english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Nowy Rok

1 stycznia 2014 r.

Moim szczęściem być blisko Boga.   

Ps 73,28


KontaktNa naszej planecie, jak co roku przy blasku i huku wybuchających fajerwerków pożegnano stary i powitano nowy rok. W Kościele ten przełom czasu nie jest tak hucznie świętowany, ponieważ rok kościelny ma swój własny harmonogram. Dla nas zaczął się od błogosławionego czasu Adwentu, przeszedł przez święta Narodzenia Pańskiego, by dalej poszczególnymi niedzielami i świętami zmierzać ku Niedzieli Wieczności, gdzie czas znów zamknie toczący się w kole rok. Czas w Kościele ma swój sakralny wymiar, bo zdążamy poprzez kierowane do nas treści, śladami Chrystusa ku temu co nam wyznacza Bóg. Przypominamy sobie, zwłaszcza w pierwszym półroczu najważniejsze wydarzenia z życia i działalności Jezusa, które mają fundamentalny wpływ na życie chrześcijanina. Rok kościelny rozpoczyna się od przypomnienia sobie czas pierwszego oczekiwania na nadejście Mesjasza, a kończy zwróceniem się ku wypełnieniu chrześcijańskiej nadziei, nakierowanej na wieczność. Pod tym względem przebywamy co rok w Kościele całą drogę zbawienia. Rok kalendarzowy też je wszystkie w sobie mieści, ale już w nieco odmienionej kolejności, bo dziś oprócz symbolicznej daty w świeckim świecie rozpoczynającej nowy rok, moglibyśmy kierować w Kościele nasz wzrok na uroczystość nadania betlejemskiemu dzieciątku imienia Jezus. Mielibyśmy więc w takim układzie nieco zachwianą kolejność zdarzeń.

 

Tym niemiej nowy rok pozwala także w Kościele na pewne spostrzeżenia. Przede wszystkim mocniej wyakcentowany zostaje upływ czasu. Przemija kolejny rok, rozpoczyna się nowy. W nowej erze to już rok 2014. Tymczasem lata kościelne nie podlegają tak dokładnemu wyliczaniu. Bo wciąż na nowo przemieszczamy się pośród tych samych treści, wydarzeń. Tu zaś mocniej wyakcentowany jest upływ czasu. Co było już nie powróci. Niekiedy z rozrzewnieniem, tęsknotą spoglądamy za tym co było, niekiedy temu spoglądaniu towarzyszy oddech ulgi. Od lat nowy rok zdaje się wnosić nowe nadzieje, choć w rzeczywistości jest to data umowna, to jednak gdzieś w podświadomości rodzi się nadzieja na lepszy, albo przynajmniej nie gorszy czas, niż w roku poprzednim, jak często słyszy się to w noworocznych życzeniach. Zazwyczaj na progu nowego roku ludzie podejmują szereg istotnych decyzji i postanowień, które chcą zrealizować. Gdy nadchodzi czas rozliczeń z owych deklaracji na zamknięcie roku, część ludzi może mówić z podniesionym czołem, że najważniejsze rzeczy, sprawy udało się zrealizować, domknąć. Inna część ludzi zaś przyznaje, że zabrakło determinacji, wytrwałości, silnej woli, by przejść przez rok w zaplanowanym kształcie. Jeszcze inni swe niepowodzenia będą zrzucać na niedobry los, zdarzenia, których nie dało się przewidzieć.

 

Świadomość upływającego czasu i mimo najlepszych planów, niepewności tego co przyniesie przyszłość, uczymy się z pokorą patrzeć na to co przed nami. By samemu nie być przyrównanym do kupców z listu Jakuba: A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro pójdziemy do tego lub owego miasta, zatrzymamy się tam przez jeden rok i będziemy handlowali i ciągnęli zyski, wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika. Zamiast tego, winniście mówić: Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo (Jak 4, 13-15). Powyższe nie oznacza, iż Bóg nie pozwala nam niczego planować, czy drwi sobie z tego, jak zapatrujemy się na swą przyszłość, ale wiedzie do przekonania, iż w życiu powinniśmy sięgać ku rzeczom, które wykraczają poza bliższe, czy bardziej dalekosiężne plany określające naszą aktywność w świecie. Człowiek nie jest postawiony na ziemi tylko po to, aby zapewnić przedłużenie gatunku i zadbać o materialne podstawy swego funkcjonowania w świecie i swych następców. Z pewnym niepokojem można skonstatować, że właśnie w taką stronę kieruje się aktywność niejednego człowieka, który zapomina, o duchowej stronie swego życia.

 

Hasło biblijne rozpoczętego roku, które zostało podane na wstępie, bardzo mocno kieruje nasze myśli ku rzeczywistości pozamaterialnej. Może warto zastanowić się Drogi Czytelniku nad tym, jakie odczucia wywiera w Tobie to krótkie hasło Psalmisty: Moim szczęściem być blisko Boga. Czy ono jest czymś pod czym można by złożyć własny podpis, akceptując jego treść jako opisującą własne życie? Czy może jego wymowa jest dla Ciebie niezrozumiała, nierzeczywista, nieatrakcyjna? Może nawet rodzi się chęć, aby takie słowa przypisać konkretnym ludziom, którzy z racji swego zaangażowania w sprawy wiary i Kościoła, powinni nie tylko takie hasła głosić, ale i według nich postępować. Może nawet stwierdzenia pójdą dalej – to są hasła dobre dla wszelkiej maści dewotów, ale ja nie mam czasu na zaprzątanie sobie głowy tymi sprawami, bo teraz ważne są praca, kariera, koledzy itd. Może później przyjdzie czas, by na poważnie zająć się Bogiem, wiarą, religijnością. Nie jeden człowiek broni się przed większym zaangażowaniem w budowanie relacji z Bogiem, przekonaniem o własnej samowystarczalności czy dobroci.

 

Często odżegnywanie się od wiary czy religijności jest powodowane dwoma czynnikami. Z pierwszym mamy do czynienia, gdy człowiek swoje „odczytanie” Boga wynosi z postaw „chrześcijan”, pośród których kłuje w oczy hipokryzja i zakłamanie. Wielu ludzi nazywających się chrześcijanami swą postawą w świecie czyni antyreklamę Chrystusowi. Drugi czynnik opiera się na nadmiernym umiłowaniu światowych wartości. Łatwiej jest poruszać się po świecie bez ograniczeń natury religijno-moralnej. Sięgać po to co się chce i kiedy się chce. Współczesny świat znacznej mierze propaguje ideał zwycięzcy. Liczy się ten, kto jest na szczycie sławy, bogactwa. Często przymyka się oko na drogę do takich zaszczytów. W tym kontekście o wielu ludziach można powiedzieć, że osiągnęło wiele, że zbudowali swoje rozumienie szczęścia na osiągniętym majątku. Jednak w ostatecznym rozrachunku można postawić sobie pytanie co to za szczęście, z którym trzeba się rozstać, bo nic z tego co uzyskujemy na ziemi, nie otrzymujemy na zawsze. Jedynym wyjątkiem jest Chrystus, za którym możemy iść w pozadoczesność.

 

Psalmista wypowiadając te znamienne słowa: Moim szczęściem być blisko Boga, uprzednio dokonuje swoistego bilansu. Patrzy jak układa się życie bezbożnego i życie wierzącego. Dostrzega tu wielką niesprawiedliwość, bo nie raz okazuje się, że ten, kto idzie bez skrupułów przez życie, posiada wszystkiego w bród, a człowiek który miałby prawo oczekiwać Bożego błogosławieństwa nie raz zbiera na siebie tylko ciężkie doświadczenia. Mimo takich spostrzeżeń autor Psalmu, kieruje się ku wartości, jaką stanowi życie z Bogiem, bo dostrzega ulotność ziemskich wartości, a trwałość tego, co złożone w ręku Boga. Prawdziwym szczęściem człowieka jest to, gdy może bez lęku i obaw spoglądać w przyszłość, nie ze względu na zabezpieczone na koncie środki, ale ze względu na to, iż w wierze odnalazł sens swego życia, że wie doskonale dokąd zmierza w tym i przyszłym życiu. Na czym my będziemy budować nasze poczucie szczęścia – na ulotnych wartościach świata, czy jednak na Bogu, który otwiera przed nami nową rzeczywistość i zaprasza do jej zakosztowania. Oby doświadczenia rozpoczętego roku budowały nas w prawdziwym szczęściu i prowadziły do pełnego pokoju życia z Bogiem. Amen.

ks. Dariusz Madzia