english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

4. Niedziela po Trójcy Św.

9 lipca 2017 r.

(15) Bracia Józefa, widząc, że umarł ojciec ich, mówili: Może Józef będzie teraz wrogo do nas usposobiony i odpłaci nam sowicie za wszystko zło, które mu wyrządziliśmy? (16) Kazali więc Józefowi powiedzieć: Ojciec twój dał takie polecenie przed śmiercią: (17) Tak powiedzcie Józefowi: Ach, przebacz braciom swoim ich występek i ich grzech oraz zło, które ci wyrządzili. Odpuść przeto teraz występek sług Boga ojca twego. I zapłakał Józef, gdy to mówiono do niego. (18) Potem przyszli bracia jego, upadli przed nim i rzekli: Sługami twoimi jesteśmy. (19) A Józef rzekł do nich: Nie bójcie się! Czyż ja jestem na miejscu Boga? (20) Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje: zachować przy życiu liczny lud. (21) Nie bójcie się więc. Ja będę utrzymywał was i dzieci wasze. Tak pocieszał ich i przyjaźnie z nimi rozmawiał.

1 Mż 50,15-21


Ks. Dariusz MadziaDzisiejszy biblijny fragment jest zwieńczeniem historii Józefa – historii wielowątkowej, w której na pierwszy plan wybijają się takie elementy jak: niezasłużona ludzka krzywda, niezłomne trwanie Józefa przy Bogu, Boża łaska towarzysząca mu w każdym, nawet trudnym czasie i wreszcie realizacja Bożego planu, który zakładał ratunek dla ludzi w czasie wieloletniej suszy.

 

Pod pewnymi względami historia Józefa zdaje się pasować do naszych polskich realiów. Przed laty w pewnej ankiecie pytano, co jest negatywną cechą Polaków. Na czoło listy wybiły się dwie rzeczy: pesymistyczne spojrzenie na życie przejawiające się w ciągłym niezadowoleniu, narzekaniu oraz zawiść, zazdrość. Owa zazdrość przerodziła się w przypadku braci Józefa w nienawiść i przyniosła pełne niegodziwości działanie.

 

W pierwszej chwili zadziałali pod wpływem impulsu. Chcieli go zabić, ale usłuchali głosu rozsądku Rubena i odstąpili od tej decyzji. Pojmali go więc i wrzucili do wyschniętej studni, a potem sprzedali swego brata do niewoli. Do tak tragicznych następstw doprowadziła zazdrość, zawiść, jaka zagościła w ich sercach. Można co prawda mówić, iż był to poniekąd wynik niewłaściwych relacji w rodzinie. Do patologicznej sytuacji doprowadziła postawa Jakuba, jako głowy rodziny. Ponieważ on szczególnymi względami obdarzył Józefa, wywyższając go w gronie braci szczególnie ciepłym traktowaniem i podarunkami, o których reszta mogła tylko marzyć. W swym środowisku wybił się ponad przeciętność, doświadczył bowiem wiele dobra, które przyczyniło się do tego, iż w sercach braci pojawiła się zazdrość i złość.

 

Podobno wybicie się w naszym kraju ponad przeciętność, choćby w swym środowisku życia, zradza w otoczeniu wiele zawistnych komentarzy, wypowiedzi. Szczególnie, gdy ma miejsce jakiś sukces finansowy, z łatwością pojawiają się wypowiedzi pełne podejrzeń, dyskredytujące danego człowieka. Co prawda można powiedzieć też, iż wcale z nami nie jest tak źle, bo przecież potrafimy jako naród cieszyć się z sukcesów rodaków – szczególnie na niwie sportowej, naukowej czy kulturalnej. Może jednak ta radość jest tylko wyrazem tego, że „Polak potrafi”. Przecież gdy tylko bożyszcze tłumów straci formę albo w jakiś inny sposób powinie mu się noga, pojawiają się pełne satysfakcji komentarze, które ukazują, że jednak mimo wszystko trudno sobie poradzić z zawiścią i zazdrością.

 

Józef doświadczył na sobie pełnego nienawiści działania braci, które przyniosło potem w jego życiu wiele innych wydarzeń, zarówno dobrych, jak i złych. Kiedy po latach bracia zjawili się przed jego obliczem, był najważniejszym po faraonie człowiekiem w Egipcie. Już wtedy miał świadomość tego, że niecny, niegodny postępek braci, stanął na początku łańcucha zdarzeń, który wyniósł go do godności namiestnika obcego kraju, który w posłuszeństwie i niezłomnym kroczeniu przy Bogu przyniósł ratunek dla ludzi, na których długotrwała susza sprowadziła głód.

 

Nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, na ile świadomość obrócenia się zła w dobro zdeterminowała jego późniejszą postawę względem braci. Czy przyczyniła się do tego, że łatwiej było mu objąć ich przebaczeniem, które nie było pustosłowiem, bo przecież ukazało się w pełnych życzliwości działaniach?

 

Warto w spoglądaniu na postawę Józefa zauważyć jego mądrość w działaniu i podejmowanych decyzjach. On ze swoim przebaczeniem nie stanął od razu względem swych braci, lecz poprzez zainscenizowaną aferę z Beniaminem ujawniło się, iż bracia byli zdolni przyjąć już zupełnie inną postawę względem kolejnego ulubieńca ojca. Widać było w ich działaniu i postawie, że ciąży im to, co uczynili Józefowi. Zdolność do poświęcenia się z myślą o ratowaniu Beniamina stała się wyrazem skruchy. Dopiero po tym wydarzeniu Józef dał się poznać braciom. Ku ich przerażeniu! Mniemali bowiem, że będzie chciał im odpłacić za wyrządzoną krzywdę.

 

Pewne japońskie przysłowie zawiera następujące powiedzenie: „Przebaczanie komuś, kto nie żałuje, przypomina rysowanie obrazów na wodzie”. Rzeczywiście ogłaszanie komuś przebaczenia bez skruchy winowajcy nie jest dobrym rozwiązaniem. Ono bowiem może przynieść jedynie chwilową wdzięczność niegodziwca, ale nie odmieni jego serca. Bowiem dany postępek i jego niegodziwe skutki będą w gruncie rzeczy zignorowane, bez wyciągnięcia jakichś konsekwencji i idącej z tym nauki. Chodzi tu o to, aby nie ogłaszać przebaczenia bez gestów pojednania idącego ze strony winowajcy. Bo to może go tylko utwierdzić w niewłaściwych działaniach względem bliźnich.

 

Tu nie chodzi o to, aby chować w swym sercu urazę i pielęgnować ją aż do czasu, gdy dany człowiek przeprosi za swe postępowanie i działanie. Wszelkie zło i niegodziwość, które zostają skierowane pod czyimś adresem mogą stać się początkiem budowania wzajemnych murów, za którymi będą się kryć rosnące przekonanie o zaznanej krzywdzie, potęgująca się wzajemna niechęć osadzona w coraz to nowszych odwetowych działaniach. Jakże często w zepsutych relacjach rodzinnych, sąsiedzkich, koleżeńskich, na początku znajduje się jakaś błahostka, która nie została we właściwy sposób przepracowana, bo zabrakło czyjejś skruchy, bo doszła do głosu czyjaś zawziętość. Jakże często można usłyszeć słowa: „Nigdy tego nie przebaczę”. I niestety w wielu przypadkach to „słowo staje się ciałem”. Bez względu na to, czy są czynione czy też nie jakieś gesty pojednawcze ze strony krzywdziciela.

 

Ktoś kiedyś stwierdził iż „złość i gniew są niczym rozhuśtany dzwon – ustaną, gdy przestaniemy pociągać za linę. Przebaczyć to znaczy postanowić, że nie będziemy huśtać dzwonu dawnej niechęci. Stare uczucia będą jeszcze do nas powracać siłą rozpędu, ale jeśli wytrwamy w naszym postanowieniu, w końcu znikną, bo przebaczenie nie jest uczuciem, lecz czynem – decyzją o poniechaniu odwetu”. Umiejętność wzniesienia się ponad uczucie krzywdy i zrodzoną w nim niechęć jest wyrazem przebaczenia. Mimo, iż słowo „wybaczam” nie pada, to postawa człowieka, który na przekór zaznanemu złu w ludzkim działaniu jest wstanie kierować się z życzliwością względem krzywdziciela, może przynieść błogosławiony owoc rzeczywistego, wzajemnego pojednania.

 

Apostoł Pański Paweł w swym liście do Rzymian skierował wobec chrześcijan takie wezwanie: Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan. Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój; nakarm go, jeśli pragnie, napój go; bo czyniąc to, węgle rozżarzone zgarniasz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,19-21).

 

Chcąc nazywać samego siebie chrześcijaninem nie można być samemu siewcą nienawiści, w związku z prawdziwymi czy wydumanymi przewinieniami innego człowieka. Ośrodkiem naszego życia powinna być miłość, która nie szuka swego (1 Kor 13,5b), ale jest wstanie wznieść się ponad zło i czynić dobro. Bo ta miłość przezwycięża zło i wiedzie do rzeczywistego przebaczenia i pojednania. Kierując się nią, stajemy się rzeczywistymi naśladowcami Chrystusa i to powinien być cel życia każdego chrześcijanina. Amen.

ks. Dariusz Madzia