Uzdrawiane wspomnień
Z abp. ALFONSEM NOSSOLEM o katolicko-luterańskiej Deklaracji o usprawiedliwieniu, rozmawiają Teresa Sienkiewicz-Miś i Andrzej Kerner.
Podpisanie Deklaracji katolicko-luterańskiej o usprawiedliwieniu uwieńczyło trwający ponad trzydzieści lat dialog między dwoma Kościołami, wydarzenie to jest wielkim sukcesem Komisji Luterańsko-Katolickiej dla Jedności i zapewne momentem przełomowym w ekumenii.
31 października rozpoczął się nowy etap w dziejach ekumenizmu światowego. Oficjalne przyjęcie i podpisanie Wspólnej Deklaracji na temat nauki o usprawiedliwieniu przez Kościoły, które prowadziły dialog, ma wymiar historyczny. W imieniu tych Kościołów dokument podpisali przedstawiciele ich najwyższych władz. Żaden dokument ekumeniczny dotychczas nie miał takiego poparcia, tej rangi i tak zobowiązującego charakteru. Przypomnę, że jeszcze w zeszłym roku, gdy mówiło się o podpisaniu, 151 profesorów ewangelickich zaprotestowało przeciw dokumentowi z obawy przed utratą tożsamości protestanckiej. Krytyczne głosy na temat dekretu zwróciły uwagę Watykanu. Stwierdzono, że pewne sformułowania wysuwane przez luteran też nie są jednoznaczne i do przyjęcia przez wszystkich. Wrócono do tekstu, wszystkie niejasne miejsca uściślono. Można powiedzieć, że dzięki tym protestom dokument został udoskonalony. Stworzono realne szanse jego przyjęcia. Nagle, bezpośrednio przed jego przyjęciem, pojawiła się nowa fala sprzeciwu w środowisku protestanckim na świecie, a zwłaszcza w Niemczech. 254 nauczycieli akademickich stwierdziło, że to jest zdrada ich tożsamości protestanckiej. Szczerze mówiąc, obawiałem się nawet demonstracji w Augsburgu. Pojawiły się jakieś ulotki, ale nie znalazły odzewu, a uroczystość podpisania została dobrze przygotowana zarówno przez władze kościelne, jak i miejskie Augsburga.
Dlaczego na miejsce podpisania dokumentu wybrano Augsburg?
Ze względu na wielowiekowe tradycje dialogu między luteranami i katolikami w tym mieście. Już w 1530 roku podjęto pierwszą próbę pojednania, kiedy to Melanchton odczytał tzw. konfesję augsburską w Złotej Sali ratusza, tej samej, w której 31 października 1999 roku zakończyły się uroczystości podpisania Deklaracji. Uroczystość, na którą zjechali ekumeniści z całego świata, rozpoczęła się w luterańskim kościele św. Anny, skąd w procesji udano się do katolickiej katedry. Po podpisaniu Deklaracji przekazywano sobie wzajemnie znak pokoju przez pocałunek. To była wielka radość dla nas, ekumenistów, że nasza praca nie jest syzyfowa. Że nie strawiliśmy trzydziestu lat na darmo. A przecież wielu ekumenistów całe twórcze życie poświęciło wypracowywaniu tej Wspólnej Deklaracji.
Jest to również wielki sukces Księdza Biskupa jako ekumenisty, członka Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan i Komisji Mieszanych dla Dialogu Teologicznego pomiędzy Kościołem katolickim i prawosławnym oraz pomiędzy Kościołem katolickim i luterańskim.
Opole weszło do historii ekumenii, dwie międzynarodowe sesje plenarne odbyły się na naszym terenie. W 1989 roku Wspólna Komisja Katolicko-Luterańska zgromadziła się na sesji plenarnej w Opolu. Nasze miasto jest bardzo związane z treścią Deklaracji przyjętej w Augsburgu, bo na przedostatniej sesji w Kamieniu Śląskim w ubiegłym roku nad tą Deklaracją, jakby już odrzuconą, przez dwa dni, od rana do nocy, pracowaliśmy mozolnie, wyjaśnialiśmy wszystko, co wydawało się wątpliwe. Kongregacja Doktryny Wiary pod przewodnictwem kard. J. Ratzingera przyjęła wypracowane przez naszą Komisję uwagi i zgodziła się na ich wprowadzenie do dokumentu.
Sobór Trydencki 32 anatemami obłożył luterańską naukę na temat usprawiedliwienia. Czy Deklaracja podpisana w Augsburgu odwołuje te teologiczne potępienia?
Trzeba najpierw przypomnieć, że w tradycyjnym teologicznym ujęciu zasadniczy spór wynikał z tego, że luteranie akcentowali element usprawiedliwienia zewnętrznego. Co to oznacza? Marcin Luter dla zobrazowania tej formuły posługiwał się następującą metaforą - jako grzesznicy zostaliśmy okryci płaszczem zasług Chrystusa, jednak tylko zewnętrznie okryci. Łaska usprawiedliwienia nic w nas samych nie zmienia. Człowiek pozostaje równocześnie grzesznikiem i usprawiedliwionym. Co więcej, usprawiedliwienie dokonuje się tylko ze względu na samą wiarę. Luter zwykł swoim studentom mawiać: ?Grzesz mocno, ale jeszcze mocniej wierz?. Chodziło mu oczywiście o to, że uczynki nie mają znaczenia dla usprawiedliwienia, istotne są wyłącznie wiara i łaska.
Natomiast strona katolicka podkreślała, że usprawiedliwienie pociąga za sobą również wewnętrzną przemianę, odnowienie. Człowiek z grzesznika staje się usprawiedliwionym. Oczywiście, to wewnętrzne przemienienie dokonuje się mocą Bożej łaski, do której dochodzi się tylko na drodze wiary. Ale na pewno nie można powiedzieć, że uczynki nie odgrywają żadnej roli.
Warto przypomnieć, że to nasz Papież rozpoczął proces nowego patrzenia na tę kwestię. W roku 1981 w Moguncji zainicjował powstanie katolicko-ewangelickiej komisji teologiczno-historycznej, która miała przebadać wszystkie - zresztą wzajemne, bo zawarte również w luterańskich pismach wyznaniowych - szesnastowieczne potępienia. Po dziesięciu latach pracy okazało się, że 90 procent kontrowersji ma obecnie charakter tylko historyczny. Na temat pozostałych 10 procent można dyskutować. Ale nie chodzi już o potępianie, ale o teologiczne uściślanie stanowisk.
Jak w prawie 500 lat po gorących sporach o kwestię usprawiedliwienia, toczonych przecież nie tylko na ambonach i katedrach uniwersytetów, ujmuje ją Wspólna Deklaracja obydwu Kościołów?
W Deklaracji wyraźnie podkreślono, że zawarte w niej wspólne ujęcie nauki o usprawiedliwieniu nie jest dotknięte szesnastowiecznymi potępieniami. Nie mówi się w niej, że uczynki nie mają żadnego znaczenia. Oczywiście, z drugiej strony trzeba pamiętać, że to nie uczynki zbawiają, usprawiedliwiają człowieka. Zbawić, ocalić, uświęcić człowieka może wyłącznie Bóg. Człowiek nie jest w stanie zbawić się własnymi siłami.
Luteranie dzisiaj zgadzają się na sformułowanie, że wiara jest kształtowana miłością. A miłość przecież wiąże się z przemianą człowieka. Usprawiedliwienie dokonuje się przez łaskę, ale objawia się w dobrych czynach. Tu w nauce luterańskiej nastąpiła zmiana. Nie mówi się już o samej abstrakcyjnej wierze. W Deklaracji bardzo podkreślono tę zmianę i nowe ujęcie nauki o usprawiedliwieniu.
Czy to oznacza, że jesteśmy zgodni w sprawie usprawiedliwienia?
W Deklaracji czytamy: ?Między katolikami i luteranami istnieje konsensus w podstawowych sprawach dotyczących nauki o usprawiedliwieniu. W świetle tego konsensusu różnice, które nadal istnieją, są różnicami dopuszczalnymi?. Chodzi o różnice dotyczące języka i teologicznej formy oraz odmiennego rozłożenia akcentów. Jest to więc konsensus zróżnicowany, czyli właśnie to, do czego dążymy - pojednana różnorodność.
W Augsburgu uroczyście potwierdzono porozumienie w podstawowej dla Kościołów luterańskich kwestii usprawiedliwienia. Czy to oznacza, że teraz dialog ekumeniczny będzie łatwiejszy?
Na pewno będzie bardziej szczery, bo przecież sedno tego dialogu, nauka o usprawiedliwieniu, czyli o zbawieniu, jest sercem i fundamentem Ewangelii. Po znalezieniu wspólnej podstawy w tej sprawie dialog będzie też poważniejszy. Przecież dokument, który podpisaliśmy, ma charakter zobowiązujący dla obydwu Kościołów. Poza te sformułowania nie możemy już się cofnąć. Bardzo istotny jest także psychologiczny aspekt tego wydarzenia. Przeszłości nie można przekreślić, ale można uzdrowić bolesne wspomnienia o niej.
Przypomnę słowa Ojca Świętego, który w przemówieniu na Anioł Pański w niedzielę, kiedy podpisywano Wspólną Deklarację, określił ten fakt jako ?milowy kamień na niełatwej drodze do osiągnięcia pełnej jedności?. Mamy więc prawo do zdrowego, umiarkowanego, ewangelicznego optymizmu. Dzisiaj w ekumenizmie chodzi o to, by w ramach własnego wyznania nawracać się bardziej do Chrystusa. Obejmując coraz mocniej stopy Ukrzyżowanego Zbawiciela nawet się nie zorientujemy, kiedy zaczniemy siebie nawzajem obejmować. Wtedy wybije godzina jedności.
Serdecznie dziękujemy Księdzu Biskupowi za rozmowę.