepszy niż w rzeczywistości. Że tak bardzo się poświęcam dla Niego. Mogę tylko prosić, by Bóg mnie uwalniał, pomagając żyć, tak jak tego zawsze pragnąłem. W świecie, w którym drugi człowiek nie musi obawiać się mnie i ja nie muszę obawiać się jego. W świecie, gdzie nie rządzi przemoc, fałsz, kradzież, oszustwo, przemoc. W świecie, w którym człowiek w drugim człowieku widzi bliźniego, a nie wroga.- Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej.
Nie ma tu mowy o męczącym, bezdusznym prawie. Nie ma miejsca ani na lęk przed karą ani na ambicje otrzymania nagrody - za życia czy po śmierci… Boże przykazania widziane z perspektywy miłości, stają się wewnętrzną, osobistą potrzebą. Nie dają zbawienia - co trzeba podkreślić - ale prowadzą do wolności życia, o jakim każdy w głębi serca marzy. - To wam powiedziałem, aby radość moja była w was i aby radość wasza była zupełna - podkreślił Jezus.
Z perspektywy miłości trudno zrozumieć pytanie: czy zbawienie z łaski oznacza, że mogę robić co tylko mi się podoba i Bóg mnie nie ukarze? Pomijając już wszystko, wystarczy wyobrazić sobie dwoje kochających się ludzi. A więc relację miłości, której większość ludzi chciałaby doświadczać. Trudno sobie wyobrazić, że zakochani będą się zastanawiać: - Czy mogę oszukać, zdradzić, okłamać? Byłby to chory związek, z miłością niemający nic wspólnego. Każdy kochający drugą osobę, czując się wolny, pragnie być wierny, potrzebuje bliskości, zaufania - bo są to rzeczy wprost wypływające z miłości.
Jezus tę analogię odniósł do siebie: - Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie. W sposób naturalny i niewymuszony. To nie wymaga nawet zastanawiania się, ponieważ wypływa wprost z serca dotkniętego Bożą łaską. Z serca uwolnionego przez Bożą miłość. Z życia człowieka wolnego. Bo tylko wolny człowiek może kochać. Amen.
Słowo Boże - kazania
-
W co wierzymy?
Biblijną naukę Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego streszczają 4 zasady.sola Scriptura - jedynie Pismo
czytaj więcej
sola Gratia - jedynie Łaska
sola Fide - jedynie Wiara
solus Christus - jedynie Chrystus -
Galeria fotografii
-
O naszym Kościele
-
Kalendarz wydarzeń