english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Jakub nad potokiem Jabbok (Gen 32,23-33): walka z Bogiem?

32 rozdział 1. Księgi Mojżeszowej przynosi fascynujące opowiadanie o zmaganiu się Jakuba z jakimś nieznajomym. Od wieków czytelników poruszało pytanie o tożsamość przeciwnika Jakuba. Zanim jednak spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, zanim wkroczymy tu ze wszystkimi naszymi teologicznymi założeniami, musimy dokładniej przyjrzeć się temu opowiadaniu. Właśnie opowiadaniu, które chce, by czytelnik podążał tropem rozwijającej się narracji. Jeśli opowiadanie ma zostać zrozumiane, to wymaga od nas wejścia w jego świat, patrzenia na rozgrywające się wydarzenia oczami narratora. W przeciwnym razie nie będziemy czytelnikami, lecz najwyżej recenzentami autora, narzucającymi mu własne zdanie, a przy tym stracimy piękno narracji, piękno opowiedzianego świata i zdarzenia. Odczytywanie opowiadań biblijnych jako opowiadań ma fundamentalne znaczenie dla ich właściwego rozumienia.


Kontekst. Przypomnijmy krótko wydarzenia, które doprowadziły Jakuba do tego miejsca nad Jabbokiem, bez czego - jak się okaże - opowiadanie to nie może być do końca objaśnione. Jakub za namową swojej matki Rebeki posuwa się do podstępu, by wyłudzić od ojca Izaaka błogosławieństwo przeznaczone dla pierworodnego syna Ezawa, swego brata bliźniaka (27,1nn). Sztuczka się udaje, tak że to Jakub - a nie Ezaw - staje się dziedzicem bożej obietnicy stania się wielkim narodem, wybranym przez Boga. Jego synowie dadzą według Pięcioksięgu początek dwunastu plemionom Izraela. Trudno się dziwić, że Ezaw znienawidził swego brata (27,41), a Jakub musi uciekać (27,42nn). Udaje się do swego krewnego Labana do Haranu. Tam przebywa dłuższy czas, pracuje u Labana za jego córki, które stają się jego żonami, rodzą mu się dzieci (r.29-30). W końcu odchodzi od Labana i powraca do Palestyny (r.31), gdzie jednak mieszka jego brat Ezaw. Narrator każe nam dość długo czekać na spotkanie obu braci (r.32). Jakub podejmuje wysiłki, by przed spotkaniem udobruchać Ezawa, który wychodzi mu naprzeciw z zastępem czterystu, zapewne uzbrojonych ludzi (32,7)! Jakub ma się więc czego obawiać i może lękać się o swoje życie (32,8). Ostatnią sceną przed spotkaniem z Ezawem w r.33 jest nasze opowiadanie.


Przebieg opowiadania. Ostatniej nocy przed tym spotkaniem Jakub postanawia się jeszcze przeprawić przez potok Jabbok, robiąc przysłowiowy krok w tył, jak gdyby chciał uciekać ze swoją rodziną przez Ezawem na drugą stronę potoku (w.23.[24-25a]). Taka przeprawa nocą była trudnym i wyczerpującym przedsięwzięciem. Po przeprawie napada na Jakuba jakaś tajemnicza istota podobna do człowieka (hebrajski wyraz 'ie oznacza zarówno człowieka, jak i może wskazywać na kogoś nieokreślonego ="ktoś") i walczy z nim przez resztę nocy aż do wschodu zorzy porannej. Jednak nie może pokonać Jakuba, tak że nawet ostatnia próba - zwichnięcie stawu biodrowego Jakuba nie przynosi spodziewanego efektu (w.26). Występuje więc z żądaniem uwolnienia (w.27a). W ten sposób rozpoczyna się dialog pomiędzy Jakubem i tym dziwnym nieznajomym. Powodem uwolnienia ma być pojawienie się zorzy porannej. Ukrywa się za tym prastare wyobrażenie, że o jutrzence, o świcie bóstwo musiało zniknąć. Jeśli przeciwnik Jakuba musi właśnie teraz ustąpić, oznacza to, że nie jest on po prostu człowiekiem, ale raczej jakąś istotą bosko-demoniczną. Mimo to Jakub był w stanie się jej przeciwstawić (o dużej sile Jakuba mówi też 29,10). Ponieważ Jakub zauważa, że ma do czynienia z kimś niezwykłym, wysuwa warunek: błogosławieństwo, czyli wzmocnienie jego życiowych możliwości, udzielenia mu siły, która mogłaby zapewnić mu ocalenie wobec - zgodnie z kontekstem - zbliżającego się spotkania z Ezawem (w.27b). Ale zanim warunek zostaje spełniony, toczy się dalsza rozmowa. Przeciwnik pyta o imię Jakuba (w.28a), a po uzyskaniu odpowiedzi (w.28b), "zmienia" jego imię na Izrael (w.29). W Biblii hebrajskiej, w Starym Testamencie (i starożytnym Bliskim Wschodzie) nadawać imię, czy je zmieniać mógł władca swojemu słudze (imię nadawali też rodzice dziecku), czyli zawsze ktoś społecznie wyżej stojący komuś, kto mu podlegał (już począwszy od Gen 2,20). To nie wszystko, nowe imię zostaje tutaj uzasadnione (w.29b). Wyjaśnienie imienia Izrael opiera się na grze słów z czasownikiem śrh (=walczyć) w połączeniu z wyrazem `el (=Bóg): imię to miałoby więc wskazywać według narratora na tego, który walczył z Bogiem. Nie jest to właściwa, a co najwyżej ludowa etymologia wyrazu Izrael! Wyjaśnienie z w.29b poszerza jeszcze znaczenie tego imienia: Jakub jako Izrael nie tylko walczył z Bogiem, lecz także z ludźmi i wytrwał w tej walce, zwyciężył. Opowiadanie nie relacjonuje mam żadnej walki z innymi ludźmi, chodzi więc z pewnością - jak pokazuje to bezpośredni kontekst - o Ezawa. Nie chodzi tu zatem po prostu o nadanie Jakubowi nowego imienia, lecz o obietnicę Izrael: zarówno w zmaganiu się z Bogiem, jak i ludźmi=Ezawem Jakub będzie Izraelem=zwyciezcą. Dlatego też w.29a tak naprawdę nie mówi o zmianie imienia, która nigdy w Starym Testamencie nie została sformułowana za pomocą użytego tu czasownika `mr (=mówić), lecz jest obietnicą. Z tej obietnicy dowiadujemy się również, kim jest przeciwnik Jakuba. Ale czy może nim rzeczywiście być Bóg? Jakub też nie jest tego pewny i prosi swego rozmówcę o ujawnienie swego imienia (w.30a). Spotyka się jednak z odmową (w.30b) połączoną z wyrzutem ("dlaczego.. ?"). To jeszcze mocniej podkreśla tożsamość "przeciwnika", boże imię nie stoi do dyspozycji człowieka. Bóg może ingerować w imię człowieka, człowiek może nazywać miejsca (zob. w.31), ale nie Boga! W końcu Jakub otrzymuje błogosławieństwo (w.30c), a tym samym spełniony zostaje jego warunek. Zauważmy przy tym, że tekst - jak każde prawdziwe opowiadanie - przekazuje nam tylko rzeczy, które są istotne dla jego rozumienia, o których autor chce poinformować czytelnika. O odejściu Boga nie ma już ani słowa. Jedynie Jakub nazywa jeszcze miejsce, w którym to wszystko się rozegrało: Pniel (w.31). Jest to zawołanie Jakuba. Słowo to należy do mowy niezależnej, gdyż jego uzasadnienie sformułowane jest już w 1 osobie. Poza tym nazwa tej miejscowości nie brzmi przecież P(e)niel, lecz P(e)nuel (por. w.32)! Już Stary Testament poświadcza, że brzmiała ona rzeczywiście Pnuel, czy w zależności od sposobu wymowy Penuel (Sdz 8,8n.17; 1 Krl 12,25). Znów w wypowiedzi Jakuba nie chodzi więc tak naprawdę o nazwę miejscowości lub brodu, co potwierdza też jej wyjaśnienie, które również opiera się na grze (hebrajskich) słów (w.31b). Pniel ma pochodzić od `el (=Bóg) i panim (z wyrażenia panim `ćl panim = twarzą w twarz). Jest to zawołanie Jakuba pełne radości z faktu spotkania z Bogiem, oglądania go twarzą w twarz! Nawet więcej, doświadczonego ocalenia ... w zmaganiu się z Bogiem i ludźmi (?) (por. Ex 33,20). Wreszcie Jakub pojął i wyznaje, że jego "przeciwnikiem" był sam Bóg. Gdy zaczyna świecić słońce, Jakub rusza w nowy dzień, dzień spotkania z Ezawem utykając (w.32) po ciosie, jaki otrzymał w biodro.


Jeśli więc podążamy za narracją w tym fragmencie, nie możemy mieć wątpliwości, z kim spotkał się Jakub i z kim walczył, przez kogo został napadnięty. Wprawdzie okazuje się on zwycięzcą lub może - lepiej tłumacząc - tym, który przetrwał w tych zmaganiach, to jednak nie wydaje się to być jego zasługą. Ocalenie przynoszą mu nie jego własne usiłowania (takie jak przeprawa przez bród w nocy z w.23n, czy też dary wysłane do Ezawa przed spotkaniem z nim z w.14-22), lecz spotkanie z Bogiem i boża obietnica. Dodatkowo podkreśla to konstrukcja całego opowiadania. Od w.25b inicjatywa spoczywa w rękach "przeciwnika" Jakuba, wszystko co się dzieje wynika z tego, co robi "przeciwnik": atakuje Jakuba, uszkadza jego staw biodrowy i prowadzi dialog żądając uwolnienia, "nadając" Jakubowi nowe imię-obietnicę, a potem błogosławi go. A Jakub tylko reaguje na inicjatywę Boga: nie puszcza go, stawia warunek. I jeden raz w dialogu próbuje przejąć inicjatywę, zapytując o imię rozmówcy (w.30). Ale zostaje za to skarcony, a takie żądanie odrzucone. Jakub wykroczył bowiem poza to, czym Bóg chciał go obdarzyć (por. w.27, gdzie Bóg pozwala mu wysunąć warunki, bo chce je spełnić - w.30c).


Z tym wiąże się jeszcze kwestia czasu. Narrator wymienia w opowiadaniu trzy pory. Najpierw krótko opowiada o działaniach Jakuba nocą, choć przeprawa musiała trwać wiele godzin. Potem obszernie o wydarzeniach w czasie wschodu zorzy porannej, mimo że cały dialog trwał z pewnością krótko, a na końcu wspomina o świecącym słońcu (dzień). Ważne jest więc nie to, co działo się w nocy, lecz to, co towarzyszyło zorzy porannej. Nie własne próby zabezpieczenia się (prezenty dla Ezawa, przeprawa), lecz spotkanie z Bogiem, boże działanie i obietnica rozstrzygają o przyszłym losie Jakuba, o spotkaniu z Ezawem za dnia. Dodajmy, że w Starym Testamencie świt, poranek, zorza poranna to pora, kiedy człowiek doświadcza bożej pomocy, ocalenia (np. Iz 8,20). Opowiadanie jest punktem kulminacyjnym w drodze do spotkania z Ezawem. Mimo że to spotkanie może zdecydować o życiu lub śmierci Jakuba i jego rodziny, to faktycznie rozstrzygające okazało się spotkanie z Bogiem tuż przed świtem, w porze zbawienia. O przyszłości decyduje boża obietnica Izrael: zmagałeś się... i zwyciężyłeś . Jednak w nowy dzień Jakub wchodzi nie bez przykrych konsekwencji: utyka. Spotkanie z Bogiem nie jest czymś, co można brać lekko. Podobne konsekwencje wynikną z konfliktu z bratem. Wprawdzie Ezaw mu wybaczy (33,4), ale Izraelici-potomkowie Jakuba będą mieli w przyszłości wiele problemów z Edomitami-potomkami Ezawa (np. por. Ab). Jak opowiada o tym następny rozdział, Jakub nadal boi się Ezawa (33,12nn). Dalsza, niebezpieczna (?) droga Jakuba - nawet z obietnicą - nadal nie jest łatwa, po ludzku lęka się on o swoją przyszłość.


Zmaganie, walka z Bogiem okazuje się tutaj nie grzesznym wystąpieniem przeciwko Bogu, lecz sposobem w jaki człowiek może się spotkać z Bogiem, zamierzonym i danym przez samego Boga. Nie jest ono czymś łatwym dla człowieka ani nie daje się w pełni pojąć. Otacza go aura tajemniczości, tak że nawet sam uczestnik spotkania - Jakub - do końca nie jest pewny, z kim ma do czynienia. Gdy sobie to w końcu uświadomi, odpowiada radosnym wyznaniem Pniel: widziałem Boga twarzą w twarz! Oglądanie to oznacza ocalenie. Czy można, czy w ogóle da się odrzeć spotkanie z Bogiem z tej tajemniczości? Czy pozwala się ono do końca zracjonalizować? Na pewno można i trzeba odpowiedzieć na nie wyznaniem i dziękczynieniem Pniel! Jakkolwiek walka z Bogiem mogłaby się nam wydawać obrazoburcza, to wynika ona bezpośrednio z bożej inicjatywy, bo to Bóg chce obdarzyć człowieka obietnicą. Stary Testament częściej ukazuje osoby, które "nie puszczały Boga dopóki im nie pobłogosławił". Może najlepszym przykładem będzie Anna (1 Sm 1). Podobną postawę odkrywamy też w prośbach Psałterza (np. Ps 3-7; 10; 13; 17; 22 itp.). Bóg w swoje zbawczej woli chce obdarzyć człowieka błogosławieństwem, a czasami droga do niego wiedzie przez zmaganie się z samym Bogiem.


Punkty kulminacyjne naszego opowiadania tworzą dwie "nazwy": Izrael i Pniel, boża obietnica i radosne wyznanie człowieka. Te dwie narrator chce przekazać borykającym się z różnymi zagrożeniami czytelnikom, potomkom Jakuba, Izraelitom. W ich nazwie zawarta jest boża obietnica przetrwania, na którą mają odpowiedzieć z radością i dziękczynieniem Pniel, zaświadczać o spotkaniu ze swoim Bogiem, nawet jeśli spotkanie to nie było łatwe. Mam nadzieję, że nasi bracia Żydzi z przychylnością dostrzegą, że również my, chrześcijanie odnajdujemy siebie, swoją drogę z Bogiem w tej obietnicy i w tym wyznaniu.


Stary Testament nie daje nam systematycznego wykładu o tym, kim jest Bóg, o drodze człowieka przed i z Bogiem, lecz o tym wszystkim opowiada. Dzięki temu czujemy się wręcz zaproszeni, by utożsamić się z ukazanymi postaciami i ich przeżyciami. O tym, co ważne, o wierze, o jej tajemnicach może lepiej jest więc opowiadać, niż próbować ująć w jakiś spójny system. Stary Testament może z jednej strony powiedzieć, że nikt nie może ujrzeć Boga twarzą w twarz (Ex 33,20), ale w innych tekstach opowiadać o ludziach, którzy doświadczyli takiego bliskiego obcowania z Bogiem (Dtn 43,10; Sdz 6,22; Ez 20,35). Postrzega Boga w jego wyniosłości (Iz 6,1-4), nieporównywalności z nikim ani niczym innym (Iz 40,12-20; 46,5-7), a jednocześnie pozwala "pokonywać" siebie (Ex 32,11nn), zgłaszać pretensje (Jr 20,713.14-18), uparcie prosić (Ps 22,2-22a). To wszystko - i wiele innych spraw, o których opowiada Biblia - mieści się przecież w doświadczaniu naszego Boga.