english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Aspekt misyjny Konfesji Augsburskiej

W roku 450-lecia Konfesji Augsburskiej wiele napisano o jej historycznym, teologicznym i ekumenicznym znaczeniu. W niniejszym opracowaniu - zgodnie z wyznaczonym mi tematem - starałem się spojrzeć na Konfesję Augsburską z punktu widzenia misyjnego.


Dla wprowadzenia w temat powinniśmy sobie na wstępie przypomnieć, co rozumie się pod słowem "misja". Według Słowa Bożego, wszelka misja ma swój początek w Bogu. On jest Tym, który posyła. Teolog Karol Barth powiada: "Pierwszym świadkiem nie jest człowiek, ale sam Bóg. Na Jego rozkaz i powołanie ludzie stają się Jego świadkami". To Bóg posyła w Starym Testamencie Swojego anioła, który w różnych sytuacjach przekazuje człowiekowi Boże zwiastowanie. Bóg wysyłał także mężów Bożych, proroków, aby ratowali naród izraelski od sądu.


Celem Bożego posłannictwa jest zawsze człowiek, jego zbawienie i wyzwolenie z niewoli grzechu. Izajasz tak np. pisze: "Duch Wszechmocnego Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym ogłosił rok łaski Pana i dzień pomsty naszego Boga, abym pocieszył wszystkich zasmuconych" (Izaj. 61,1-2).


W Nowym Testamencie posłannictwo Boże otrzymuje nowe oblicze. Bóg posłał Syna Swojego dla wykonania dzieła zbawienia (Jan. 3,16; Łuk. 20,9-19; Mat. 12,1-12). Posłannictwo Boże zostaje rozszerzone na wszystkich ludzi. Mówi nam o tym wyraźnie tegoroczne hasło ze Słowa Bożego: I Tym. 2,4. Jezus został posłany przez Boga do ludzi, lecz On sam z kolei także posyłał Swoich uczniów z poselstwem o przybliżaniu się Królestwa Bożego. Greckie słowo "apostolos" odpowiada hebrajskiemu "schaliach" i znaczy - posłany. W Ewangelii Jana 20,21 tak czytamy: "Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam", a w roz. 17,18: "Jak mnie posłałeś na świat, tak i ja posłałem ich na świat".


Początkowo było to tylko posłannictwo do "Domu izraelskiego", ale bariera ta została przełamana, gdy uczniowie otrzymali ten rozkaz misyjny, zapisany w Ewangelii Mateusz 28,19: "Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Pionierem misyjnej pracy wśród pogan był apostoł Paweł, największy misjonarz owych czasów.


Obserwując rozwój idei misyjnej w czasach pierwszych chrześcijan na podkreślenie zasługuje fakt, że ci, którzy przyjmowali "dobrą nowinę", odpowiadali "Tak" na Boże posłannictwo, nigdy nie tworzyli zamkniętej społeczności, ale stale świadczyli, wyznawali swą wiarę i w ten sposób zjednywali nowych ludzi, którzy byli pozyskiwani dla Jezusa Chrystusa. Kto dziś przyjął poselstwo Ewangelii, jutro stawał się świadkiem, misjonarzem dla Chrystusa. W ten sposób rozszerzało się poselstwo o Jezusie Chrystusie. Działalność misyjna opierała się więc od początku na składaniu świadectwa o Jezusie Chrystusie przed światem, na wyznawaniu Chrystusa. O konieczności wyznawania Chrystusa przed światem przypominają nam słowa z Ew: Mat. 10,32: "Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie".


Naczelnym zadaniem ucznia Chrystusowego jest więc wyznawanie. Studiując dokładnie w Nowym Testamencie świadectwa apostołów o Jezusie zauważamy, że ich wyznania były bardzo autentyczne, wypływały z potrzeby serca, z osobistych przeżyć wiary.


Składali je pod wpływem działania Ducha Świętego nie zważając na ujemne konsekwencje, jakie z tego płynęły. Przypomnijmy wyznania np. Tomasza (Jan. 20,28), Piotra (Mat. 16), Filipa (Jan. 1 ,45). Istnieje zatem taka kolejność: najpierw moja osobista wiara w Jezusa Chrystusa, potem wyznawanie Chrystusa przed innymi. Apostoł Paweł tak to wyraził w II Liście do Koryntian: "Uwierzyłem, przeto powiedziałem, i my wierzymy i dlatego też mówi- my" (II Kor. 4,13).


Z rozwojem chrześcijaństwa, obok indywidualnych wyznań, wprowadzono ogólnie obowiązujące pewniki wiary, które przybierały ostatecznie kształt znanych nam wyznań: Apostolskiego, Nicejsko-Konstantynopolitańskiego, Atanazjańskiego. Poprzez jednolite formułowanie wyznania zapewniano identyczność wyznawania wiary, a zarazem ugruntowywano jedność Kościoła i broniono go przed niepożądanymi, obcymi wpływami, np. filozofii greckiej. Poprzez wyznawanie wypełniano więc naczelne zadanie Kościoła, jakim jest misja. Gdzie Kościół jest żywy, tam jest misja, gdzie misji nie ma, tam nie ma i żywego Kościoła.


Pomijam tu problemy, jakie wysuwa się dziś w obszernych dyskusjach na temat misji, bo nie one mają być celem naszych rozważań. Lecz jedno z punktu widzenia omawianego tematu trzeba stwierdzić, iż w przeszłości nie był stosowany właściwy podział na misję zewnętrzną i wewnętrzną. Obie są niezbędne, jest to jedna misja. Nowy Testament zna tylko jedno posłannictwo działające na zewnątrz i wewnątrz, w Kościele i poza Kościołem, obejmujące cały świat i też całego człowieka, to znaczy jego ciało, duszę i ducha. Rozkaz Jezusa jest nieograniczony, dotyczy przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, jest ponadczasowy.


Zgodnie z Nowym Testamentem możemy mówić o czterech aspektach misji:


- o świadectwie, zwiastowaniu (kerygma)


- o upamiętaniu (metanoia)


- o służbie (diakonia)


- o społeczności (koinonia).


Mając je na uwadze, zechciejmy teraz spojrzeć pod ich kątem na Konfesję Augsburską i przeanalizować jej treść z punktu widzenia jej związku z misją. W dostępnych mi materiałach i publikacjach niewiele znalazłem opracowań zwracających uwagę na misyjny aspekt Konfesji Augsburskiej.


W artykule napisanym z okazji 450-lecia Konfesji Augsburskiej Prezydent ŚFL, ks. biskup J. Kibira, jedynie pośrednio podjął tę tematykę. Przy okazji w powyższym artykule bardzo oryginalnie scharakteryzował różne próby odczytywania Konfesji Augsburskiej, tak pisząc: "Pozwólcie, że przytoczę historię o sześciu niewidomych kobietach, które dotykały słonia. W zależności od miejsca, w którym go dotknęły, odkrywały coś innego i opisywały słonia w inny sposób".


Spróbujmy zatem odczytać Konfesję Augsburską przez pryzmat misji i znaleźć w jej treści znaczenie ważne z punktu widzenia potrzeb pracy misyjnej w Kościele.


W średniowieczu Kościół chrześcijański przeżywał trudne chwile. Boże posłannictwo zostało zapomniane, a Ewangelię zastąpiono ustawami ludzkimi. Kościół zapomniał o rozkazie misyjnym Jezusa w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Stał się instytucją skostniałą. Reformacja przez swoje hasło nawrotu do źródła, do Słowa Bożego, przypomniała światu właściwą rolę Kościoła. Przez przekazywanie ludziom Słowa Bożego w ich ojczystym języku stworzyła podstawę do misyjnego oddziaływania. Pozornie wydawać by się mogło, że Konfesja Augsburska nie ma nic wspólnego z misją, bowiem bezpośrednio to słowo w tekście Konfesji Augsburskiej nie występuje. A jednak, jako powstała na gruncie Słowa Bożego, zawiera w sobie te wszystkie aspekty misyjnego działania, o jakich już wspomniano. W artykule 1, 3 i 4 zawiera biblijne poselstwo o Bogu, o Jezusie Chrystusie i o usprawiedliwieniu z wiary.


Ks. dr Marcin Luter, gdy się dowiedział, że w Augsburgu została odczytana Konfesja Augsburska, tak napisał do swego przyjaciela Melanchtona z Coburga: "Cieszę się bardzo, że żyję w tych czasach, kiedy Chrystus jest wyznany przez tę wspaniałą konfesję przed takim audytorium i zgromadzeniem". Przez odczytanie, a następnie przez rozpowszechnianie Konfesji Augsburskiej wiele osób wówczas mogło usłyszeć świadectwo o Jezusie Chrystusie, które zaniepokoiło ich sumienie, zmusiło do zastanowienia się nad życiem, do zmiany stosunku do Słowa Bożego. Konfesja była więc kerygmatyczna i pod tym względem była misyjna.


Ks. biskup G. Heintze w czasie konsultacji w Strasburgu w 1979 r. mówiąc o znaczeniu Konfesji Augsburskiej bardzo mocno zaakcentował znaczenie 3 artykułu, mówiącego o Synu Bożym, i 4 artykułu, traktującego o usprawiedliwieniu. Artykuły te opatrzył wspólnym tytułem: "Christus pro nobis" - Chrystus dla nas. One też, jego zdaniem, są podstawą całej Konfesji. W dalszych wywodach ks. biskup G. Heintze stwierdził, "że wszystko, co dzieje się w Kościele, a więc: zwiastowanie, diakonia, a nawet sprawy organizacyjne, powinno być podporządkowane temu celowi".


Konfesja wskazuje na Chrystusa, jest więc misyjna, mówi o Jego zbawczym dziele. Artykuł 12 mówi z kolei o pokucie, która prowadzi do odpuszczenia grzechów i nawrócenia, zawiera więc i drugi element misyjny, tj. upamiętanie. W artykule 7 i 8 czytamy, że chrześcijanin, który przeżył usprawiedliwienie, nie jest pozostawiony sam sobie, ale jest powołany do zgromadzenia świętych, do społeczności. W 6 artykule "O nowym posłuszeństwie" jest mowa o powołaniu chrześcijanina do diakonii - do służby, tzn. do wiary czynnej w miłości, do wydawania dobrych owoców, czyli dobrych uczynków. Na przykładzie tych kilku artykułów widoczne są zawarte w Konfesji aspekty misyjne uprzednio wspomniane. Fakt, że tak wielu książąt, liczne miasta, a później całe państwa stawały się ewangelickie jest najlepszym dowodem, jaką moc misyjną miała nowa nauka oparta na Słowie Bożym, a zawarta w Konfesji Augsburskiej, jak oddziaływała misyjnie na ówczesnych ludzi. Reformacja walcząc o czystość nauki przygotowała drogę do dalszej działalności misyjnej.


Rozpatrując ten aspekt Konfesji trzeba .też pamiętać, że był to pewien akt historyczny, powstały w określonych czasach. w dobie feudalnych stosunków społecznych, i trzeba ją widzieć na tle tego kontekstu historycznego. Stąd nie możemy oczekiwać, że znajdziemy w niej odpowiedź na wszystkie pytania i potrzeby współczesnych czasów, zwłaszcza potrzeby misyjne. Kierownik Instytutu ŚFL w Strasburgu, Harding Meyer, tak to ujął: "Nie uchylajmy się od konfesyjnej tradycji, ale jest to rzeczą samozrozumiałą, że odczuwamy konieczność dalszego określania samych siebie".


Zapytajmy, co powinniśmy wziąć z Konfesji Augsburskiej dla naszej pracy misyjnej, dla Roku Misji, którym został wyznaczony rok 1981? W roku bieżącym w Kościele naszym mieliśmy wiele różnych uroczystości i dyskusji poświęconych jubileuszowi Konfesji Augsburskiej, a jednak wydaje mi się ważne, abyśmy tu przypomnieli słowa japońskiego teologa, dyrektora jednego z oddziałów ŚFL, Yoskiro Ishidy, który powiedział: "To, że dany Kościół uznaje pewne wyznanie - konfesję, to jeszcze nie gwarantuje, żejest żywym Kościołem".


Pierwsi chrześcijanie wyznawali swoją wiarę spontanicznie, z wielką radością i odwagą, jednocześnie doskonale wiedzieli, że nowe życie w Jezusie Chrystusie musi się uzewnętrzniać w ich codziennym życiu, w każdym działaniu. Duch Święty działając w człowieku, powołując go do wiary, doprowadzając do wyznawania, dotyka całego człowieka, jego serca, ust, rąk i całego jestestwa.


Wiara bez miłości, bez uczynków jest martwa i do misji nie wystarczy. Ten, kto wyznaje Chrystusa, kto w Niego wierzy, ten też z tej nowej sytuacji musi wyciągnąć pewne wnioski dla swego życia. Świadczenie nie może ograniczać się do powtarzania pewników wiary. Musi odzwierciedlać się w życiu jednostki, zboru i całego Kościoła. Osobiste wyznawanie i wyznanie Kościoła należą nierozłącznie do siebie. Kościół nie może zrezygnować ze świadectwa swoich członków. Tajemnica powodzenia misyjnego świadczenia pierwszych chrześcijan tkwiła w tym, że oprócz apostołów, ewangelistów i innych usługujących każdy chrześcijanin był żywym świadkiem - misjonarzem Jezusa Chrystusa w słowach i uczynkach.


Podobnie było w dobie Reformacji. To właśnie dzięki opracowaniu i podpisaniu Konfesji przez laików, gotowych do złożenia świadectwa mimo obawy cierpienia, postradania majątku czy nawet utraty życia, przypomniano na nowo, jak należy wyznawać Chrystusa przed światem. Na tym dokumencie znalazły się podpisy nie tylko przedstawicieli mieszkańców dużego ówczesnego miasta Norymbergi., liczącego 40 000 mieszkańców, ale także małego, dziesięciokrotnie mniejszego miasteczka Reutlingen. Dzięki ich świadectwu, złożonemu przed królami, zgodnie ze słowami Psalmu 119,46, gdzie czytamy: "Przed królalni mówić będę o świadectwach twoich i nie będę się wstydził", my dziś jesteśmy ewangelikami.


Historia jednak pokazała i to, że pewniki wiary mogą się zamienić w puste słowa, w martwe prawa, a gotowość misyjnego świadczenia może oziębnąć. Tak stało się i we wczesnym chrześcijaństwie, tak działo się i w okresie racjonalizmu i ortodoksji luterskiej. Podobne zjawisko obserwujemy i dziś w życiu wielu Kościołów chrześcijańskich. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyny są bardzo złożone. To my, ludzie, jesteśmy ziemskimi, kruchymi, grzesznymi naczyniami dla skarbu wiary, my zawodzimy i nie spełniamy naszego zadania. Nie możemy się z tego powodu samousprawiedliwiać. Słowo Boże ciągle nas napomina i wzywa i ciągle na nowo winniśmy sobie stawiać to pytanie: Czy jesteśmy żywym, misyjnym Kościołem? Czy nasża pobożność nie sprowadza się tylko do cytowania prawd wiary naszych ojców? Oni narn pokazali, gdzie tkwiła siła i autentyczność ich misyjnego świadectwa. Ich postawa winna nas inspirować do kontynuowania tego misyjnego oddziaływania i na nasze współczesne otoczenie, bowiem Kościół żyć nie może bez misji.


Roi się we współczesnym świecie od różnych poglądów i ideologii, nam jednak trzeba się stale pytać, co dziś mają mi do powiedzenia Słowo Boże, słowa Konfesji, jakie mi stawiają zadania?


Komisja, która w Niemczech przygotowywała rok 1980 jako Rok Misji, w jednym z 10 punktów uwag teologicznych tak stwierdziła: "Zwiastowanie i duszpasterstwo mają doprowadzić do wiary. Chrześcijaństwo z przyzwyczajenia, z fasady, skostniałe w tradycji prowadzi do powierzchownej religijności, bez możności podjęcia osobistej decyzji. Ale Duch Boży może to pole pełne martwych kości powołać do nowego życia. Przebudzenie, o które prosimy dla naszych czasów, rozpoczyna się od odrodzenia i odnowy jednostki. Dlatego powierzono Kościołowi to zadanie - zapraszać jednostkę do wiary w Chrystusa": Słowa bez uczynków, powtarzane prawdy biblijne bez dowodów w życiu są puste.


Błędem jest też przeciwstawianie werdykalizmowi horyzontalizmu i odwrotnie, bowiem wszystkich obowiązuje podwójne przykazanie: miłości do Boga i ludzi. W świetle Nowego Testamentu Kościół jest społecznością, która składa świadectwo o Jezusie Chrystusie i służy.


Na VI Walnym Zgromadzeniu w Dar-es-salaam w 1977 r., którego tematem było: "W Chrystusie nowa społeczność", mówiono i o współczesnym zrozumieniu misji i stwierdzono, "że każdy Kościół powinien rozpocząć misję sprzed swoich własnych drzwi". We współczesnym świecie, w którym żyjemy, "wyznawanie" składanie świadectwa jest poszukiwane. Wrogiem chrześcijan nie jest współczesny ateizm, materializm we wszelkich jego objawach, ale brak wyznawania Chrystusa, milczenie chrześcijan, brak odwagi. Potrzebne jest zaangażowane chrześcijaństwo, a nie tylko nominalne. Trzeba i w naszym Kościele zrozumienia, że każdy ewangelik powołany jest do składania świadectwa o Jezusie Chrystusie. Potrzebne jest tzw. powszechne kapłaństwo, które tak mocno akcentował nasz reformator ks. dr Marcin Luter.


Na II Walnym Zgromadzeniu Światowej Rady Kościołów w Evanston padło stwierdzenie, że laik jest misjonarzem XX wieku i nie ma w dziele misji ważniejszego współpracownika od laika. Przygotowujemy Rok Misji w naszym Kościele i będzie on błogosławiony wówczas, jeśli doprowadzi do ożywienia w Kościele, do zrozumienia potrzeby misji, którą i my powinniśmy rozpocząć od własnych drzwi.


Przedstawione rozważania można by zamknąć takimi wnioskami:


Potrzebny jest nam powrót do Słowa Bożego, do jego systematycznego czytania i studiowania, bo taka była droga do Reformacji, na tym gruncie powstała Konfesja Augsburska. 0 reformatorach tak wówczas mówiono: "oni siedzą w Słowie, my obok". Czy tak o nas można mówić i dziś, czy nie jesteśmy przez innych w jej gorliwości wyprzedzani?


Nie może się rozmijać zwiastowanie z ewangelicką praktyką. Wiara musi się potwierdzać w uczynkach, trzeba nam większego akcentowania żywej, czynnej wiary w miłości.


Według teologa Schniewinda Kościołowi, który chrzci dzieci potrzebne jest biblijne słowo o nawróceniu. Takim Kościołem jesteśmy i my.


Praca misyjna w Kościele nie może być traktowana jako zadanie tylko dla pewnej grupy ludzi, księży, laików, musi to być sprawą całego zboru, w tym też celu do tego zadania trzeba zbory przygotowywać, niejako wychowywać.


Wszelka działalność misyjna laików w Kościele winna znajdować oparcie, pomoc, zachętę w przekonaniu o prawdziwości słów, że są to misjonarze XX wieku.