english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Przedostatnia niedziela roku kościelnego

15 listopada 2015 r.

A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone prze nim wszystkim narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie. Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cie? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom. Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść, pragnąłem, a nie daliście mi pić. Byłem przychodniem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i w więzieniu i nie odwiedziliście mnie. Wtedy i oni mu odpowiedzą, mówiąc: Panie! Kiedy widzieliśmy łaknącym albo pragnącym, albo przychodniem, albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu i nie usłużyliśmy ci? Wtedy im odpowie tymi słowy: Zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście. I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.

Ewangelia Mateusza 25,31-46

Drodzy internauci, siostry i bracia w Jezusie Chrystusie.

 

Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci wydarzeniami jakie dokonały się w nocy z piątku na sobotę w Paryżu. Zapewne wielu z nas śledziło na bieżąco te przygnębiające obrazy. Słuchając korespondencji z miejsc tragedii dowiadywaliśmy się, że liczba ofiar rośnie w przerażającym tempie. Obserwowaliśmy z jednej strony przerażonych cywili, z drugiej osoby niosące pomoc, nie zważające na niebezpieczeństwo.

 

Nie dowierzając zadawaliśmy sobie pytania... Dlaczego? W jakim celu to uczyniono? Czym zawiniły te niewinne osoby?

 

Z perspektywy paryskich wydarzeń spoglądamy na nasz dom, naszą rodzinę, naszych najbliższych i zwyczajnie, po ludzku martwimy się o ukochanych. W duchu zastanawiamy się nad tym, co byłoby, gdyby to nas dotknęła taka tragedia.

 

Pochylając się nad smutkiem, żalem i żałobą tych, którzy stracili swych najbliższych w minioną noc w Paryżu, słowo Pisma Świętego zaczerpnięte z ewangelii Mateusza konfrontuje nas z wizją dnia sądu. Stawia nas naprzeciw życia i śmierci.

 

W obrazie malowanym przez ewangelistę Mateusza widzimy Jezusa Chrystusa, który posługując się bardzo dobrze znanym motywem - pasterza oddzielającego owce od kozłów - uświadamia swym słuchaczom, a także i nam dzisiaj, że nasze życie jest bardzo delikatne, kruche i jedyne w swoim rodzaju.

 

Aby przekaz był lepiej zrozumiany przez słuchaczy, Chrystus odwołuje się bezpośrednio do wieczorowej chwili w pracy każdego pasterza, który po ciężkim dniu czuwania nad swym stadem musiał oddzielić owce od kozłów. Czynił tak, ponieważ kozły potrzebowały cichego, cieplejszego miejsca, natomiast owce lepiej się czuły na świeżym powietrzu, gdzie miały więcej swobody, wolności.

 

Obraz ten jest bardzo wymowny, bezpośredni, ponieważ wskazuje, że ta chwila będzie momentem decyzji w jakim kierunku my będziemy musieli się udać.

 

Czy na prawicę – która w kulturze żydowskiej jest synonimem szczęścia, dobrobytu i radości, czy na lewicę. Słowa te dobitnie wskazują, że każdy z nas, bez wyjątku będzie musiał stanąć przed obliczem Syna Człowieczego, aby zdać sprawę z swego życia.

 

Zastanawiając się nad słowami z 25 rozdziału ewangelii Mateusza chciejmy spojrzeć na Chrystusową naukę z innej perspektywy.

 

U wielu słowa te mogą wywoływać smutek, trwogę a nawet przerażenie. Niepokój może paraliżować i budzić myśli o potępieniu i odrzuceniu. Jednak chciałbym was drodzy dzisiaj uspokoić i przypomnieć, że nauka Jezusa Chrystusa pragnie zmobilizować nas do działania. Pragnie zachęcić nas do duchowego przebudzenia.

 

Mówiąc o chwili spotkania z Synem Człowieczym bezpośrednio odwołuje się do naszej codzienności. Słowa „łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie. Byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.” dotykają mojej i twojej relacji z bliźnim. Dotykają naszej codzienności.

 

Obraz malowany przez Jezusa Chrystusa pragnie zmotywować nas do zadumy i działania. Do zadania sobie pytania, czy aby na pewno moja relacja z drugą osobą – niekoniecznie tą najbliższą – jest właściwa? Jakimi kryteriami kieruję się spotykając nieznajomych? Szczególnie teraz, gdy tak wielu potrzebuje wsparcia, pomocy i zrozumienia.

 

A przecież podchodzimy tak często do braci i sióstr z „bezpiecznym dystansem”. „Lepiej” jest nam nie dostrzec ich problemów i kłopotów, aby nie zmącić swego wewnętrznego spokoju.

 

Mając przed oczyma obrazy z Paryża wielu stwierdzi, że lepiej nie angażować się, lepiej się nie narażać, ponieważ nie jest to nam do niczego potrzebne. Zapewne tak myślące i mówiące osoby, będą zasłaniały się twardymi argumentami i nie będzie nam łatwo ich przekonać.
Lecz dla nas chrześcijan, ludzi oddanych Bogu jedynym i niepodważalnym argumentem jest Boże Słowo. To nauka Chrystusa zapisana w Ew. Mat 22;39 „Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego.”

 

Prawdą jest, że wielu Chrystusowej nauki jeszcze nie pojęło, dla wielu jest ona niezrozumiała, tysiące osób ją neguje i odrzuca.

 

My natomiast chcemy o niej pamiętać i pragniemy przywoływać obraz dnia sądu, aby zwracać w naszej codzienności uwagę na najmniejszego naszego brata. Aby pamiętać o kruchości życia i naszej przemijalności. Aby rozumieć ból i strach, krzyk i płacz bliźniego.

 

Chcemy dostrzegać, że wśród nas jest tak wielu potrzebujących. Tak wielu łaknących i spragnionych, nie tylko chleba powszedniego, ale także Bożego Słowa. Tak wielu przez problemy i kłopoty jest obdartych do nagości i z tym zakłopotaniem nie są w stanie się uporać. Tak wielu pragnie objęcia i uścisku, aby nim odziać się w człowieczeństwo. Tak wielu potrzebuje tylko lub aż dobrego słowa otuchy, wsparcia. Tak wielu zniewolonych jest przez uzależnienia, różnego rodzaju plany, ba często nawet marzenia, w realizacji których poświęcają wszystko i wszystkich.

 

Tak wielu..., a my? Czy nie jesteśmy jednym z tych wielu?

 

Czy patrząc na nasze zachowanie, na nasze relacje, na nasz stosunek względem brata i siostry, mamy świadomość tego, w którym miejscu się znajdujemy? Czy stoimy po prawicy czy lewicy? Jak myślimy?

 

Zastanawiając się nad tym, nie odwracajmy się od ludzi borykających się z kłopotami. Nie udawajmy, że w naszym otoczeniu, nie ma ludzi pokroju tych, o których mówi Chrystus.

 

Oni są obecni wśród nas, a być może ja sam nim jestem...?

 

Chciejmy ich wspierać, towarzyszyć im, mimo trudu i często wewnętrznej walki. Spróbujmy ich zrozumieć pamiętając o tym, że Bóg przez Jezusa Chrystusa zrozumiał nas. A świadectwem tego jest Jego krzyż.

 

Opis sądu przedstawiony nam przez ewangelistę Mateusza pragnie uświadomić nas i pomóc nam w zrozumieniu, że pomagając bliźnim ratujemy nie tylko ich, lecz także samych siebie.
Pomagając bliźnim w ich potrzebach pragniemy czynić to z miłości, głębi wiary i oddania, dziękując zarazem za poświęcenie Jezusa Chrystusa.


Pomagać innym, wspierać bliźnich to nic innego jak wypełnianie Bożego przykazania miłości. To nic innego jak przekuwanie w czyn Bożej prośby, to nic innego jak zwiastowanie Ewangelii.
Ewangelii, która przypomina nam, że każdy dzień powinniśmy przeżyć najpiękniej jak tylko potrafimy, w bliskości Boga, służąc bliźnim, pamiętając o swej przemijalności. Będąc świadomym tego, że moment spotkania z Chrystusem jest nieunikniony.

 

Przeżywając przedostatnią niedzielę przed końcem roku kościelnego, życzę wam drogie siostry i bracia w Jezusie Chrystusie, oraz sobie, serca pełnego pokoju, szczególnie teraz gdy wkoło nas chaos i niepewność. Życzę Bożej pokory i Bożej otwartości względem bliźniego, tak jak uczył nas tego Jezus Chrystus. Życzę świadomości naszej przemijalności, oraz gotowości na spotkanie z Synem Człowieczym. Amen.

ks. Mateusz Łaciak