Nowonarodzenie z wody i z ducha
Narodzenie na nowo jako temat spotkania Jezusa z Nikodemem
Określenia: "nowonarodzenie" oraz człowiek "nowonarodzony" stały się charakterystyczne dla kręgów chrześcijan związanych z ruchami bliskimi tradycji dziewiętnastowiecznego ruchu religijnego przebudzenia. Pozostawiając sprecyzowanie współczesnego znaczenia tych słów piszącym słowniki języka polskiego (jak dotąd, słów tych tam nie ma), pragnę zacząć prawie od źródła, to jest od trzeciego rozdziału Ewangelii Jana. Zgodnie z reformacyjną zasadą lektury Pisma Świętego interesować nas będzie przede wszystkim Jezus, jego spotkanie z Nikodemem, a potem dopiero "nowonarodzenie" jako temat ich rozmowy. Jednocześnie będziemy unikać prowadzenia w trzecim rozdziale Czwartej Ewangelii typowych dla krytyki literackiej powiązanej z "teorią warstw" wykopalisk literacko-archeologicznych". Dla tego pomijamy problem autorstwa, kolejność redaktorów, oraz niespójność chronologiczną i geograficzną narracji. Zrezygnujemy nawet z tak smakowitego kąska jak próba wyodrębnienia z tekstu "ipsissima verba" (własnych słów) Jezusa. Będziemy raczej szukać sensu i treści tekstu jako całości. To trudne zadanie, teksty Ewangelii Jana bowiem stanowią w pewnym stopniu zwarty, hermetyczny krąg, do którego trudno się dostać autsajderom. Muszą oni zrozumieć całość Ewangelii, zanim pojmą jej część. A jak zrozumieć całość nie rozumiejąc poszczególnych części? Oto rebus i zagadka dla czytelników tej księgi.
Zacznijmy zatem od pytania z powodu którego napisane zostały wszystkie Ewangelie: Kim był Jezus? Czwarty Ewangelista tak określa cel swojej pracy:
"... abyście uwierzyli, że Jezus jest Chrystusem,
Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot
w imieniu jego." - J 20,3
Tyle dosłowna Janowa prezentacja Jezusa. Dla pierwszych czytelników tej Ewangelii Jezus był albo preegzystującym Logosem Boga, albo gnostyckim Zbawicielem, magiem lub "Bogo-człowieklem". Dla chrześcijańskich czytelników Czwartej Ewangelii Jezus to przede wszystkim Syn Boży, który jest Wysłannikiem swego niebieskiego Ojca. Został posłany, aby objawić ludziom Ojca. Drugie pytanie, jakie pewnie zadawali sobie pierwsi czytelnicy oczekujący pierwszego "wydania" Ewangelii brzmiało: Jakim był ten Wysłannik Ojca? Zagęszczoną odpowiedzią tradycji Janowej na to pytanie była wyrażana na różne sposoby myśl o Jego inności. Bo przecież, choć przyszedł do swoich, jednak oni go nie przyjęli. Swoi okazali się być obcymi albo to Jezus był dla nich obcy. Odnosimy nawet wrażenie, że swoją obcością celowo prowokował współczesnych. Jezus - według Czwartej Ewangelii - nie spoufala się z ludem, utrzymuje dystans nawet w stosunku do tych, którzy uwierzyli "w imię Jego, widząc cuda, których dokonywał". Jezus "nie miał do nich zaufania" (J 2,23n).
O niedostępności Jezusa świadczy także Jego rozmowa z Nikodemem. Rozmowa, a może należałoby powiedzieć dwa monologi, bo choć pomiędzy rozmówcami dochodzi do wymiany słów, pozostaje ona tylko dwoma "mono-logami". Przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że Nikodem nie jest w stanie zrozumieć o czym naprawdę mówi Jezus.
Na pierwszy rzut oka jesteśmy świadkami "rozmowy dwóch rabinów", którzy prowadzą nocną, typową dla żydowskich nauczycieli, dyskusję. Komplementy po obu stronach każą przypuszczać o obopólnej sympatii l uznaniu. Są to jednak mylące pozory. Nikodem jest "z faryzeuszów" i bardziej niż pogawędki z Jezusem potrzebuje wypowiedzianego z wielkim autorytetem pouczenia Wysłannika Ojca. Kłopot polega na tym, że takie pouczenie jest dla Nikodema zupełnie niezrozumiałe: "Jeśli się kto nie narodzi na nowo (gennethe anothen) nie może wejść do Królestwa Bożego". Dodatkowo, i my nie rozumiemy, dlaczego ta Instrukcja Jezusa jest niepojęta dla Nikodema? Dlaczego taka dziwna i naiwna - jak na żydowskiego uczonego - jest reakcja Nikodema: "Czy może (człowiek) powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się?"
Przecież Nikodem powinien wiedzieć, że "narodzić się na nowo" stanowi dobro myśli starotestamentowej. Myśl ta miała w judaizmie długą i wyrażoną na różne sposoby tradycję. Należała do niej idea powrotu do utraconego stanu pierwotnego (zob. "sub sabut" u Hi 42,10; Oz 7,1; Am 9,14) oraz myśl o stworzeniu na nowo (dostępna także u Jeremiasza 31,31 i Ezechiela 36,26). Judaizm chętnie korzystał z tej tradycji przyrównując nawrócenie na żydostwo do rozpoczęcia nowego życia w sytuacji przyrównanej do stanu niemowlęcia. Dlatego dopiero co nawrócony poganin bywał zwalniany przez prawo żydowskie ze zobowiązań podjętych w "poprzednim" pogańskim życiu. Nie obowiązywały go wcześniej zawarte kontrakty, w tym nawet te, które świadczą o wiarogodności i wierności człowieka: małżeństwo, przysięgi, służby wojskowe, państwowe, długi - wszystko traciło swoją moc. Taki człowiek zaczynał życie "od nowa". Był "nowonarodzony". Był w oczach rabinów jak biała, niezapisana karta. Bez przeszłości l z całą przyszłością w swej nowej wspólnocie i religii. Trudno stwierdzić na ile takie stanowisko młodej Synagogi było ułatwieniem żydowskiej pracy misyjnej. Nie próbujemy ocenić czy takie postępowanie jest uczciwe.
Natomiast Filon Aleksandryjski jako narodzenie na nowo określił przeżycie Mojżesza przy płonącym krzewie. Powołanie Mojżesza na proroka będzie dla Fllona "powtórnym narodzeniem" na skutek "powołania z góry". Literatura na temat myśli o "nowonarodzeniu" w judaizmie jest doprawdy ogromna. Rzecz jest więc źródłowo udokumentowana.
Nikodem musiał zatem wiedzieć o czym naprawdę mówi Jezus. Czwarty Ewangelista podkreśla jednak, że tak nie jest! Umysł Nikodema musiał być zaćmiony. A może było tak dlatego, że "genethe anothen" oznacza także narodzić się "z góry", a "z góry" pochodzi jedynie Jezus, Posłaniec niebieskiego Ojca. Być może Nikodem wie zatem dobrze o czym mówi Jezus, ale jednocześnie uświadamia sobie tę brutalną prawdę, że takie narodzenie "z góry" jest dla niego niemożliwe. Pyta zatem Jezusa o sposoby: "Jakże to się stać może?"
Dziwimy się "niepojętości" Nikodema, ale tylko jako ludzie patrzący na tę scenę z pozycji wtajemniczonych insajderów, uczniów Jezusa, którzy razem z nim odpowiadają Nikodemowi:
"Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz?" Niewiedza Nikodema, przedstawiciela faryzeuszów, kontrastuje z wiedzą Jezusa, który bez niczyjego świadectwa "wiedział, co było w człowieku" (J 2,25b). Wiedział bardzo dobrze, co znaczy "narodzić się z góry" ("anothen"), ponieważ sam jest tym, który "przychodzi z góry" (J 3,3 la). Nikodem zaś nie tylko, że nie może tego zrozumieć, ale odrzuca wyjaśnienia Jezusa.
Mówiąc w trzecim rozdziale Ewangelii Jana o narodzeniu z góry, Jezus mówi właściwie tylko o sobie samym. Tylko on jest "narodzonym na nowo" czy lepiej "z góry". Dla innych jest to niemożliwe. Tymczasem niemożliwe. Niemożliwe zwłaszcza dla "tych", którzy są "z faryzeuszów".
A tak na marginesie: fascynujące jest śledzenie losów tego najsympatyczniejszego faryzeusza Janowej Ewangelii. Choć sprzeciwia się na Radzie swoim towarzyszom, którzy bez przesłuchania, wbrew Prawu wydają na Jezusa skazujący wyrok i przynosi na pogrzeb Jezusa mirrę i aloes, to jednak cały czas pozostaje "jednym z nich". Sto funtów (!) mirry i aloesu dobitnie świadczy o tym, że "Jezus Nikodema" po ukrzyżowaniu jest tylko martwym ciałem wymagającym zabalsamowania. Nie jest Tym, który rzeczywiście "przychodzi z góry" i "jest ponad wszystkimi" (J 3,31).
Inność Jezusa od faryzeuszów jest w Czwartej Ewangelii nieprzezwyciężalna. Takie stanowisko musiało być bardzo ważne dla młodego Kościoła i dla jego ustosunkowania się do - także młodej - Synagogi. Bo przecież problem odmienności może być rozwiązany inaczej, jak w judaizmie wyjaśniony został tradycyjny przekaz o małżeństwie Józefa - nazwanego "Synem Bożym" - z pogańską księżniczką Asenet (JosAs). Akt zaślubin możliwy jest jedynie po konwersji do judaizmu opisanej jako odrodzenie. Księżniczka Asenet musi pokutować, nawrócić się, spożyć chleb otrzymany od Anioła i upodobnić się duchowo do Józefa poprzez otrzymane od niego przekazane w trzech miłosnych pocałunkach duchy: ducha mądrości, ducha życia i ducha prawdy. W ten sposób przechodzi ze świata ciemności do obszaru jasności.
Podobna czy jakakolwiek inna transformacja Nikodema jest w Czwartej Ewangelii niemożliwa. Bo Jezus mu w tym nie pomógł. Dlaczego tak właśnie zredagowana została rozmowa o "narodzeniu z góry" w trzecim rozdziale Ewangelii według św. Jana? Być może historyczna postać tego faryzeusza została przez Ewangelistę tak wykorzystana, aby przez subiektywną interpretację historii pokazać wieczne prawdy o niezwykłej inności tego co "z góry" i tego co "z ziemi". Do przekazania tych prawd potrzebna była Ewangeliście literacka forma nieporozumienia i nierozwiązywalnej czyli tak zwanej pozornej zagadki. Ta "Sondersprache", mowa niezrozumiała w tym jak i w wielu innych miejscach Ewangelii Jana, ma ułatwić zrozumienie przez utrudnienie, wytłumaczyć przez wprowadzenie w błąd i objawić przez zasłonięcie.
Często mówimy o prostocie języka Ewangelii w porównaniu do zawiłości naszych teologicznych i filozoficznych sformułowań. Prawdą jest też, że w Ewangeliach spotykamy się z językiem opisującym tajemnicę Boga w Chrystusie. Już dawno zauważony został w Ewangelii według św. Marka motyw określony jako "tajemnica mesjańska". Prawda o mesjańskiej tożsamości Jezusa musiała być w pewnym stopniu i do pewnego czasu ukryta. Tak samo w Czwartej Ewangelii mamy do czynienia z podobnymi zagadkowymi rozwiązaniami dotyczącymi życia i nauki Syna Bożego. Język-szyfr, pozorne zagadki, zdania wzajemnie sprzeczne, i inne wypowiedzi alogiczne mogą prawdziwie opisywać rzeczywistość. Przekonujemy się o tym na co dzień. Pragniemy jasności języka, ale czujemy, że bez paradoksów powiedzieć można o wiele mniej. Bóg, który posłał do nas Jezusa, jest święty. Wysłannik Ojca też jest święty. Jest tak inny, że nie da się opisać jednoznacznie. Uszanujmy to.
A przecież do dziś pozostaje zagadką, dlaczego właśnie ta Ewangelia ta najtrudniejsza l przypominająca swoją tajemniczością egipskiego sfinksa i właśnie ten fragment będący rozmową z Nikodemem l podkreślający niemożliwość przyłączenia się człowieka do Syna w Jego drodze spowodował tak wielką część wszystkich nawróceń do Jezusa.
Bo On jednak chce, aby wielu "narodziło się na nowo" i "z góry". "Nie z krwi, ani z cielesnej woli (...) lecz z Boga".