Konfirmacja w Kościele Ewangelicko-Augsburskim
ks. Michał Walukiewicz
Konfirmacja – umocnienie w żywej społeczności
Według najbardziej znanej definicji – słowo konfirmacja pochodzi z łaciny i oznacza umocnienie oraz utwierdzenie. Odnosi się ono do umocnienia w wierze w czasie nauki konfirmacyjnej oraz utwierdzenia przymierza z Bogiem. W swoim praktycznym wymiarze konfirmacja polega na publicznym wyznaniu wiary i złożeniu ślubowania wierności Bogu i Kościołowi przed zgromadzonym zborem.
Tożsamość
„W pamięci miej, młodzieży, chwile te,
gdy w blasku rannych zórz
klęczałaś wraz, oddając serce swe
na zawsze Bogu już.
Gdy na twe rozmodlone skronie
Bóg błogosławiąc kładł swe dłonie.
W pamięci miej! W pamięci miej!” (ŚE 448,1)
W Kościele ewangelickim, historia praktyki konfirmacji sięga już czasów ks. Marcina Lutra, który tak pisał: „Chrześcijańska konfirmacyja ustanowioną została przez Kościół z powodu katechizmu i modlitwy, aby młodzież w nauce chrześcijańskiej ćwiczoną i z katechizmu (przy egzaminie) przesłuchaną była, i należycie przygotowana do Świętego Sakramentu z dobrym zrozumieniem, bez niebezpieczeństwa i zgorszenia przystępować mogła. Po poznaniu nauki katechizmu polecamy dzieci mające być konfirmowane modlitwie całego zboru, i kładąc na nie ręce, prosimy Boga o błogosławieństwo, aby w poznanej prawdzie umocnieni. Chrztem swym pocieszać się mogli w walce przeciwko szatanowi, światu i własnemu ciału, i aby wiedzieli, że żyć powinni w prawdziwej wierze, w świętości i sprawiedliwości, która się Bogu podoba. Tak patryarcha Jakób błogosławił (1 Mż 48) słowem i nałożeniem rąk dzieci syna swego Józefa. Przy konfirmacyi główny nacisk na błogosławieństwo kłaść wypada. Tak też święci Apostołowie wysłali do Samaryi Piotra i Jana, aby przez modlitwę i położenie rąk na młodych chrześcijan wzywali Boga, aby ich oświecił, wzmocnił i napełnił Duchem swoim, do wytrwania w poznanej prawdzie, w walce przeciwko dyjabłu, światu i ciału własnemu, które grzechem zostało zepsute i skażone. Zwyczaju tego trzymali się ojcowie nasi przed papiestwem, i nim do Świętego Sakramentu młodzież przypuszczano, nauczano ją pilnie katechizmu i zasad chrześcijańskich, tak że w myśl rozkazu Apostoła Pawła (1 Kor 11) siebie samą doświadczać mogła, i dopiero wówczas przedstawiali ją całemu zborowi, wzywając Boga, aby przez Ducha swego zachował ją w prawdziwem poznaniu Jezusa Chrystusa”.
Chociaż w czasach apostolskich nie istniało wyróżnienie konfirmacji jako odrębnej liturgicznej i nabożeństwowej formy, to wprowadzając ją w XVI wieku odniesiono się do nowotestamentowej nauki o Sakramencie Chrztu Świętego. Praktyka udzielania tego sakramentu była wielowarstwowa – po okresie katechumenatu, czyli poznawania prawd wiary, oprócz samego aktu kąpieli chrzestnej wiązała się także z aktem nałożenia rąk (por. Hbr 6,2). Nakładanie rąk, będące znakiem działania Bożego Ducha w człowieku, powiązane z przyczynną modlitwą zboru, występuje na kartach Nowego Testamentu także przy posłaniu na misję, powołaniu do urzędu lub przy błogosławieństwie chorych (Dz 8,17; 9,17; 19,6)
W średniowieczu w Kościele zachodnim doszło do oddzielenia samego aktu chrztu od namaszczenia i nałożenia rąk. Ostatecznie na soborze we Florencji w 1439 roku wprowadzono dogmat dotyczący bierzmowania jako udzielanego w ten sposób sakramentu.
Zwolennicy Reformacji odrzucili tę naukę, jako niezgodną z treścią Pisma Świętego, podważając nie tyle sam fakt udzielanego po okresie nauki i przygotowania błogosławieństwa, co brak ustanowienia tego sakramentu przez Jezusa Chrystusa.
Dziś konfirmacja, przypominając zbawcze znaczenie Chrztu Świętego, prowadzi młodych luteran ku społeczności Stołu Pańskiego oraz ku wspólnocie życia w Kościele. Przygotowując się do konfirmacji, stojąc u progu dojrzałości, wkraczając we własną samodzielność ów młody człowiek ma poznać i zrozumieć, co Bóg uczynił dla niego w dniu chrztu. Ta okazana Boża łaska i dar zbawienia wymagają i publicznego wyznania: „Jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu” (Rz 10,9-10).
W dzisiejszej praktyce konfirmacja bezpośrednio wiąże się z pierwszym w życiu przystąpieniem do Komunii Świętej udzielanej pod obiema postaciami. Sprawą coraz częściej dzisiaj poruszaną jest umożliwienie przystępowania młodszym dzieciom do społeczności Stołu Pańskiego i oddzielenie samej konfirmacji od pierwszego przystąpienia do Komunii Świętej (zagadnienie to zostało już m.in. poruszone w ubiegłorocznym wydaniu „Kalendarza Ewangelickiego”). Temat, choć frapujący i konieczny do rozważenia, nie zwalnia nas z odpowiedzialności, jaką nakłada na wierzących Słowo Boże, gdy przypomina o konieczności godnego przystępowania do Komunii Świętej – czyli rozróżniania zwykłego pokarmu od daru Wieczerzy Pańskiej. Jak pisał bowiem Apostoł Narodów: „Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije. Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije” (1 Kor 11,27-29).
Konfirmacja jest szczególnym, świątecznym dniem w życiu całej parafii. Jest aktem dojrzałości chrześcijańskiej, który przygotowuje chrześcijanina do odważnego wyznawania swej wiary we współczesnym świecie oraz godnego korzystania ze środków łaski Bożej dla swego zbawienia. Jest momentem, gdy poprzez modlitwę i nałożenie rąk młodzi ludzie otrzymują zgodnie z prawem kościelnym przypisane im prawa i obowiązki.
Odnawiając przymierze Chrztu Świętego konfirmanci składają następujące ślubowanie: „Wyrzekam się diabła, wszystkich jego spraw i czynów i oddaję się Tobie, w Trójcy jedyny Boże, Ojcze Synu i Duchu Święty, i chcę Ci pozostać wiernym w wierze i posłuszeństwie do końca życia mego – przez Jezusa Chrystusa, Pana mojego. Amen”. Bóg utwierdza zaś konfirmanta w pewności wiary, że „choćby się góry poruszyły i pagórki się zachwiały, jednak miłosierdzie moje od ciebie nie odstąpi, a przymierze pokoju mego nie wzruszy się”(Iz 54,10).
Odpowiedzialność
„W pamięci miej, jak prowadziła cię
Pasterza Twego dłoń,
by w puszczy nikt nie ważył zbłąkać się,
nie runął w grzechu toń.
Twój Pasterz swe policzył owce,
by nie zbłądziły na manowce...
w pamięci miej! W pamięci miej!” (ŚE 448,3)
Wierzę… Ślubuję… Te słowa co roku towarzyszą każdej grupie młodych ewangelików, którzy w obliczu Boga i zgromadzonego zboru składają swoje konfirmacyjne ślubowanie. I również co roku to szczególne przyrzeczenie jest konfrontowane z naszą codzienną rzeczywistością. Co roku – ławki w kościele, które zajmowała młodzież przed konfirmacją – niestety pustoszeją. Co roku – zaledwie nieliczna część późniejszych licealistów pamięta jeszcze o swoim ślubowaniu. Nieliczna część przychodzi jeszcze do kościoła lub na spotkanie młodzieżowe. Co roku przez egzamin wiary i wierności przechodzi kolejna grupa młodych konfirmantów – ilu zdaje tę próbę?
Gdyby całe nasze życie porównać do podróży pociągiem – to spoglądając na dzień konfirmacji można stwierdzić, że nie jest on wcale i nie może być rozumiany jako „stacja końcowa”. Nie jest to dzień, w którym wszystkie nasze działania mogą się zakończyć, a my możemy się udać na zasłużony odpoczynek. Konfirmacja – to raczej „stacja pośrednia”, miejsce „przesiadki”. Od tego dnia rozpoczyna się bowiem samodzielne życie w wierze i w odpowiedzialności przed Bogiem. To tu możemy przesiąść się do innego pociągu, który będzie nas wiózł w jedynym słusznym kierunku lub też (niestety) możemy pozostać w miejscu... Jak zachować wierność słowom na ślubowania? Wśród tak wielu możliwości, tak wielu różnych dróg, tak wielu pokus i zagrożeń, jak pamiętać o tej jednej dobrej i właściwej drodze: „Ja jestem droga i prawda i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14,6). O ilu młodych ludziach można niestety powiedzieć, że zostali „wykonfirmowani” z Kościoła? Zamiast ruszyć w dalszą podróż odpoczęli „tylko na chwilę” w poczekalni, wsiedli do złego pociągu i każdego dnia oddalają się od wyznaczonego przez Boga celu życia.
Z pewnością starsi spośród nas dokładnie pamiętają te czasy, kiedy różnego rodzaju dyktatorzy idealiści i szaleńcy próbowali nam wmówić, że religia to opium dla mas, że Boga nie ma i nigdy go nie było. Ci ludzie są dziś tylko wspomnieniem – i to nie koniecznie dobrym. A przecież i dziś nie brak wśród nas ofiar laicyzacji społeczeństwa, które patrząc czasem na błędy Kościoła i jego pracowników odwracają się od samego Boga rezygnując z bogactwa wiary. Historia pokazała nieraz, że Boga nie można zabić, ale można stłumić Jego pragnienie w ludzkim sercu. O tym trzeba dziś pamiętać, że bezwarunkowego posłuszeństwa i podporządkowania się, którego dzisiaj żąda od człowieka świat, może tak naprawdę wymagać tylko Bóg, albowiem „dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i przez którego my także istniejemy” (1 Kor 8,6). Tę prawdę zrozumieli niegdyś apostołowie, którzy oskarżeni o to, że nie posłuchali zakazu głoszenia Ewangelii odpowiedzieli: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29).
Dziś, chyba bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba zdecydowanych chrześcijan, czyli takich, którzy niezależnie od życiowych okoliczności trwają przy swojej wierze dając przykład ludziom wokół siebie i kolejnym pokoleniom. Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzeba dobrych wzorców, mocnych fundamentów, niezmiennych zasad i budujących przykładów – właśnie tych wynikających z pewności i siły wiary.
To jest właśnie rola konfirmacji! Sam egzamin konfirmacyjny, wyuczone na pamięć regułki – choć z pewnością ważne w procesie edukacji i kształcenia – to zdecydowanie za mało! Za nimi musi iść coś więcej – tworzenie mocnego fundamentu wiary, uczenie postaw odpowiedzialności, towarzyszenie młodzieży w życiowym wzroście i budowaniu poczucia własnej wartości. Konfirmacja to odpowiedzialność, której oczekuje się od młodych ludzi, ale to także odpowiedzialność rodziców, dziadków i opiekunów za codziennie dawany przykład. To odpowiedzialność samych katechetów i duchownych by nie tylko przepchnąć kolejny rocznik do grupy młodzieżowej, ale by dać tym młodym ludziom sposobność budowy zaufania, zrozumienia, że są ważną i potrzebną częścią Kościoła, że mają w nim swoje miejsce, że w każdej chwili mogą liczyć na poświęconą im uwagę i zrozumienie.
Wierność
„W pamięci miej, Pasterzu dobry nasz,
tych coś odkupił krwią!
Gdy zbłądzą znów, ich grzechy łaską zmaż,
boś chrzcił ich śmiercią swą,
tych cośmy Tobie poruczyli,
żeby za wiarę bój toczyli –
w pamięci miej! W pamięci miej!” (ŚE 448,5)
Wierność nie jest dziś zbyt popularnym słowem. Żyjemy w czasach nieustannych, dynamicznych zmian, które nieraz wymuszają na nas konieczność dostosowania się do aktualnie obowiązujących zasad, mód oraz ideałów. Tym bardziej cieszą wszystkie te chwile i wydarzenia, które dają świadectwo stałości i wierności. Do takich chwil należą z pewnością obchodzone w naszych parafiach uroczystości: 50-lecia, 60-lecia lub nawet 70-lecia konfirmacji. To piękne i budujące, pełne głębokich przeżyć i refleksji chwile pozwalające powrócić w myślach do składanego ongiś przed laty ślubowania i napomnienia: „Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany i złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków” (1 Tm 6,12).
Dzień konfirmacyjnego jubileuszu pozwala na chwilę spojrzeć wstecz, by w pokorze dostrzec bogactwo Bożego błogosławieństwa, którego mogliśmy doświadczyć na drodze naszego życia. Bóg nie ogranicza bowiem swojego działania do kilku tylko wyjątkowych chwil – Chrztu Świętego, konfirmacji lub ślubu. On działa każdego dnia, zgodnie z danym nam słowem: „A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Jest z nami w każdym nowym dniu, w miłości najbliższych, w swoim Słowie i sakramentach, w doświadczeniu pociechy i pomocy. Bóg zawsze jest i pozostaje wierny – stały, niezmienny, pamiętający o swoich słowach i obietnicach. On nie zmienia zdania w zależności od sytuacji, ale stoi na obranym stanowisku i trzyma się raz wypowiedzianego słowa.
Dzień złotej lub diamentowej konfirmacji to niezwykła okazja, by dziękować za tych, którzy pomimo wielu przeszkód dochowali wierności Bogu i Kościołowi. To okazja, by razem z nimi wznieść pochwalną pieśń: „Aż dotąd mnie prowadził Bóg za ręce miłosiernie, ze swoich nie wypuszczał rąk, przy pracy wspierał wiernie. Osłaniał mnie po wszystkie dnie. Zaopatrywał dziecię swe, aż dotąd mi pomagał. Oddaję Tobie, Panie, cześć i szczere dziękowanie, żeś mnie cierpliwie raczył wieść, okazał zmiłowanie. A dziś w tym uroczystym dniu wysławiać pragnę łaskę Twą, żeś dotąd mi pomagał” (ŚE 578,1-2).
Aby jednak móc zachować nadzieję, wiarę, miłość, by móc wiernie dotrzymać danego słowa – potrzeba często tych, którzy będą tę drogę życia i taki jego model dzielić razem z nami. Wtedy, gdy nie jesteśmy sami, łatwiej pokonywać kłopoty, łatwiej zachować wiarę, łatwiej przezwyciężać chwile zwątpienia. Czasem to my możemy pomóc słabszym od nas, czasem to nam samym potrzebne jest wsparcie... Autor listu do Hebrajczyków napominał: „baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hbr 10,24-25).
Owo „bycie razem” to coś znacznie więcej, niż wspólne śpiewnie pieśni lub słuchanie kazania. Aby móc wytrwać w wierze, aby nie zatracić swojej nadziei, potrzebujemy społeczności z Bogiem i drugim człowiekiem. Potrzebujemy wspólnego przeżywania doświadczeń wiary, wspólnej modlitwy – jednych z drugimi i jednych o drugich. Potrzebujemy możliwości dostrzeżenia własnych błędów i wspólnego przeżycia radości z ich odpuszczenia. Nade wszystko potrzebujemy przeżycia bliskości Boga w Sakramencie Wieczerzy Pańskiej i wdzięcznego dostrzeżenia tego, że Jego miłość nie zna granic, i dotyka każdego i każdą z nas tak samo – zawsze za darmo, zawsze z łaski i zawsze tylko przez wiarę.
Zadaniem konfirmacji jest także ukazywanie Kościoła jako żywej społeczności. A zadaniem Kościoła i wszystkich jego członków jest otaczanie konfirmantów taką opieką i wsparciem, by przez całe swoje późniejsze życie tę społeczność odnajdywali, budowali, trwali w niej i sami zachęcali do niej innych.