Śląski rozdział dzieła miłosierdzia
Od czasów XVI-wiecznej reformacji rozwijający się intensywnie na Śląsku kościół luterański zwracał szczególną uwagę na udzielanie pomocy wszystkim, którzy jej potrzebowali. Z biegiem czasu forma i zakres świadczeń ulegały zmianom. Wypływające z motywacji chrześcijańskiej wszelkie działania charytatywne, które stały się odpowiedzią kościoła na indywidualne i socjalne potrzeby ludzi, zaczęto określać pojęciem diakonia. Działania te w formie zorganizowanej - poprzez instytucje, czy też indywidualne osoby - prowadzone były i są, co warto podkreślić, z środków własnych.
Opieka nad osobami słabszymi to wyzwaniem dla chrześcijaństwa od początku tworzenia się Kościoła. W średniowieczu zakładano "hospitale", instytucje nie do końca odpowiadające słownikowemu znaczeniu dzisiejszego szpitala. Jak wiemy ze źródeł, była to pomoc niewystarczająca, jak również niezorganizowana. Piecza nad trędowatymi, bezdomnymi, zakaźnie chorymi, nad wdowami pozostającymi bez środków do życia i możliwości zarobkowania - wszystko to wynikało z inicjatywy indywidualnych osób, klasztorów lub zakonów bez współpracy pomiędzy nimi. Choroby zakaźne, weneryczne, epidemie wyludniające całe miasta, po których zostawały dzieci bez opieki rodziny, okazywały się wówczas problemami jedynie w minimalnym stopniu do rozwiązania. Z uwagi na brak odpowiednich budynków i pomieszczeń stosowano wtedy praktykę niesienia pomocy potrzebującym w przedsionkach kościelnych, mimo że często nie były one w stanie pomieścić wszystkich chromych i chorych.
Akcentując potrzebę tzw. powszechnego kapłaństwa, na którą wskazywał ks. dr. Marcin Luter, reformacja XVI w. Sprawiła, iż doszło do udziału osób świeckich w życiu samego kościoła. Począwszy od pierwszego wrocławskiego pastora luterańskiego - dr. Johanna Hessa (1490-1547) próbowano stworzyć model zorganizowanej pomocy charytatywnej. Przy współpracy z radą miejską utworzono wzorcowy, jak na owe czasy, Urząd Jałmużniczy, w którym dokonano rozgraniczenia na zawodowych żebraków i biedaków. Największą jednak zasługą Hessa były żądania, a w konsekwencji budowa szpitala miejskiego pod wezwaniem Wszystkich Świętych. 27 września 1526 r. położono kamień węgielny pod jego budowę. Dzięki ofiarności i ogólnemu zapałowi główny zaczątek przyszłych budynków szpitalnych powstał w tym samym roku, czyli dużo szybciej niż przewidywano. Początkowo składał się z jednego budynku i zajmował fragment nadbrzeża Odry na zachód od Arsenału Mikołajskiego. Z czasem obiekt rozrósł się uzyskując w XIX w. rangę centralnego szpitala Wrocławia. W XX w. znacznie rozbudowany, obecnie spełniający funkcję Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przy pl. 1 Maja 8. Utworzenie dla chorych i biednych szpitala w rozumieniu już nam znanym, charakteryzującego się konkretną służbą, sprawiło, iż Johanna Hessa uważa się za pierwszą osobę, która w ewangelickim duchu uporządkowała wrocławską opiekę (służbę) nad chorymi i ubogimi.
Kilka lat po jego wystąpieniu Ambrosius Moibanus (1494-1554), pierwszy pastor kościoła św. Elżbiety, upominał w swoich kazaniach ówczesnych rajców, że obowiązkiem chrześcijańskim jest nie tylko opieka nad osobami starymi i schorowanymi, lecz powołaniem każdego wierzącego jest okazywanie wsparcia ludziom żyjącym w niedostatku. Nikomu nie można jej go odmówić i dlatego każda nowa parafia ewangelicka za swoje szczególne zobowiązanie uważała opiekę nad niedomagającymi oraz ubogimi. Zaczęto stosować praktykę stawiania obok kościołów i kaplic przytułków dla osób żyjących w biedzie i nędzy. Tę praktykę obserwujemy również w innych miastach śląskich, m. in.: w Brzegu, gdzie rozróżniano przytułki dla ubogich oraz "hospitale" dla zadżumionych i trędowatych, mieszczące się przed miejskimi bramami. Kolejnym pastorem kościoła św. Elżbiety został Esaias Heidenreich (1532-1586) kontynuujący dzieło rozpoczęte przez poprzedników. Był pierwszym, który zwrócił uwagę współczesnych na problem alkoholizmu wśród mieszkańców Wrocławia, a swoje spostrzeżenia opublikował w 1569 r. w broszurce "Wbrew nałogu pijaństwa" ("Wider das Laster der Vollsaufferey"). W kościołach rozpoczęto otwierać tzw. kuchnie, w których wydawano posiłki dla najuboższych, niezależnie - co warto podkreślić - od wyznawanej konfesji.
Praktycznie przez trzy stulecia, bo do końca XVIII w. działalność charytatywną rozwijano tylko na szczeblu parafii. Powoływano do tej specyficznej posługi diakona lub diakonisę, zobligowanych do dzieła miłosierdzia. Kobiety gotowe poświęcić życie tej działalności uroczyście konsekrowano po pewnym okresie pracy. Najczęściej były one osobami samotnymi, które podejmowały się niełatwej opieki nad przewlekle chorymi w domach, schroniskach, przytułkach. Niejednokrotnie formą zapłaty dla nich było mieszkanie i skromne apanaże.
W wieku XVII i XVIII przez Śląsk przeszły dotkliwe wojny. Najbardziej bolesną była wojna 30-letnia (1618-1648), a w następnym stuleciu wojny śląskie, po których na mocy traktatu wrocławsko-berlińskiego(1742) ostatecznie przyznano Prusom większość Śląska wraz z ziemią kłodzką. Podczas trzeciej siedmioletniej wojny śląskiej (1756-63) powstała w 1757 r. felddiakonia. Jej zadaniem było wspieranie żołnierzy, udzielanie im pomocy duchowej i opieka nad nimi w lazaretach, ponadto zajmowano się wdowami i sierotami po nich, tworząc przy parafiach ochronki.
Osobnym problemem, na który w XVI w. zwrócił uwagę Esaias Heidenreich , było spożycie alkoholu. Plaga pijaństwa dotyczyła zarówno miast, miasteczek, jak i wsi. Pierwsze towarzystwa antyalkoholowe propagując życie w abstynencji powstały w 1837 roku w Szklarskiej Porębie oraz w Bytomu. Dane liczbowe z 1843r. informują, iż na Dolnym Śląsku doszło do prawie 500 wypadków, gdzie co piąty - śmiertelny - spowodowany był przez alkohol. Również kobiety dotknięte były tym nałogiem, o czym zaświadcza statystyka. Tegoż roku zanotowano 322 kobiety, które zmarły z powodu przepicia w połogu. Sześć lat później duchowni ewangeliccy na Śląsku utworzyli we Wrocławiu międzywyznaniowe stowarzyszenie do walki z alkoholizmem. Wszyscy składali uroczyste przyrzeczenie powstrzymania się od całkowitego spożywania napojów alkoholowych, z wyjątkiem lekarstw.
Mówi się, że alkoholizm idzie w parze z nędzą. Śląsk nie był wyjątkiem. W gminach wiejskich zupełnie nie myślano o opiece, zarówno w imię szeroko pojętej miłości chrześcijańskiej, czy pracy socjalnej. Olbrzymi kryzys w 1847 r. dodatkowo spotęgowała zaraza ziemniaczana, jaka nawiedziła uprawy rolne. Mieszkańcy głównie Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego żywili się korzonkami, korą i koniczyną. Spożyto zapas ziarna przeznaczony na siew i nie było czym dokonać zasiewów. Na wycieńczoną głodem ludność spadła epidemia tyfusu, czyniąca ogromne spustoszenia. W wielu miejscowościach dochodziło do rozruchów głodowych. Wiosną 1848 r. takie zamieszki miały miejsce we wsiach dolnośląskich oraz m.in.: Legnicy, Jeleniej Górze, Raciborzu, Strzegomiu, Kowarach i innych ośrodkach, a ich przyczyną stała się nędza. Szczególnie aktywny udział wzięła w nich biedota miejska. Tłumy atakowały sklepy, domy bogatych handlarzy, rabując i niszcząc je. Niewiele lepiej przedstawiała się sytuacja wsi. W Kotlinie Jeleniogórskiej zwyczajem było, iż właściciele ziemscy, żeby zmniejszyć koszty utrzymania ludzi chorych i starych, wysyłali ich na wieś do pracy na tzw. Reihenpflege (opieka udzielona za odrobek) w zamian za wyżywienie i dach nad głową. Kto nie był w stanie pracować, w końcu trafiał do wiejskiego przytułku dla biednych, gdzie przydzielano mu 1 bochenek chleba na cały tydzień, a raz na kwartał 1 miarkę kaszy, pół miarki soli oraz 15 srebrnych groszy.
W niewielu miejscowościach praktykowano świadomie zorganizowaną działalność dobroczynną i zwykle poświęcały się jej tylko pojedyncze osoby. Takim przykładem może być hrabina Friederike von Reden z Bukowca, która praktycznie całe życie poświęciła pomocy ubogim, chromym i kalekim, rozdając ubrania, dożywiając dzieci. W Szklarskiej Porębie mieścił się sierociniec, w którym dzieci od hrabiny dostawały worki pełne mąki, ryżu, ziemniaków, czy kaszy. Była inicjatorką stołówek, w których rozdawano słynną "zupę rumfordzką".
Te nieliczne działania nie zmieniły sytuacji, bieda z nędzą na Śląsku istniały niezmiennie i odbijały się szerokim echem w innych dzielnicach Niemiec. Z Berlina wysyłano fachowców od spraw gospodarczych, aby zbadali "nędzę na Śląsku". W związku z tym wielokrotnie bywał tu Johann Hinrich Wichern. W 1848 r. wraz z Theodorem Fliednerem powołał do życia Misję Wewnętrzną (Innere Mission) i podczas Dni Kościoła w Wittenberdze tegoż roku wspomniani inicjatorzy ogłosili jej program. Cel stanowiło ocalenie ewangelickiego społeczeństwa w duchowej i cielesnej biedzie poprzez zwiastowanie Ewangelii i braterską pomoc.
Rozpoczęło się bardzo skromnie. W 1850 r. we Wrocławiu z uwagi na brak pomieszczeń zainaugurowano pracę, mając tylko sześć łóżek szpitalnych, a do pomocy dwie ewangelickie diakonisy przybyłe z Keiserweth. Tak powstał Macierzysty Dom Diakonijny "Bethanien", który dwanaście lat później 226 sióstr. Szybko okazał się niewystarczający i za dwa lata przystąpiono do budowy zakładu diakonijnego "Bethanien" przy ul. R.Traugutta 112 (dawna Klosterstr.). Działania te zapoczątkowały powstanie jednego z największych kompleksów szpitalnych we Wrocławiu. Była to pierwsza siedziba współczesnej diakonii powstała na terenie Śląska i całych ówczesnych Niemiec. Po licznych przekształceniach i rozbudowach, trwających praktycznie cały wiek XIX-ty, kompleks w końcowej fazie składał się z zakładu leczniczego, dwóch przytułków, polikliniki, seminarium kształcącego przedszkolanki, szkoły średniej i liceum, a także przedszkola. Szpital tworzyły cztery oddziały: wewnętrzny, chirurgiczny, ginekologiczny oraz laryngologiczny i już wówczas stał się on jednym z największych tego rodzaju zespołów we Wrocławiu. Obecnie jest to siedziba Specjalistycznego Szpitala Zespolonego im. T. Marciniaka. Na całym Śląsku tworzono filie "Bethanii". Pierwsza powstała już w 1855 r. w Mysłakowicach, a do 1900 r. działało 115 placówek leczniczo - opiekuńczych.
Jednocześnie podkreślano potrzebę równoczesnego wspierania zarówno duchowego, jak i poprzez konkretną pomoc materialną. Współpracowano z władzami miejskimi, a pomoc finansową świadczyły przede wszystkim osoby prywatne. Jak przełomowe w charakterze były te wydarzenia, dokumentuje fakt, iż do początku XX w. Dolny Śląsk posiadał największą ilość ośrodków diakonijnych w całym państwie niemieckim. W 1860 r. powstał w Ząbkowicach Śląskich Ewangelicki Macierzysty Dom Diakonijny, którym głównym założycielem był pastor Hermann Graeve. Początkowo skupiano się na opiece nad sierotami, a kiedy w 1877 r. diakonisy otrzymały szpital miejski - służbę rozszerzono. Do czasów drugiej wojny miały pod zarządem 20 domów, sprawując pieczę nad dziećmi, wieśniakami, schorowanymi i ludźmi wiekowymi. Również w ramach zakładów Misji Wewnętrznej w 1874 r. w Miłkowie została założono szkoła dla małych dzieci, natomiast od 1881 r. w Bukowcu, gdzie niegdyś żyła wspominana już hrabina von Reden, działała szkółka niedzielna, a siedem lat później stacja opieki nad ubogimi i chorymi. Choć Misja Wewnętrzna nie była inicjatywą wyrosłą w strukturach kościoła, to jednak mimo pewnej swej niezależności wiązała się z kościołem. W instytucjach i domach diakonijnych czynne były kaplice, udzielano pomocy duchowej i jednocześnie propagowano chrześcijański styl życia. Pastorzy często zasiadali w zarządach większości zakładów diakonijnych.
Dzięki hrabinie Wally Poninskiej przybyłej do Wrocławia w 1867 r. założono drugi Macierzysty Dom Diakonijny. Stykając się z problemami dzieci z robotniczych rodzin, zamykanymi w mieszkaniach na czas pracy rodziców lub zmuszanymi do żebrania, dwa lata później przy wsparciu Misji Wewnętrznej założyła na Gliniankach pierwszą chrześcijańską szkołę dla małych dzieci, gdzie prócz zajęć dla nich organizowano wieczory dla matek, spotkania biblijne i lekcje śpiewu dla konfirmantów. Diakonisy z Glinianek pracowały ponadto w lazaretach i parafialnych stacjach opieki. Z inicjatywy hrabiny powstał w 1899r. szpital "Bethesda" przy ul. Dyrekcyjnej 5/7 (dawna Gustav-Freytag-Str.) i pierwsza wrocławska poliklinika dziecięca. W szpitalu sprawowano opiekę lekarską w zakresie chirurgii wewnętrznej, specjalnością zaś było zabiegowe leczenie chorób laryngologicznych. Na Gliniankach w latach 1894-1933 liczba diakonis wzrosła z 278 do 447. W 1929 r. na terenie całego Śląska było ich ok. 150 filie stacji diakonijnych.
Kolejnym wrocławskim zakładem szpitalnym prowadzonym przez ewangelickie diakonisy było "Bethlehem", powołane przez założony w 1880 r. związek Vereine fur weibliche Diakonie. Początkowo zakład funkcjonował przy ul. kard. S. Wyszyńskiego 24 (dawna Adalbertstr.), a mieściła się w nim szkoła dla małych dzieci. Pięć lat później uruchomiony został oddział chirurgiczny dla kobiet i dzieci, kierowany przez członka rady lekarskiej - Janickego. W latach 1892-1893 wzniesiono nowy budynek przy ul. H. Sienkiewicza 85 (dawna Sternstr.), do którego przeniesiono "Bethlehem". Liczba oddziałów zakładu leczniczego powiększyła się wówczas o ginekologię, chirurgię i oddział wewnętrzny. Szkołę dla małych dzieci przejęła w 1908 r. parafia ewangelicka Luthra.
Należy pamiętać, że celem pracy diakonijnej jest i było niesienie pomocy ludziom ubogim, chorym tudzież wymagającym opieki nie tylko z powodu podeszłego wieku, dlatego prócz szpitali tworzono zakłady opiekuńcze, placówki wychowawcze i domy dla sierot. Przykładem może być sierociniec zw. Pod Bramą Triumfalną (Kinder-Erziehungs-Institut zur Ehrenpforte), przeznaczony dla dziewcząt z mieszczańskich rodzin wyznania ewangelickiego, ufundowany przez J.Ch. Hickerta. Mieścił się przy ul. Bernardyńskiej 4 (dawna Kirchstr.). Dzięki dochodom czerpanym z wynajmu pomieszczeń i ze sprzedaży odzieży szytej przez starsze wychowanki był instytucją w znacznym stopniu samofinansującą się, nawet do tego stopnia, że przy zamążpójściu każda z dziewcząt otrzymywała 50 talarów posagu.
We Wrocławiu istniała m.in. Komisja Ewangelicka, zajmująca się prowadzeniem przytułku dla żyjących w nędzy oraz domu starców. Wszystkie domy opieki, przytułki, sierocińce, szpitale podlegały Konsystorzowi Kościoła Ewangelickiego, ale też magistratowi (ciału wykonawczemu rady miejskiej). We wszystkich oddziałach, jeśli nie były fundacjami prywatnymi, przynajmniej jedna osoba z rady miasta zasiadała w zarządzie. Wynikało to z faktu, iż miasto w niewielkim stopniu dofinansowywało istniejące zakłady. Na początku XIX w. wybudowano we Wrocławiu m. in.: szpital św. Bernadryna (Evangelisches Hospital zu St. Bernhardin) oraz szpital św. Ducha (Evangelisches Hospital zum Heilige Geist), w których skupiono uwagę na ludziach w podeszłym wieku. Przyjmowano do nich osoby po 50 roku życia. Pensjonariusze korzystali z bezpłatnego mieszkania, opieki lekarskiej i bezpłatnego pochówku, otrzymywali 21 marek na zakup odzieży i prezenty świąteczne. Szpitale te utworzono tylko na potrzeby współwyznawców. W 1926r. opracowano statystykę działalności Misji Wewnętrznej na Śląsku. Przez niespełna osiemdziesiąt lat rozrosła się ona do 9 macierzystych domów diakonijnych, 5 domów diakonii kościelnej, 2 zakładów diakonijnych, 39 ewangelickich szpitali, 2 schronisk dla osób niepełnosprawnych, 7 zakładów dla psychicznie chorych, epileptyków i upośledzonych umysłowo, 31 ewangelickich ośrodków dla rekonwalescentów, 37 domów dla sierot i izb dziecka, 45 schronisk dla wędrowców, 11 hospicjów.
Lata trzydzieste i czterdzieste XX w. związane są z rozwijającym się faszyzmem. Szybko nastąpiły konflikty z władzami oraz rozpoczęły się restrykcje wobec kościołów. Niszczono wszelkie przejawy różnorodności form Misji, m.in. pracę z dziećmi i młodzieżą, zamykano przedszkola oraz szkoły dla przedszkolanek. Podczas Festung Breslau, pomimo zarządzonej ewakuacji, jedna czwarta z ogólnej liczby diakonis pozostała w mieście, opiekując się rannymi żołnierzami i cywilami. Zakończona druga wojna. przyniosła zmiany na mapie Europy. Rosyjskie oddziały przejęły śląskie domy diakonijne, zmieniając je na lazarety, a do 1949 r. masowa ewakuacja diakonis do Niemiec zamknęła śląski rozdział historii ewangelickiej diakonii.
Śląsk wraz z Wrocławiem znalazł się po 1945 r. w granicach państwa polskiego. Organizacją życia i nowych parafii na Ziemiach Odzyskanych zajęli się ks. prof. dr Wiktor Niemczyk - pełnomocnik Konsystorza Polskiego Kościoła Ewangelickiego na Dolnym Śląsku oraz ks. Karol Jadwiszczok. Mimo dotkliwych strat poniesionych przez kościół ewangelicki podczas wojny światowej, starano się wypełniać treści biblijne słowem i czynem. Niestety, narastające kłopoty, przekraczające ówczesne możliwości zboru ewangelickiego (rosnąca liczba remontów, brak odpowiedniej kadry medycznej, w której mieli dominować ewangelicy), spowodowały, iż w 1949 roku Rada Ministrów PRL podjęła uchwałę o bezpłatnym przekazaniu zarządowi miejskiemu siedmiu ewangelickich szpitali wrocławskich.
Lata powojenne są początkiem długiego okresu stagnacji na polu działalności charytatywnej. Dopiero lata osiemdziesiąte przyniosły pewne zmiany. Kryzys ekonomiczny sprawił, że kościół ewangelicki z uwagi na realizowane olbrzymie zadania humanitarne uważany był na Śląsku za wyjątkowo zaangażowany w prace dobroczynne. Pośredniczył w przekazywaniu darów dla szpitali, do domów dziecka oraz osobom indywidualnym bez względu na wyznanie. Pomoc humanitarna pochodziła z różnych źródeł, m.in. od ewangelików niemieckich, holenderskich, skandynawskich, a nawet amerykańskich. Przy kościele pod wezwaniem Opatrzności Bożej we Wrocławiu utworzona została pierwsza apteka parafialna, służąca nie tylko członkom zboru i jej współwyznawcom, lecz wszystkim potrzebującym pomocy.
Duże nadzieje wiązano z rozpoczętym w 1995 r. procesem rewindykacji. Parafie ewangelickie zaczęły występować o zwrot obiektów należących do nich przed wojną z zamysłem, aby przynajmniej niektóre z nich mogły stać się zaczynem pracy tak ważnej dla społeczności ewangelickiej diakonijnej. Pierwsza stacja diakonijna na Dolnym Śląsku powstała w 1996 r. we Wrocławiu, a następne pojawiły się w Karpaczu i Sycowie. Zostały założone przy współpracy ze Śląskim Stowarzyszeniem Joannitów, które nie tylko wspierało i nadal wspiera finansową działalność stacji, lecz również dostarcza regularnie m.in. sprzęt rehabilitacyjny. W 1998 roku w wyremontowanych pomieszczeniach piwnicznych domu parafialnego parafii św. Krzysztofa przy ul. Partyzantów otworzono kolejną we Wrocławiu wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego. Pomyślano również o łazience i pralni ze względu na starszych parafian, którzy nie dysponują takimi wygodami w starych kamienicach czynszowych.
Podobne stacje socjalne utworzono w Szczecinie (należy do Diecezji Wrocławskiej), Kłodzku i w Wałbrzychu. W wymienionych ośrodkach służba dotyczy zakresu podstawowej pomocy w nagłych zachorowaniach bądź stanach złego samopoczucia, przy pomiarze cukru i ciśnienia, organizowanie dojazdu na nabożeństwa oraz niejednokrotnie psychicznego wsparcia i porad psychologicznych. Zaawansowanym wiekowo osobom proponuje się pomoc w zakupach i sprzątaniu. Równocześnie w ośrodkach tych funkcjonują wypożyczalnie sprzętu rehabilitacyjnego. Parafia ewangelicka przy świątyni Wang w Karpaczu w czerwcu tego roku rozpoczęła budowę stacji ratunkowo - socjalnej, która specjalizować się będzie w zakresie ratownictwa medycznego oraz w organizowaniu kursów pierwszej pomocy, lecz bez kompetencji ratownictwa górskiego. Swym zasięgiem obejmie teren Karpacza. Do końca października budowla ma być oddana do użytku i służyć wszystkim potrzebującym. Obecnie działa tamże stacja socjalna oraz wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego. W wymienionych parafialnych stacjach opieki pomoc udzielana jest wszystkim potrzebującym, niezależnie od poglądów i przynależności wyznaniowej.
W czerwcu 1999 r. na mocy porozumienia o współpracy pomiędzy Zarządem Miasta Wrocławia a Diecezją Wrocławską Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego powołano Centrum Kształcenia i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, zwane w skrócie CeKiRON. Jego siedzibą stał się kompleks budynków szkolnych przy ul. Wejherowskiej 28, zbudowany w 1905 r. z przeznaczeniem na zakład wychowawczy dla ociemniałych. Budynki i otaczający je park szczęśliwie przetrwały działania wojenne, służąc po ich zakończeniu szkoleniom inwalidów wojennych i wojskowych, a następnie niepełnosprawnej ruchowo młodzieży. Pozyskana nieruchomość stała się również siedzibą Diakonii Diecezji Wrocławskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. Diakonia obejmuje swoim zasięgiem obszar całej diecezji wrocławskiej, to jest województw lubuskiego, dolnośląskiego, zachodniopomorskiego.
Będąc ośrodkiem kształcenia i rehabilitacji dla młodzieży z niepełnosprawnością ruchową i chorobami przewlekłymi, jednocześnie jest CeKiRON kontynuatorem nie tylko tradycji kompleksu, ale nawiązuje też do idei dzieła miłosierdzia Wicherna. Dyrektorem naczelnym nowego zakładu został ks. Robert Sitarek, pełniący również funkcję dyrektora diakonii diecezji wrocławskiej. CeKiRON kształci młodzież w wieku od 7 do 24 roku życia na poziomie szkół podstawowych i ponadpodstawowych w publicznych, bezpłatnych szkołach specjalnych. Bieżący rok szkolny rozpoczęło około 250 uczniów, z których 45% stanowią osoby spoza Wrocławia, zamieszkujące w prowadzonym przez Centrum bezpłatnym internacie. Obecnie działa pięć szkół liceum ogólnokształcące (profil ogólny), liceum ekonomiczne (ekonomia i organizacja przesiębiorstw), liceum medyczne (technik analityki medycznej), gimnazjum integracyjne, niepubliczna, odpłatna polsko-niemiecka szkoła podstawowa, kształcąca zgodnie z polskimi i niemieckimi standardami nauczania, i zasadnicza szkoła zawodowa (specjalizacje: ontrologator, monter elektornik, krawiec, zegarmistrz). Wszyscy pracownicy zakładu posiadają odpowiednie wykształcenie, akceptują i utożsamiają się z Deklaracją postaw etycznych, która dotyczy praw życiowych osób niepełnosprawnych, a została opracowana przez alians czterech stowarzyszeń działających w Europie Zachodniej. Jak kształtują się wspomniane postawy etyczne zaprezentuję na podstawie dwóch punktów z siedemnastu zawartych w Deklaracji:
Rzeczą normalna jest różnić się od siebie. Każdy człowiek wypełnia swe życiowe zadanie dla siebie i dla innych, niezależnie od tego, czy jest pełnosprawny czy nie (pkt 6)
Ludzie z upośledzeniem umysłowym, zarówno w prywatnej sferze życia, jak i w uczestnictwie w życiu publicznym, tak jak wszyscy ludzie, muszą mieć możliwość prowadzenia życia odpowiadającego ich godności, ich potrzebom i ich indywidualności (pkt 11).
CeKiRON swym zasięgiem patronuje jednocześnie innym formom służby diakonijnej w diecezji, m.in. na terenie kompleksu działa stacja socjalna (wcześniej mieszcząca się w budynkach parafialnych przy pl. Wolności), w Wałbrzychu utworzono przedszkole niepubliczne, we Wrocławiu z końcem ubiegłego roku przejęto Dom Pomocy Społecznej "Samarytanin" przy ul. Świątnickiej, a w tym roku jesienią zostanie otworzone przedszkole "Złote nutki" przy ul. Łaciarskiej, w planach natomiast jest utworzenie w Kłodzku świetlicy terapeutycznej. Wspaniałe wnętrza ośrodka dodatkowo motywują do działań niekonwencjonalnych. Taką inicjatywą wydaje się być planowany Ewangelicki Instytut Muzyki Kościelnej, z założenia skupiający wokół siebie (obok osób uczących się) grupę muzyków, muzykologów, teologów, organmistrzów, duchownych i wszystkich osób zainteresowanych rozwojem muzyki kościelnej w Polsce bez względu na przynależność wyznaniową oraz sprawność fizyczną. W niedalekiej perspektywie rysuje się zatem kształcenie obejmujące szeroki zakres działań muzycznych związanych z liturgicznym i pozaliturgicznym życiem kościoła (od nauki podstaw rzemiosła typu np. harmonia, podstawowa wiedza o muzyce kościelnej, umiejętność pracy zespołowej po zaawansowane formy muzykowania typu koncerty organowe, wokalno-instrumentalne i in.). Tak więc Centrum jest placówką, która naucza, kształci oraz stwarza szansę rozwoju osobom niepełnosprawnym.
Odnosi się wrażenie, że śląski odcinek diakonijny, po latach stagnacji, odradza się i to z tą sama siłą co tworzony 150 lat temu. Praktycznie ostatnie niespełna dziesięć lat przyniosło nieoczekiwany rozwój służby, dotychczas zepchniętej tylko do ram parafii. Na naszych oczach rodzi się współczesny model zorganizowanego dzieła miłosierdzia, a towarzyszy mu ten sam zapał, co w dawnych czasach. Pragnieniem twórców współczesnego oblicza diakonii jest możliwie wszystkim dać szansę szerokiego rozwoju fizycznego i psychicznego, wszystkim dotkniętym jakąkolwiek ograniczonością. Do miana symbolu urasta historia rzeźbiarskiego portretu ślepego Homera, który do czasów drugiej wojny światowej znajdował się w portalu głównego wejścia obecnego CeKiRON-u. Po wojnie, niestety, ktoś skuł napis z portretu, nie zdając sobie sprawy, co on oznacza. Łaciński napis informował Coecus sed lucidus - Ślepy, a jednak pełen światła.