english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Środa Popielcowa

10 lutego 2016 r.


8.Jeśli nawet listem was zasmuciłem, nie żałuję tego; a jeślim nawet żałował – widzę bowiem, że ów list zasmucił was przynajmniej na chwilę –9.teraz jednak cieszę się, nie dlatego, że byliście zasmuceni, ale że byliście zasmuceni ku upamiętaniu; zasmuceni bowiem byliście po Bożemu tak, że w niczym nie ponieśliście szkody z naszej strony.10.Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć.11.Patrzcie, co ten wasz smutek według Boga sprawił, jaką gorliwość, jakie uniewinnianie się, jakie oburzenie, jaką obawę, jaką tęsknotę, jaki zapał, jaką karę! Pod każdym względem okazaliście się czystymi w tej sprawie.12.Zaiste, jeśli i pisałem do was, to nie ze względu na tego, który krzywdę wyrządził, ani ze względu na tego, który krzywdy doznał, lecz po to, aby u was wyszła na jaw gorliwość wasza o nas przed obliczem Bożym.13.Dlatego ucieszyliśmy się.

2 List do Koryntian 7,8-10(11-13a)


ks. Tadeusz Konik

Radość z zasmucenia



Radość z zasmucenia. Tak postanowiłem zatytułować to kazanie na Środę Popielcową zamówione przez portal luteranie.pl. Może już ktoś w swoim krytycyzmie zachce zapytać, zaraz, zaraz, o czym tu mowa, czy wśród luteran jest zasadne mówić o Środzie Popielcowej?

Prawda, to raczej rzymskokatolicki termin, związany ze zwyczajem posypywania popiołem głów na znak pokuty na początek czasu pasyjnego. Są wszakże także luterańskie Kościoły, które ten starotestamentowy symbol albo zachowały, albo u siebie przywracają do praktyki. To może nam się wydawać dziwne, ale coś w tym jest, że potrzebujemy nieraz rozmaitych znaków, by mieć się czego uchwycić, czym kierować. Luter tak patrzał na sakramenty, jako na znaki dane nam, by się nimi umacniała wiara.

Kiedy jednak Paweł Apostoł mówi w przytoczonym na wstępie tekście o smutku, to nie ma na myśli jakieś rzeczy symbolicznej, wyrażanej w znaku, w popiele, w skruszonej minie, czy pokornej postawie. On mówi tu o dwojakim smutku – o takim, który przynosi śmierć i o takim, który owocować potrafi radością. O tym pierwszym słyszymy, że jest ze świata, o tym drugim zaś, że jest z Boga. Oczywiście mam tu na myśli nasze uszeregowanie, bo kolejność u Pawła jest zrazu odwrotna ow wymienia smutek według Boga a następnie smutek światowy. Podejmuję w odwróconej kolejności dla względów konstrukcyjnych naszych rozmyślań.

 

Ten światowy smutek dobrze znamy. Należy do niego cała gama rozmaitych przegranych. Bolesne podejrzenie, że inni mają więcej szczęścia, zdrowia, pomyślności, może rozumu, a już na pewno niezasłużenie więcej pieniędzy. To znaczy się poczuciem dyskomfortu, rozżaleniem, zawiścią... To rozrywa przyjaźń, zakłóca współżycie, odbija się niepokojami, w końcu nawet uszczerbkami na zdrowiu i kto wie czy nie wręcz, jak powiada Paweł – sprawia śmierć.

Środa Popielcowa, stojąc u progu czasu pasyjnego prowadzi nas jednak w inne refleksje. Apostoł ma do podsumowania z Koryntianami inne tematy niż te, co jak świat światem stanowią podłoże owych światowych, owocujących rozmaitego rodzaju śmiercią smutków. Apostoł zamyka w tych wierszach pewien konflikt, jaki rozgrywał się między nim, a zborem w Koryncie. Konflikt, o którym nasza wiedza jest zaledwie cząstkowa, zatem niepełna, ponieważ nie została nam zachowana pełna, jakbyśmy dziś powiedzieli dokumentacja. Spośród czterech listów do Koryntian, a taką liczbę sugerują uczeni badacze, zachowały się nam dwa, a przypuszczać należy, że były też pośród koryntian podejmowane odpowiedzi... Zatem pełna literatura, czy jak powiedzieliśmy dokumentacja miałaby być szersza... Czy jest nam jednak koniecznie potrzebna? Myślę, że nie.

W dostępnych nam listach do Koryntian mamy wystarczająco mocny obraz zarówno zboru, jak i Pawła. To prawda, że obraz korynckiego zboru czytamy z opisów krytycznych Pawła, a to nie są opisy pozbawione emocji. Czy można się jednak dziwić, że Paweł w emocjonalny sposób reaguje na wypaczenia życia zboru, pośród których rozszczepienie w rozmaitość ugrupowań czy klik wydaje się być grzechem raczej niewielkiego kalibru wobec np. nadużyć dotyczących praktyki komunijnej, gdzie łamanie chleba przeradzało się w agapę, a na tej każdy spożywał to, co sam przyniósł. Apostoł reaguje ostro: „Wy tedy, gdy się schodzicie w zborze, nie spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej; Każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głodny, a drugi pijany.” 1 Kor 11,20-21. To drastyczny widok, oto co miało łączyć nie tylko w ludzkiej gromadzie, ale w Chrystusie i z Chrystusem stało się obrazem rozwarstwienia egzystencjalnego biednych i bogatych, tych różnic zamożności tu wyeksponowanych. Apostoł gani też wszelkie zło: wszeteczeństwo, chciwość, kradzież, gniew, złorzeczenie. Podnosi zasadę wolności ku pożytkowi i budowaniu...

Listy do Koryntian to jednak nie tylko twardość mowy krytycznej, to także wielki potencjał mowy miłości, mowy wsparcia ku dobru. To wezwanie i zachęta do naśladownictwa Apostoła w jego życiu. Było to zaś bezsprzecznie prawe życie człowieka ascetycznego usposobienia, który wiele od samego siebie wymagał.

Powstać musi pytanie jak ta ostrość, jak ten krytyczny ton listów do Koryntian budził reakcje wśród adresatów? Istnieją świadectwa, że te reakcje były różne, że listy Pawła nie pozostawały bez echa. Nie było też tak, że były przyjmowane jak największa słodycz. W nich była miłość, ale też twarde kęsy, bardzo trudne do przyjęcia.

Budziły sprzeciw, poczucie żalu. To oczywiste. Powodowały także aroganckie wystąpienia przeciw Pawłowi, ale też wystąpienia zboru w obronie Pawła. W końcu jednak przyjęte jednak zostały ku głębokiemu zastanowieniu, osobliwej refleksji, którą Paweł tu nazywa smutkiem, który jest z Boga, albo według Boga. Pisze Apostoł o tym smutku, że on „sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje”...

Tak, ten smutek owocny jest w nowe życie. To stwierdza apostoł: „Patrzcie, co ten wasz smutek według Boga sprawił, jaką gorliwość, jakie uniewinnianie się, jakie oburzenie, jaką obawę, jaką tęsknotę, jaki zapał, jaką karę! Pod każdym względem okazaliście się czystymi w tej sprawie.12.Zaiste, jeśli i pisałem do was, to nie ze względu na tego, który krzywdę wyrządził, ani ze względu na tego, który krzywdy doznał, lecz po to, aby u was wyszła na jaw gorliwość wasza o nas przed obliczem Bożym.” To jest też źródłem jego radości...

Czy tylko patrzeć wstecz? Czy mowa w Środę Popielcową – Dzień Pokutny może zamknąć się w kręgu dziejów apostolskiego Kościoła? - W kręgu tamtych spraw? Patrząc na listy apostolskie nieraz odnosimy wrażenie, że w istocie niewiele się zmieniło. Kościół jak wtedy, tak i dzisiaj jest Kościołem grzesznych ludzi, ale jednocześnie usprawiedliwionych. Świętych powołaniem w Chrystusa, a przecie stale upadających by na nowo powstawać. Ten obraz mamy w formuje simul justus et peccator.

To stale prowadzi do modlitwy, tej znanej i bliskiej: „Wszechmogący Boże, miłosierny Ojcze! Ja biedny, nędzny, grzeszny człowiek wyznaję przed Tobą wszystkie grzechy i przewinienia moje, popełnione myślą, mową i uczynkiem, którymi zasłużyłem na Twe doczesne i wieczne kary. Żałuję za nie szczerze i z całego serca, i proszę Cię dla niezgłębionego miłosierdzia Twego i dla niewinnej i gorzkiej męki i śmierci umiłowanego Syna Twego Jezusa Chry­stusa, bądź mnie niegodnemu, grzesznemu człowiekowi łaskaw i miłościw, odpuść mi wszystkie grzechy moje i dopomóż łaskawie przez moc Ducha Twego Świętego do poprawy życia mego.” Tak prosimy w modlitwie spowiedniej. Równie wymowne jest zobrazowanie podjęte starej modlitwy komunijnej: „Jak ziarno z pól w chleb zgromadzamy a grona winne tłoczymy, by napój wydały, tak przetwórz nasze serca i zgromadź nas w jedno z wybranymi Twymi, prorokami, apostołami, męczennikami i wszystkimi świadkami Twej sprawy dla chwały imienia Twego”.

W jednym i drugim przypadku, choć tekst jest bardzo ogólny, nie wolno nam pozostać na poziomie abstrahowania od naszego egzystencjalnego konkretu. Mamy wszak wyznawać nie ogólną grzeszność rodzaju ludzkiego, ale swój grzech, swoje zaniedbanie, swoje zło, jako to, co wywołuje smutek, smutek który jest z Boga, smutek nad rzeczywistością rozpoznaną w Bożej ocenie, wyznaną, przebaczoną, usprawiedliwioną. Wtedy jest radość z zasmucenia. Amen.

ks. Tadeusz Konik