english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

4. Niedziela Pasyjna

6 marca 2016 r.

3.Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, 4.który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pocieszać mogli taką pociechą, jaką nas samych Bóg pociesza. 5.Bo, jak liczne są cierpienia Chrystusowe wśród nas, tak też i przez Chrystusa obficie spływa na nas pociecha. 6.Jeśli tedy utrapienie nas spotyka, jest to dla waszego pocieszenia i zbawienia; jeśli zaś pocieszenie, jest to ku waszemu pocieszeniu, którego doświadczacie, gdy w cierpliwości znosicie te same cierpienia, które i my znosimy; 7.a nadzieja nasza co do was jest mocna, gdyż wiemy, iż jako w cierpieniach udział macie, tak i w pociesze.

2 Kor 1, 3-7


Pocieszający Bóg. Brzmi całkiem dobrze. Cierpiący człowiek - to już tak dobrze nie brzmi. Gdzieś w podpisach w internecie znajomy napisał ostatnio: „Bóg? Oj, chyba nie byłoby mi po drodze z gościem bawiącym się ludzkim cierpieniem.” Wypadałoby rwać się do polemiki, ale potem pomyślałem, że ten niecierpliwy człowiek w tak prosty sposób wyraża tak poważne sądy, iż nie ma szans w jakimś internetowym komentarzu wyjaśniać czegokolwiek. Może kiedy indziej, spotkamy się, porozmawiamy, pospieramy …

 

Z drugiej strony, czytając ostatnio książkę ks. Tomasza Halika, czeskiego filozofa, sam przyznałem, iż mnie także doskwiera często Boże milczenie i ciężar Bożego oddalenia. Z tego powodu potrafię sobie wyobrazić, że życiowe drogi i bezdroża umożliwiają wyjaśnianie Bożego ukrycia za pomocą sformułowań: „żaden Bóg nie istnieje” czy „Bóg umarł”.

 

Znam jednak także inną interpretację Bożej nieobecności, inny sposób, inną postawę, która nazywa się: wiara, nadzieja i miłość, choć wiem, że nie każdy musi mieć tyle cierpliwości. Cierpliwości wobec TAJEMNICY.

 

Co ciekawe tak ateizm, jak i religijny fundamentalizm są do siebie uderzająco podobne! Potrafią błyskawicznie uporać się z tajemnicą, którą nazywamy Bogiem. A przecież życie z wiary, to stan, w którym cierpliwie przebywamy w owej tajemnicy, którą nosimy jak kiedyś matka Jezusa, w sobie, pozwalamy jej dojrzewać i przez nią dojrzewamy sami.

 

Więc gdy dziś stajemy wobec Pawłowego słowa o Bogu pocieszającym cierpiącego człowieka i gdy czytamy i słyszymy o nadziei, to czy znajdujemy tu jakąkolwiek prostą podpowiedź? Jakiekolwiek łatwe rozwiązanie zagadki? Szczęśliwie jako Kościół i jako duszpasterze powoli odchodzimy od prostych odpowiedzi, stając w służbie, wobec ludzkiego cierpienia i wobec umierania. Rozumiemy więcej, także dzięki badaniom naukowym, że liczy się nasza niezawodna obecność i jako instytucji i jako brata czy siostry w drodze.

 

W takich chwilach, niezmiennie zdumiewa mnie jak bardzo cisza i milczenie mogą być wybrzmiewającym Bożym Słowem.

 

Bez wątpienia wiara, nadzieja i miłość mogą być chrześcijańską odpowiedzią na ciszę ze strony Boga i na cierpienie, którego doświadczamy i nie mam wątpliwości, że dojrzewanie wiary wiąże się także z przyjęciem i przecierpieniem chwil, gdy Bóg wydaje się daleki i w ukryciu. To co jest oczywiste i dostępne naszemu rozumowi nie potrzebuje wiary. Ona jest za to konieczna na czas nocy i zimy Bożego milczenia. Z tego powodu przeraziły mnie kiedyś otrzymane na kartce pocztowej życzenia urodzinowe. Życzono mi pewności. Długo modliłem się tego dnia o wiarę i nadzieję, by żadna pewność nie próbowała mi ich zabrać. Wiara, nadzieja i miłość proponują drogę całkiem różną od niewiary ateizmu i pewności idących na skróty. To droga długa, która prowadzi także przez ciemność i pustynię. To droga, której cechą jest nieustanne poszukiwanie, a czasem i błądzenie. By tę drogę na nowo odnaleźć, trzeba czasem iść naprawdę ciemną doliną, gdzieś na skraju krainy śmierci, ale gdyby nie wiodła tamtędy, nie byłaby drogą do Boga.

 

Zaczynając pisać przed laty pracę magisterską o naśladowaniu Chrystusa myślałem, że profesor każe mi pisać o pobożnych ludziach, a okazało się, że w tym temacie odnalazłem cierpiącego Boga. To przecież On musiał przejść przez ciemną dolinę zdrady, odrzucenia, samotności, śmierci i zstąpienia do krainy umarłych, by móc w niedzielny poranek pokonać grzech i przemijanie. Jest cierpienie po prostu częścią naszego istnienia, a wiara, nadzieja i miłość są drogą niełatwej pociechy. Szczęśliwie dla nas, są. Amen.

ks. Tomasz Stawiak