english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Kazanie ks. bp. Jerzego Samca

17. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. 18. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, 19. To znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania. 20. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem. 21. On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą.     2 Kor 5, 17-21

Drogie siostry i bracia w Panu naszym Jezusie Chrystusie!

 

Dzisiaj gromadzimy się w tej przepięknej łódzkiej świątyni, aby pożegnać ks. bp. Mieczysława Cieślara. Dzisiaj Ksiądz Biskup miał być w zupełnie innym miejscu. Miał w godzinach przedpołudniowych towarzyszyć rodzinie tragicznie zmarłego ks. generała Adama Pilcha w ich prywatnym, uroczystym pożegnaniu swego bliskiego. Właśnie Jego wybrali jako swego duszpasterza, który miał im towarzyszyć w tej trudnej i smutnej dla nich godzinie.

 
Nikt nie przypuszczał, że nie weźmie udziału w tej uroczystości. Pan Bóg chciał inaczej.
 
W minioną sobotę zgromadziliśmy się w małym gronie tych, którzy reprezentowali nasz Kościół na uroczystościach żałobnych na placu Piłsudskiego w Warszawie. Gdy niektórzy z nas wracali po tych uroczystości w sobotę do domów, to właśnie On, biskup Mieczysław, powiedział: „Od tej pory musimy częściej stosować zasadę Jakubową: „O ile Pan zechce to zrobimy to lub tamto…”

 

W niedzielę miał mi towarzyszyć w pogrzebie prezydenta kraju w Krakowie. Okazało się jednak, że ograniczono liczbę miejsc dla reprezentantów naszego Kościoła. Wtedy Ksiądz Biskup powiedział: „Wiesz nawet się cieszę, że nie jadę z tobą, bo chciałem pójść na Puławską. Oni potrzebują teraz pocieszenia, chcę być z nimi”. W niedzielę rano pożegnaliśmy się na Miodowej, On udał się na śniadanie, a później pojechał do parafii Wniebowstąpienia Pańskiego, ja pojechałem do Krakowa. Brał udział w nabożeństwie, a później długo rozmawiał z wieloma ludźmi, spotkał się z grupą konfirmantów, młodych ludzi, którzy tam w Warszawie, w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego przeżywali właśnie śmierć swojego duszpasterza. Rozmawiał z wieloma ludźmi, rozmawiał, rozmawiał, rozmawiał...

 

Miał wyjechać do domu około godziny 16, wyjechał o 20. Lubił przebywać chwilę w samotności, przemyśleć to co usłyszał, pomodlić się, poczytać dobrą książkę.

Drodzy, żegnamy dzisiaj Biskupa Diecezji Warszawskiej naszego Kościoła, a mi nasuwają się słowa, że żegnamy biskupa – duszpasterza, ojca. Ojca, który bolał, gdy go atakowano i nieraz żalił się, że jest niesprawiedliwie oskarżany, który bolał, gdy pojawiały się nieporozumienia, waśnie czy kłótnie. Duszpasterza, który nie tylko mówił o modlitwie, ale który się modlił. Ojca, który gdy widział ból zatrzymywał się i swoim ciepłym głosem, ujmującym uśmiechem potrafił pocieszyć i przede wszystkim wszystkich wysłuchać. I pozwólcie na osobiste wspomnienie. Kiedy zmarł, szukaliśmy Jego zdjęcia, na wszystkich zdjęciach był uśmiechnięty...

 
Usłyszeliśmy już o Jego drodze życiowej. Najpierw Wisła, gdzie się urodził, gdzie był ochrzczony i konfirmowany. Potem Warszawa, gdzie studiował w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, na której także wykładał. 2 września 1973 roku został ordynowany przez kogoś także mocno związanego z Wisła, ks. bp. prof. Andrzeja Wantułę, i skierowany do pracy w Pabianicach. Był także proboszczem administratorem parafii w Zduńskiej Woli, Łasku oraz Wieluniu. W latach 1977-80 pełnił także służbę Duszpasterza Młodzieży Diecezji Warszawskiej oraz Ogólnopolskiego Duszpasterza Młodzieży. W lutym 1996 roku został wybrany proboszczem tej parafii, tutaj w Łodzi, a w marcu wybrany biskupem Diecezji Warszawskiej. 1 maja tego samego roku został wprowadzony w urząd biskupa diecezji przez ks. bp. J. Szarka w asyście bp. T. Harlina, zwierzchnika diecezji Uppsala Kościoła Szwecji, biskupów diecezjalnych, swoich przyjaciół, ks. bp. P. Anweilera oraz ks. bp. R. Bogusza. Od 2001 roku był także zastępca Biskupa Kościoła.

 

W ramach swojej pracy naukowo-dydaktycznej zajmował się biblistyką, a dokładnie egzegezą Nowego Testamentu. Był znakomitym znawcą języka greckiego i kultury starożytnej. Wielu z nas duchownych pamięta te niezwykłe lekcje języka greckiego, czy zajęcia z Nowego Testamentu, gdy „Mietek”, a tak pozwalaliśmy sobie między sobą poufałe nazywać go, dawał nam wykład teologii. Teologii poprzez pryzmat swojej własnej osobistej wiary i swojego przeżywania Biblii, przeżywania tego, co w niej znajdował. Nigdy nie były to tylko suche wykłady.

 
Był dumny ze swoich najbliższych: żony Barbary i dzieci - córki Kasi i syna Marka. Choć Jego wrodzona skromność nie pozwalała mu na chwalenie się ich osiągnięciami, to najbliższym przyjaciołom opowiadał z dumą o ich sukcesach.
 
Ks. Mieczysław był członkiem wielu organizacji i reprezentował Kościół na wielu płaszczyznach. Pamiętamy Go jednak jako człowieka niezwykle ciepłego, człowieka, który nigdy nie wynosił się ponad innych i zawsze pochylał nad cierpieniem oraz problemami innych ludzi.
 
Chciałbym także powiedzieć dlaczego wybrałem fragment z II Listu Pawła do Koryntian 5, 17- 21. Przed wzięciem udziału w uroczystościach na placu Piłsudskiego ustalaliśmy z ks. bp. Cieślarem teksty, które jako reprezentanci naszego Kościoła będziemy czytali. Zaproponował Psalm 130 oraz fragment z Listu do Rzymian 8. rozdziału, mówiący o tym, że nic nas nie odłączy od miłości Chrystusowej. Jednak w sobotę przed wyjściem otrzymaliśmy informację, że drugi z tych tekstów będzie cytowany wcześniej w trakcie uroczystości. Wtedy ks. bp Mieczysław stwierdził: „To dobrze, chętnie przeczytam o pojednaniu. To mój ulubiony fragment. Lubię zwiastować pojednanie”.
 
„A to wszystko jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania. To znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał i powierzył nam słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem”.

 

Czy słowa o pojednaniu z Bogiem mogą być słowami, którymi mamy pożegnać zmarłego, którymi mamy pocieszać pogrążoną w rozpaczy rodzinę, przyjaciół, Was - łódzki zborze, diecezjo warszawska, Kościele?

 

Na tyle, na ile znałem Biskupa Mieczysława, pewnie chciałby, abyśmy je dzisiaj tutaj także usłyszeli. Dlatego, że Bóg przez Chrystusa nas z sobą pojednał, możemy mieć pewność życia wiecznego, a On został już powołany do domu Ojca. To myśmy pozostali. To my nie wyobrażamy sobie wielu sfer naszego życia bez obecności biskupa Mieczysława.

 

Drogie Siostry i Bracia, droga zasmucono Rodzino! Tak wiele spraw, które wydawały się do tej pory bardzo istotne, nagle w obliczu śmierci straciło na znaczeniu. Czasami przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Jednak w tej chwili słowa o zbawieniu, o miłości Boga skierowanej do nas, o tym, że On nas z sobą pojednał, nie tracą, lecz nabierają szczególnego znaczenia. One dają nam nadzieję, więcej - pewność, że śmierć nie jest czymś ostatecznym. Śmierć jest tylko przejściem do rzeczywistości, w której nie będzie już łez i narzekania, w której będziemy przebywać w obecności naszego miłującego Boga.

 
Oczywiście pozostają pytania, ciągle je zadajemy. Pytamy: dlaczego? W poniedziałek jeden za Was zapytał mnie wprost: „Gdzie jest Bóg?” Tutaj na ziemi nie znajdziemy sensownej odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” Oczywiście możemy odpowiedzieć, że w wyniku zderzenia, że znalazł się o niewłaściwej porze w niewłaściwym miejscu… Ale czy na pewno o niewłaściwej porze w niewłaściwym miejscu? Może, choć to dla nas bolesne, choć trudne do przyjęcia, choć nie chcemy się z tym pogodzić, znalazł się o właściwej porze we właściwym miejscu. Pan Bóg jest Bogiem życia i śmierci. Pan daje i zabiera. Pan wytycza nam granice. On jest doskonały. On nie popełnia błędów. On wie co i dlaczego robi. Czy więc nam pozostaje poddawanie się tylko kolei losu?
 
Z jednej strony na pewno tak, ale z drugiej mamy dar czasu, w którym możemy dać się pojednać przez Chrystusa z Bogiem, w którym możemy sprawować poselstwo pojednania.

Ks. bp Mieczysław Cieślar głosił za apostołem Pawłem: „To znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem”. Rozumiał też, że pojednanie z Bogiem oznacza także poszukiwanie dróg pojednania pomiędzy ludźmi. Dlatego nikogo nie odrzucał, ale szukał sposobu na nawiązanie nici relacji pomiędzy zwaśnionymi.

Drodzy Parafianie. Żegnacie swojego proboszcza. Wspominajcie Jego życie, naukę, którą słyszeliście z Jego ust. Wspominajcie to, w jaki sposób żył. Wspominajcie po to, aby naśladować Jego wiarę.

 
Droga rodzino, Żono, Córko, Synu, Matko, Siostro. Nadszedł dla Was niespodziewanie bardzo trudny czas. Wraz z Jego śmiercią zakończyła się także część Waszego życia. Pozostają wspomnienia. Będzie żywy w Waszych sercach, w Waszych myślach. Jesteście w okresie żałoby, płaczu, narzekania. Wokół Was są ludzie, którzy czują również ból po stracie bliskiej Wam osoby. Żadne słowa nie mogą w tej chwili ukoić Waszego bólu. Wiedźcie jednak, że także w naszych sercach, wszystkich tutaj dzisiaj zgromadzonych, pozostanie On jako ktoś, kto wywarł niezatarte wrażenie. Pozostanie jako ktoś, kto wskazywał swoim życiem na Chrystusa. Szczególnie jako ktoś, kto wzywał do pojednania ponad wszystko z Bogiem. Upominał, nawoływał, prosił słowami apostoła Pawła: „Pojednajcie się z Bogiem”. Po wtóre jako ten, który wzywał do pojednania zwaśnionych braci.

 

Żegnamy go będąc pewnymi, że On sam był przez Chrystusa pojednany z Bogiem i że wiernie, wiernie, wiernie sprawował służbę pojednania. Amen.