Kazanie ks. bp. Jerzego Samca
1. Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! 2. W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. 3. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. 4. I dokąd Ja idę, wiecie, i drogę znacie. 5. Rzekł do niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę? 6. Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. J 14,1-6

Żegnamy dzisiaj śp. ks. generała proboszcza Adama Pilcha, który urodził się 26 czerwca 1965 roku w Wiśle. Tam ukończył szkołę podstawową oraz technikum hotelarskie. W roku 1984 rozpoczął studia w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Dnia 15 lipca 1990 roku w Sorkwitach został ordynowany. Z dniem swojej ordynacji objął stanowisko wikariusza diecezjalnego Diecezji Warszawskiej, pełnił tę funkcję do 1993 roku. W latach 1993–95 był administratorem Parafii Ewangelicko–Augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie, gdzie w 1995 roku został wybrany na stanowisko proboszcza i wprowadzony w urząd w następnym roku. Był również administratorem parafii ewangelickiej w Żyrardowie, a w latach 1993–2000 był też administratorem parafii w Węgrowie.
W 1995 roku rozpoczął pracę w Ewangelickim Duszpasterstwie Wojskowym, otrzymując stopień majora na stanowisku dziekana Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Od 1999 roku pełnił funkcję zastępcy Ewangelickiego Biskupa Wojskowego w stopniu pułkownika. Od listopada 2009 r. czasowo pełnił obowiązki ewangelickiego Naczelnego Kapelana Wojskowego. W roku 1995 ukończył studium językowe Uniwersytetu w Londynie.
Ks. generał Adam Pilch był członkiem Kapituły Orderu Uśmiechu. W roku 2007 został odznaczony złotym medalem Alberta Schweitzera, nadanym przez Światową Akademię Medycyny w uznaniu za postawę humanitarną i działalność wskazującą drogę rozwoju ku człowieczeństwu. Od 1990 roku był współorganizatorem comiesięcznych ekumenicznych nabożeństw w Warszawie. Był także członkiem Komitetu Warszawskich Dni Biblijnych przy Towarzystwie Biblijnym w Polsce. Był współorganizatorem jubileuszu 25–lecia istnienia niemieckiej, ewangelickiej Fundacji Znaki Nadziei, niosącej pomoc byłym polskim więźniom obozów koncentracyjnych. Uczestniczył w spotkaniach z żołnierzami w misjach pokojowych w Kosowie, Libanie, Czadzie. Brał udział w licznych międzynarodowych konferencjach i seminariach. Zaangażowany był w prace ze środowiskami kombatanckimi, a także studenckimi.
Zginął w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Przeżywszy niespełna 45 lat. Pozostawił w smutku pogrążonych: żonę i córkę, rodziców dwie siostry, jedną z rodziną, ze strony żony: teściów, szwagra z rodziną, bliższych i dalszych krewnych, przyjaciół, znajomych, nas wszystkich.
Przed chwilą przytoczyłem kilka fragmentów z Jego z życiorysu. I choć mówiły one o wielu wielkich rzeczach, których dokonał to jednak zabrzmiały bardzo surowo, bardzo sucho. Można powiedzieć, że wręcz dotykają nas gdzieś do głębi, może nawet obrażają tych, którzy Go znali. Fakty te naprawdę nie oddaję tego jakim był człowiekiem. Gdybyśmy przez chwilę pozostali w milczeniu, i gdyby każdy z nas przywołał jakieś wspomnienie z nim związane, z pewnością wyłoniła by się postać człowieka niezwykle ciepłego, uśmiechniętego, rozumnego, pełnego mądrości, ale też człowieka niezwykle obowiązkowego. Człowieka, który kochał dzieci, który kochał ludzi, który uważał, że każdy ma miejsce w Kościele. Ale także dawał możliwość dochodzenia do podejmowania różnych decyzji poprzez dyskusję a nie narzucanie gotowych rozwiązań. Wyłoniłby się obraz kogoś kto miał swoje niezwykłe pasje. Kochał muzykę, szczególnie operę, kochał przyrodę i kwiaty. Zaprojektował ogród na działce na Mazurach, który chciał posadzić po 12 maja. Był niezwykle dumny ze swojej córki i cieszył się z każdych jej osiągnięć.
Dlaczego Bóg odwołał właśnie Jego? W miniony poniedziałek po modlitewnym czuwaniu związanym z tragiczną śmiercią ks. bp. Mieczysława Cieślara, tam w Łodzi, pewien mężczyzna podszedł do mnie na zakończenie tamtego spotkania i zadał mi pytanie: „Proszę mi powiedzieć: Gdzie jest Bóg?” Może niejeden z nas w ostatnich dniach zadawał sobie podobne pytanie. Może niejeden z nas zastanawiał się nad tym, jak Pan Bóg mógł pozwolić aby odeszły w kwiecie wieku tak wspaniałe osoby ks. Adam, Ksiądz Biskup. Dla nas członków Kościoła Ewangelickiego ciosy te przyszły rozłożone w czasie i może dlatego potęgowały te pytania. Pytania: dlaczego, te pytania są ciągle powtarzane. Oczywiście możemy próbować zmieniać sposób naszego myślenia, próbować nadawać jakieś znaczenie tym śmierciom. Możemy mówić o tym, co powinniśmy zmienić w sobie czy wokół siebie. Możemy w inny sposób patrzeć na życie, czy też w inny sposób spędzać czas, który posiadamy.
Ale ciągle pojawia się pytanie: Gdzie jest Bóg? W czwartek uczestniczyłem w pogrzebie jednej z ofiar katastrofy lotniczej, był to pogrzeb duchownego. Powiedziano wtedy, że osoba ta bardzo cieszyła się gdy dotarło do niej zaproszenie prezydenta. Jednak przed samym odlotem naszły ją jakieś wątpliwości, coś w rodzaju przeczucia. Przeddzień planowanego wylotu, poszła do spowiedzi, a na biurku swojego gabinetu pozostawiła testament.
Gdzie jest Bóg? Gdy dzwoniłem z kondolencjami do rodziców ks. Adama, usłyszałem, że zupełnie niespodziewanie odwiedził swój rodzinny dom, swoją rodzinną Wisłę Malinkę, we wtorek przed tragicznym lotem. Żona Księdza Generała, Kornelia, także z przejęciem opowiadała o tym, że udało im się w ostanie święta Wielkanocne, jak nigdy do tej pory, odwiedzić wszystkie miejsca, które były dla nich ważne. Byli na Śląsku, byli w Wiśle, a w czwartek odwiedzili Mazury.
Gdzie jest Bóg? Czy po przytoczeniu tych faktów, pytanie to nie brzmi nieco inaczej?
W Ewangelii Jana czytamy: „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce”. Tak, nasze serca często się trwożą, ale przecież mamy Mu zaufać. Mamy wierzyć nie tylko wtedy, gdy spotykają nas same radosne chwile, ale również wtedy, gdy dotykają nas nieszczęścia.
Gdzie jest Bóg? Jest blisko nas, otacza nas swoją miłością. Choć może w tej chwili trudno nam w to uwierzyć, choć może trudno uwierzyć w to wtedy, kiedy bardzo osobiście, do żywego dotykają nas różne tragedie, ale przecież On mówi o innej perspektywie życia w Jego Królestwie. To my, często zbytnio się przywiązujemy do tego co tu i teraz.
Poproszono mnie, abym mówił dziś na podstawie tego fragmentu z Ewangelii Jana. Dlaczego? Bo mówi on o domu Ojca naszego. Bo daje mam obietnicę, że Chrystus poszedł przygotować nam mieszkania. I dlatego bo budowanie domu było pasją ks. Adama. Nie chodzi wcale o fizyczne stawianie budowli, ale chodzi o tworzenie atmosfery, tworzenie przestrzeni, w której wielu, wielu z was, odczuwało akceptację, bezpieczeństwo, czuliście się zauważeni, potrzebni, po prostu czuliście się kochani. Z waszych relacji, drodzy parafianie, sympatycy parafii Wniebowstąpienia Pańskiego, wynika, że właśnie taki dom udało mu się tu zbudować. Ale Drodzy, parafia jest specyficznym domem, domem, który jest budowany tu na ziemi, bardzo mocno związany z naszą egzystencją tutaj na miejscu, a jednocześnie kieruje myśli tych, którzy w nim się gromadzą w stronę Niebieskiego Ojca. Tutaj możemy czuć się dobrze, albo też znosić różnego rodzaju uciążliwości, ale zawsze w Kościele słyszymy wskazanie, że prawdziwy skarb mamy gromadzić sobie nie tutaj, ale w niebie. Do nas też są skierowane słowa Pana Jezusa: „Nie bójcie się”. „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie!”
Dziś nasze serca ogarnia ból, żal, rozpacz, gorycz, a może też strach. Przecież pojawia się tak wiele pytań związanych ze zmianami, które łączą się z odejściem ks. Adama. Pewnie z wieloma sprawami sobie poradzicie, pewnie wiele rzeczy będziecie potrafili na nowo poukładać. Ale bez niego nie będzie już nigdy tak samo. Będzie inaczej. Słowa, które czytamy dziś w Ewangelii są szczególnymi słowami. Wypowiedział je bowiem Pan Jezus, aby pocieszyć swoich uczniów, bo zapowiedział im, że odchodzi, zapowiedział swoją śmierć, zapowiedział im, że pozostaną sami. I dlatego zwracał ich uwagę na właściwą perspektywę, z którą godzimy się, którą akceptujemy naszym umysłem, naszą wiarą, ale czasami tak trudno ją realizować w życiu. Tutaj na ziemi jesteśmy tylko przechodniami. Tutaj na ziemi nie mamy miejsca stałego. To trwałe miejsce otrzymamy w domu Ojca. To jest ta perspektywa o której wiemy, którą znamy, w którą wierzymy, ale którą chyba powinniśmy sobie często przypominać. Tutaj jesteśmy tylko przechodniami, nie mamy miejsca stałego, to trwałe miejsce otrzymamy w domu Ojca.
Droga Kornelio, Emmo, drodzy Rodzice, Siostry, Szwagrowie ks. Adama, drodzy Parafianie Parafii Wniebowstąpienia Pańskiego i nie tylko. Dziś jest czas płaczu, czas pożegnania. Żadne słowa nie są w stanie nas doskonale pocieszyć. Tylko Bóg może ująć nas za ręce i sam poprowadzić. Tylko Bóg może ująć nas za rękę i przeprowadzić przez tę „dolinę cienia śmierci”. Ale przez tę próbę możemy też przechodzić razem, nie w pojedynkę, ale z innymi ludźmi. Obecność drugiej osoby, która podobnie czuje, może tak naprawdę dodawać siły, wzmacniać, posilać. Można do kogoś się przytulić, wypłakać na jego ramieniu. W ostatnich dwóch tygodniach wielu z Was pokazało, że potraficie być razem, że potraficie być blisko siebie. Chcę Wam podziękować, chcę podziękować za Waszą obecność w tym „domu” parafialnym, który został tutaj zbudowany. Chcę podziękować za opiekę jaką otoczyliście żonę i córkę ks. Adama.
Drodzy nie sposób wszystkich wymienić, proszę Was abyście nie poczuli się urażeni, ale chciałbym szczególnie podziękować Iwonie i Jakubowi Slawikom za bycie przy Kornelii i Emmie. Chcę też podziękować Jakubowi i Edwinowi – bratu żony, za to, że podjęli się zadania pojechania do Moskwy w wiadomym celu. Chcę też podziękować pastorostwu Lidzi i Leszkowi Czyżom, za opiekę duszpasterską jaką otoczyli w tych ostatnich dniach rodziców i siostry zmarłego ks. Adama, bardzo tego potrzebowali.
Gdzie jest Bóg? – to pytanie, które dzisiaj często tutaj padało. I odpowiedź - jest blisko nas, otacza nas swoją opieką, a używa do tego drugiego człowieka. Może zadajesz to pytanie, jednocześnie nie będąc świadomym, że On używa także Ciebie, lub może używać także Ciebie do tego, aby Jego słowa stały się dla nas realne. „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie!” - mówi Jezus Chrystus. Amen.