english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Bóg jest Ojcem, a Kościół matką

Dni Jakubowe w Ustroniu

21.07.2019

XXXVI Dni Jakubowe oraz 181. pamiątka poświęcenia kościoła ap. Jakuba Starszego w Ustroniu.


Przebogaty program uroczystości pod egidą XV Festiwalu Ekumenicznego dobiega końca, a mocnym akcentem były trzy koncerty w ramach XXXVI Dni Jakubowych, poprzedzające pamiątkę poświęcenia kościoła ewangelickiego Ap. Jakuba Starszego, które prowadził proboszcz parafii ks. radca Piotr Wowry.  Dobra muzyka uwrażliwia na drugiego człowieka, uczy wzajemnej tolerancji i życzliwości, a ambitne koncerty wokalne czy instrumentalne są już w tej świątyni tradycją.

W czwartek 18 lipca wystąpił kwartet dęty z Oldrzychowic. Muzycy to rodzina, bracia i kuzynostwo Kaletowie, wraz z siostrą pianistką, bo w tej miejscowości od kilku pokoleń każdy o tym nazwisku gra na jakimś instrumencie. W repertuarze kwartetu znalazły się zarówno kantaty Bacha, fragmenty oratorium Händla, utwory sakralne Mozarta, ale pojawił się także miejscowy akcent. Była to pieśń „Królu mój, królu chwały” autorstwa kompozytora Karola Hławiczki, rodem z Ustronia.

W piątek koncertowała organistka Klaudia Camilla Twardzik z Pasymia, która jest absolwentką Akademii Muzycznych w Katowicach i Gdańsku, a mimo młodego wieku uczestniczyła już w licznych festiwalach muzycznych w kraju i za granicą. Organy to piękny instrument o nieograniczonych możliwościach, a jednak wykonywana na nich muzyka dla wielu słuchaczy jest trudna w odbiorze, więc organistki wysłuchało jedynie elitarne grono.

Na piękny recital Magdaleny Hudzieczek-Cieślar rodem z Ustronia, zamieszkałej w Pabianicach, poprzedzający niedzielną uroczystość założenia i poświęcenia kościoła przybyło sporo słuchaczy. Jest ona osobą niezwykle utalentowaną i aktywną w wielu przedsięwzięciach na niwie kultury i muzyki. Ta znakomita sopranistka, koncertująca w kraju i za granicą, a zarazem wykładowczyni akademicka, dziennikarka, animatorka kultury i propagatorka sztuki muzycznej, była nagradzana na międzynarodowych konkursach wokalnych, lecz także wyróżniona wieloma prestiżowymi nagrodami za przeróżne działania artystyczne i społeczne. W kościele zaśpiewała 13 utworów - pieśni i arii, m.in. Rachmaninowa, Mozarta, Mendelsona, Karłowicza i Gala, a ulubioną pieśń dziękczynną zadedykowała Marii Cieślar, długoletniej dyrygentce chóru, z którym w początkach swej kariery też była związana. Ten znakomity występ na długo pozostanie w pamięci zauroczonych słuchaczy, a nasza wielkiego formatu rodzima artystka zgodnie z tytułem uroczystości „Na skrzydłach pieśni” uduchowiła wszystkich zasłuchanych unosząc ich pod niebiosa. Po długich owacjach śpiewaczka wykonała na bis w Roku Moniuszkowskim pieśń „U prząśniczki siedzą”, a na zakończenie na jej prośbę zebrano się do wspólnej fotografii przed ołtarzem w kręgu rodziny i przyjaciół. Koncert prowadziła Jolanta Janik, koleżanka wokalistki z lat szkolnych, toteż był on nie tylko ucztą duchową dla melomanów, ale też wzruszał wspomnieniami obu pań odwołujących się do błogich czasów dzieciństwa. Akompaniowała pianistka Aleksandra Wilczkowska, lwowianka mieszkająca obecnie w Piotrkowie Trybunalskim.
Po koncercie, podobnie jak w latach ubiegłych, nastąpił występ trębacza Jakuba Gazdy z wieży kościelnej.

W niedzielę nabożeństwo dziękczynne za kolejny, 181 rok działalności ustrońskiej świątyni rozpoczęto porankiem pieśni religijnej z udziałem miejscowych chórów parafialnych, zaś jego punkt kulminacyjny stanowiły uroczystości w kościele i na placu kościelnym. Jest to wyjątkowe święto dla każdego zboru ewangelickiego, toteż w diecezji cieszyńskiej urządzane są równolegle dwa nabożeństwa, aby wszyscy licznie zgromadzeni uczestnicy, którzy przybywają również z filiałów i sąsiednich parafii, a nawet z dalszych miejsc, mogli w nim uczestniczyć. Do tradycji bowiem należy, że ewangelicy po przyjściu z kościoła urządzają spotkania rodzinne, na których częstują obiadem i znakomitymi kołaczami zakupionymi na parafii, cieszącymi się od lat zasłużonym uznaniem.

Podczas uroczystości, prowadzonej przez ks. Wowrego, kazanie wygłosił ks. Henryk Reske proboszcz parafii w Orzeszu, nawiązując do Ewangelii Mateusza o powołaniu przez Jezusa apostołów powiedział m.in: "Obchodząc coroczną pamiątkę poświęcenia kościoła zdajemy sobie sprawę jak ważne ma on znaczenie dla życia całego zboru. Jest on przede wszystkim domem modlitwy i głoszenia Ewangelii, jest miejscem intymnego spotkania człowieka wierzącego z Chrystusem podczas przyjmowania sakramentu. Kościół powinien być bezpiecznym schronieniem i miejscem wyciszenia. (...) Dla wszystkich przejeżdżających przez Ustroń, jest on znakiem obecności ewangelików w tym mieście, symbolem pokonywania przeszkód w wyznawaniu wiary, świadectwem wytrwałości podczas prześladowań i od kilkudziesięciu lat jest również kościołem – matką dla okolicznych kościołów, które powstały w sąsiednich dzielnicach i miejscowościach, tworząc samodzielne parafie. (...) Kościół ten jest także matką dla wielu utalentowanych ludzi, którzy potrafią nieść słowa Ewangelii daleko poza Ustroń. Tak jak Bóg jest dla nas Ojcem, Kościół ma być matką".

Uroczystość upiększali śpiewem i muzyką wokalistka Magdalena Hudzieczek-Cieślar i Ustroński Chór Ewangelicki pod kierunkiem Pawła Branca, który również koncertował na placu kościelnym, gdzie akompaniowała śpiewom zbiorowym Diecezjalna Orkiestra Dęta pod dyr. Adama Pasternego.

W tym miejscu kazanie wygłosił ks. Tomasz Bujok, proboszcz pomocniczy parafii w Drogomyślu, który nawiązując do słów Biblii, gdy Bóg kazał Abrahamowi opuścić dotychczasowe miejsce i iść w nieznane, powiedział m.in.: "Nigdzie nie mamy miejsca stałego. Może dziś wydaje nam się, że tak wiele potrafimy, wiele się nauczyliśmy, jesteśmy prawie wszechpotężni. Ale ten sam tekst został wygłoszony również w maju 1945 r. we Wrocławiu, kiedy mieszkańcy wiedzieli, że muszą opuścić to miasto, które ukochali i choć wszędzie widzieli gruzy nadal je kochali. Mogli zabrać tylko tyle, ile unieśli w swoich rękach i gdzieś w nieznanym zacząć swoje życie na nowo. Myślę, że nie jesteśmy sobie tego w stanie wyobrazić. Nie wiemy jak potoczą się nasze losy, ale obyśmy nigdy nie musieli doświadczać takich przeżyć, że bylibyśmy zmuszeni opuścić miejsce, w którym żyjemy, które jest nam drogie. Nie mamy tu miejsca stałego, ale to dotyczy także śmierci. Kiedyś będziemy musieli opuścić ten świat, nie wiemy kiedy i w jakich okolicznościach, ale z pewnością to nastąpi. A zatem trzeba iść do Ziemi Obiecanej, do nowej ojczyzny. (...) Bóg chce nas prowadzić przez pustynię naszego życia. Musimy pamiętać, że Bóg nigdy nie opuszcza człowieka w trudnych sytuacjach, ale On też nie chce być opuszczonym przez człowieka".

Na zakończenie proboszcz parafii ks. Piotr Wowry podziękował wszystkim osobom zaangażowanym w organizację i przeprowadzenie Dni Jakubowych i pamiątki poświęcenia Kościoła oraz za prace porządkowe i pieczenie kołaczy.

Tekst: Lidia Szkaradnik