Jubileuszowe widowisko historyczne w Cieszynie
Zakończenie okresu kontrreformacji pozwoliło na zbudowanie w Cieszynie w latach 1709-1750 dużego kościoła ewangelicko-augsburskiego, który jest dziś największą świątynię luterańską w Polsce. Jak do tego jednak doszło?
23 maja 2009 roku mogliśmy wszyscy się o tym przekonać, będąc obserwatorami widowiska historycznego poświęconego obchodom 300-lecia kościoła Jezusowego w Cieszynie. Widowisko historyczne, wyreżyserowane w całości przez diakon Joannę Sikorę, w niemal czarodziejski sposób przeniosło nas w okres późnego baroku, kiedy to na mocy ugody podpisanej w Altranstädt przez cesarza Józefa I oraz Karola XII w 1707 roku zezwolono na wybudowanie ewangelikom na Śląsku sześciu „kościołów łaski”, w tym kościoła Jezusowego w Cieszynie (poza nim jeszcze w Żaganiu, Kożuchowie, Jeleniej Górze, Kamiennej Górze i Miliczu; jako świątynia ewangelicka do dziś przetrwał tylko cieszyński kościół łaski).

Spróbujmy zatem przenieść się w wyobraźni w początek XVIII wieku. Jest wiosna 1709 roku. Słoneczne promienie przebijają się przez liście drzew, rzucając cień na Wieżę Piastowską, górującą nad tłumem mieszkańców Księstwa Cieszyńskiego, licznie zgromadzonego na Wzgórzu Zamkowym. Wszyscy z zapartym tchem czekają na to, co stanie się za moment. Po okresie kontrreformacji, ucisku ewangelików i długoletnich wojen w końcu miał nadejść ten upragniony dzień. Dzień urzędowego wyznaczenia miejsca pod budowę kościoła.
Nagle ciszę przerywa gwar, ktoś z tłumu woła: Nadjeżdżają! Wiwatujący tłum wita przedstawicieli szlachty jadących w powozach, pierwszych ewangelickich kolatorów: barona Ferdynanda Henryka Sobka z Kornic – dziedzicznego pana na Wielkich Ochabach; barona Jerzego Fryderyka Bludowskiego - pana z Dolnych Błędowic, dziedzicznego pana na Drogomyślu, Pruchnej, Rychwałdzie, Hażlachu, Małych Ochabach, Pierśćcu i Grunawie; Maksymiliana Berharda Skrbeńskiego – pana ze Szonowa na Wielkich Kończycach, Wencłowicach i Datyniach; Jana Jerzego Gierowskiego z Zierowa – pana dziedzicznego na Zonkowicach, pierwszego kolatora kościoła; Wacława Pelhrzyma z Trzenkowic oraz Mikołaja Góreckiego z Kornic. Panowie z powozów wysiadłszy, kolejno przemawiać zaczęli. Opowiadali o okolicznościach w jakich udało im się uzyskać zgodę na budowę kościoła, ich opowieści sprawiły, iż cały lud słuchał w milczeniu.

Ciszę przerwał dopiero piękny i radosny śpiew Jakuba Galacza (jednego z czołowych inicjatorów zabiegających czynnie o zezwolenie na budowę kościoła ewangelickiego), który na skale stanąwszy zaczął intonować pieśń rozpoczynającą się słowami: Radość nam dziś nastała w tej cieszyńskiej ziemi, opiewającą cześć króla szwedzkiego, który wywalczył dla ewangelików wolność wyznaniową. Gdy śpiewał ostatnią zwrotkę wtem rozległ się tętent koni, nadjeżdżał powóz, w nim siedzieli dwaj hrabiowie: saski, ewangelicki hrabia Jerzy Ludwik Zinzendorf - opiekun ewangelików, cesarsko-królewski radca nadworny Rzymsko Cesarskiej i Królewskiej Mości oraz Adam Wacław Tenczyński – komornik i starosta Księstwa Cieszyńskiego. Lud podgórski, dzieci i młodzież wiwatowała, z radością przyjęła hrabiów.
Hrabia Zinzendorf skinął dłonią, był to znak; w tym momencie rozległ się ogłuszający wystrzał, kula armatnia poszybowała, wyznaczając swym upadkiem miejsce pod zabudowę dla nowo powstałego kościoła. Ten moment pozostanie w nas na zawsze, rozpoczął się nowy etap dla cieszyńskich ewangelików, od tej chwili mogli rozpocząć budowę swojego nowego kościoła. Mimo, że budowa została obwarowana licznymi restrykcjami, to jednak w niejednym oku pojawiła się wówczas łza radości i wdzięczne westchnienie do Boga za ten dar.

Po owym zdarzeniu obaj hrabiowie udali się przez Wyższą Bramę za miasto, by w odległości strzału od murów miejskich, wyznaczyć miejsce pod kościół. Wszyscy wzięli udział w pochodzie, na czele trębacze, kapela góralska, później powóz z hrabiami, baronami, okoliczni śpiewacy (pradziadowie późniejszego chóru kościelnego) oraz zebrany tłum. Pochód zatrzymał się dopiero w miejscu upadku kuli, w otwór został wetknięty orzeł cesarski na stalowym drążku, jako znak łaski cesarskiej dla nowego kościoła.
Wówczas cały obecny lud poklękał dziękując Bogu za ten dar. Hrabia Zinzendorf i hrabia Tenczyński dokonali tego aktu, a odważna straż z Ustronia pilnowała tego swoistego skarbu. Po tym wszystkim zabrzmiał jeden, donośny chór wszystkich zebranych: Na wysokościach Bogu cześć.

Reżyser i scenarzysta: diakon Joanna Sikora
Aktorzy:
Narrator I: Anna Sikora
Narrator II: ks. Wojciech Pracki
Hrabia Jerzy Ludwik Zinzendorf: ks. dr Adrian Korczago
Hrabia Adam Wacław Tenczyński: Adam Jaronicki
Ferdynand Henryk Sobek z Kornic: ks. Grzegorz Brudny
Jerzy Fryderyk Bludowski: Łukasz Ogrodzki
Maksymilian Berhard Skrbeński: Henryk Mikołajek
Jan Jerzy Gierowski z Zierowa: ks. Jan Sztwiertnia
Wacław Pelhrzym z Trzenkowic: Mieczysław Kuś
Mikołaj Górecki z Kornic: Krzysztof Śledziński
Jakub Galacz: Piotr Sikora
Adiutant: Łukasz Chraścina
Paweł Matuszny z Tyry: Paweł Konik
Barokowe Trio smyczkowe: Hrabianka Justyna Urbanek, Joanna Korczago, Weronika Wałga
Trębacze: Orkiestra Diecezjalna, Orkiestra Misyjna z Wisły, Orkiestra Parafialna z Bystrzycy
Wystrzały i armata: Bractwo Kurkowe
Lud podgórski w strojach cieszyńskich: Chór kościelny cieszyńskiej parafii
Lud: mieszkańcy Cieszyna oraz goście z obu stron Olzy
Trzeba pamiętać o tym, że strzał z kuli armatniej to tylko legenda i zwyczajowa "nazwa", zatem nie należy brać tego wszystkiego zbyt dosłownie ...
Ilona Kubala - tekst przygotowany na podstawie scenariusza sceny historycznej diakon Joanny Sikory