Klauny w przedszkolu
- O której macie występ? – pyta nasza sekretarka w CME.
- O dziesiątej – odpowiadam.
Na co ona ze zadziwieniem patrzy na zegar mówiąc:
- I już jedziecie? Przecież
jest dopiero siódma, a do Cieszyna z Dzięgielowa jedzie się 15 minut.
No cóż, przygotowanie do
występu klaunów zazwyczaj zajmuje więcej czasu niż sam występ. Za każdym razem
– czy mamy dwudziestominutowy występ, czy jakąś dłuższą akcję – musimy liczyć
około godziny na charakteryzację i kolejną godzinę na zrobienie próby.
Już kilka razy zdarzyło mi
się mieć chwilę zwątpienia, kiedy zastanawiałam się, czy warto spędzać dwie
godziny na przygotowaniach (nie wspominając już o wcześniejszym przygotowaniu
rekwizytów, zorganizowaniu grupy, omówieniu szczegółów z organizatorami) po to,
żeby wystąpić z dwudziestominutowym programem, a czasami nawet tylko z jedną
scenką. Za każdym razem przekonuję
się jednak, że warto. Wystarczy jeden uśmiech, który pojawi się na twarzy widza,
czy przypadkowo spotkanej osoby. Tym razem naszemu występowi towarzyszyły salwy
szczerego śmiechu około sześćdziesięciu przedszkolaków.
W środę, 18 listopada 2009 r.,
wraz ze wspaniałymi wolontariuszami, którzy poświęcili część swojego czasu
pracy lub nauki na służbę: Bułą, Marudą i Pluszakiem, przeprowadziliśmy godzinny
program dla dzieci z Przedszkola Towarzystwa Ewangelickiego. Nawet te z nich,
które na początku podejrzliwie i nieufnie na nas zerkały, zaczęły uśmiechać się
po zaśpiewaniu z klaunami deszczowej piosenki i otrzymaniu kolorowego balonowego
kwiatka.
To naprawdę przywilej i
ogromna frajda być narzędziem w Bożym ręku i z ufnością pozwalać Mu, by nami
kierował. Nawet jeżeli czasami jest trudno i nieprzyjemnie. Takie było również
nasze przesłanie dla dzieci, które bardzo dobrze wiedziały o czym mówimy. Same
potwierdziły, że kiedy coś nam się nie udaje, to nie wolno się poddawać, tylko „trzeba
ćwiczyć” – jak podpowiedziała nam dziewczynka z blond kucykiem z pierwszego
rzędu.
Urszula „Serduszka” Marek, starszy pracownik ds. pracy
z dziećmi CME