Katechizacja dorosłych - możliwości i rzeczywistość
Uwagi wstępne
Dlaczego katechizacja? Po co dalsza edukacja w wieku dorosłym?
Nikogo nie trzeba przekonywać, że proces stawania się, bycia chrześcijaninem to sprawa rozłożona na całe życie człowieka wierzącego. Apostoł Paweł określa nasze życie jako bieg (2 Kor 6,24) i to bieg rozsądny - do celu.
Bez stałej konfrontacji z celem, następuje stopniowe spowolnienie - wyrażające się w religijnej oziębłości, a następnie obojętności i w końcu dochodzi do całkowitego rozluźnienia więzi z parafią i rodzimym Kościołem.
Stąd już w czasie konfirmacji powinny dochodzić, nie w sposób nachalny, lecz w formie stałego uzmysławiania, do głosu myśli, że konfirmacja nie kończy - ale właściwie zaczyna, teraz już samodzielny proces, ciągłego pogłębiania religijności, wiedzy biblijnej, stałego zaglądania do prasy i książek religijnych i oczywiście ciągłego świadomego uczestnictwa w nabożeństwie.
Im więcej najróżniejszych form pracy w ramach parafii, diecezji, na forum ogólnopolskim, tym większe oddziaływanie, oczywiście bardziej zróżnicowane, na poszczególnego człowieka w Kościele.
Rozumiem tu działania upowszechniające pozytywne wzorce, szlachetne postawy, a przede wszystkim działania wzbudzające miłość do Pana Kościoła, Jezusa Chrystusa, parafii i całej Jednoty kościelnej.
Można powiedzieć, że na skutek zmian polityczno-społecznych, ta przestrzeń katechizacji niezwykle się poszerzyła i pojawiło się bardzo wiele obszarów, gdzie Kościół może zaistnieć, wyrazić swoje stanowisko, a tym samym prowadzić proces niekiedy niezamierzonej katechizacji; myślę tu o wezwaniach skierowanych do szeregowych parafian, a także do duchowieństwa, które ma możliwość wyjścia poza utarty dotąd szlak swej służby i ciągłe od nowa być świadectwem, że: "Żarliwość o dom twój pożera mnie" (J 2,17).
Zakładając takie pozytywne działanie katechizacyjne możemy je podzielić na dwie sfery:
1. Różnorodne formy katechizacji w ramach parafii
2. Katechizacja i obecność biblijno-religijnej formacji w organizowanych uroczystościach otwartych - przeznaczonych dla ogółu zainteresowanych ludzi
1. Różnorodne formy katechizacji w działalności parafialnej.
Praktycznie wszystkie przejawy życia parafialnego mogą mieć formę katechizacji pośredniej - uwarunkowane to jest stanem wielkości parafii.
a. godziny biblijne
Dzisiaj już nie mają tak wielkiej frekwencji, jak na przykład przed dwudziestoma laty (moja obserwacja, z czasów, gdy zaczynałem pracę w Kościele), ale tam, gdzie są w tygodniu lub w niedzielę po południu, odpowiadają na zapotrzebowanie katechizacji biblijnej. Wydaje się, że tak bardzo związani z tymi spotkaniami członkowie naszych parafii, nie mają większego wpływu na otoczenie (są to osoby starsze, często samotne, będące niekiedy na wszystkich spotkaniach mających miejsce w parafii). Jednak podczas takich spotkań często ludzie otwierają się wewnętrznie, można poznać motywację postępowania drugiego człowieka, jego świat wiary, zaufanie, jakim obdarza parafię, czy też nawet osobiste zastrzeżenia.
Nie należy lekceważyć nawet małej grupy i właśnie wtedy nadarza się niejedna sposobność, aby katechizować - to znaczy nauczać, prostować fałszywe poglądy, dementować utarte klisze. Chciałbym podzielić się pewnym doświadczeniem z lat 1966-1969. W rodzinnej parafii w Goleszowie wówczas każdej niedzieli odbywały się godziny biblijne. Czasami był to tylko monolog, czasem ktoś zechciał coś powiedzieć. Na koniec były wolne modlitwy. Przychodził też na te godziny ojciec ks. dr E. Gajdacza. Też głośno się modlił. Zaczynał zawsze podobnie: "kochany Panie Jezu..." Kiedyś, gdy mowa była o tym, że "nie ma Żyda, ani Greka... wszyscy jesteśmy jedno w Chrystusie", na koniec ten starszy już człowiek wspomniał, jak mieszkańcy Goleszowa do pracy w cementowni, gdzie był podobóz KL Auschwitz, przynosili dodatkowe kromki chleba, jak zabierali cebulę, czosnek, by tym, którzy pracują w kamieniołomach ulżyć, pomóc, dać w beznadziejnej sytuacji znak życzliwości. Słysząc to chciało się być w takim kręgu, wśród ludzi świadectwa. Dzisiaj cementowni nie ma, kamieniołomy zarosły wielkimi drzewami, rysunków więźniów wykonanych na tynku nikt nie przeniesie do muzeum, będą coraz bardziej niszczały, a przekaz katechetyczny zapisany w umyśle trwa.
b. nabożeństwa tygodniowe
Są parafie, gdzie w tygodniu można odprawiać nabożeństwa wieczorne. To nic, że Jest mało ludzi. Nie należy wszystkiego przeliczać na zużycie prądu i dodatkowe sprzątanie. Zawsze będzie jakaś mała garstka ludzi, którzy znajdą się w kościele. Czasami dla ludzi w mieście Jest to możliwość, dla pojedynczych osób nie związanych z parafią, do zobaczenia świątyni od wewnątrz, zapoznania się z porządkiem liturgicznym albo po prostu jednorazowego zaspokojenia ciekawości. Na takich nabożeństwach można omówić cały katechizm - w tym sakramenty, powtórzyć cykle tematyczne. Słuchałem takich cykli kazań o Kościele ks. J. Grossa w latach 70. Można omówić postacie biblijne Starego czy Nowego Testamentu; tak już było na przykład w diecezji cieszyńskiej: w 1979 z inicjatywy ks. R Janika omawiano Mały Katechizm, a rok później kazania na temat Konfesji Augsburskiej, czy w 1983 ks. J. Motyka omawiał życiorys ks. dra Marcina Lutra.
c. większa integracja z rokiem kościelnym
Niestety, laicyzacja wypiera chrześcijański podział czasu. Często nie bez udziału tych, którzy przede wszystkim o tym powinni pamiętać. Szokującym dla mnie jest zawsze, kiedy widzę kalendarz chrześcijański, a w szczególności ewangelicki, kiedy niedziela jest zaznaczona jako koniec tygodnia. Może się mylę, ale radio CCM też nową piosenkę tygodnia zaczyna od poniedziałku.
To dzień Pański rozpoczyna wszystko. Kiedy uczyłem na zajęciach szkółki niedzielnej, przyszedł raz do Godziszowa pewien radykalny brat, zresztą z innej parafii. A księża przygotowali nas, że jeśli tam w wakacje dzieci chcą przychodzić na szkółkę, to dobrze i właśnie być może to najlepsza okazja, aby przez dwie niedziele omówić rok kościelny i jego znaczenie. Nie mógł ten brat do końca dosiedzieć, bo dla niego rok kościelny był jak tarcza na festynie z cyframi od 1-12 lub coś w tym rodzaju.
Nam dzisiaj w rok kościelny wpisała się komercja kupiecka. Chodzi o to, aby czymś szczególnym podkreślić, oprócz wieńca adwentowego l. Niedzielę Adwentu, podobnie czas pasyjny. Nie tylko na lekcjach religii przypominać o początku danej części roku kościelnego, lecz również w edukacji dorosłych. Gdyby starania
o uznanie Wielkiego Piątku przyniosły pozytywny rezultat byłaby to też droga katechizacji w kierunku pogłębienia znaczenia śmierci Zbawiciela dla odkupienia świata. (Skończyłoby się trzepanie dywanów... Jest tylko pytanie, czy wtedy wszyscy ewangelicy staną na wysokości zadania). Powinniśmy może więcej uwagi poświęcać całemu czasowi pasyjnemu. Koniecznie nabożeństwa pasyjne, jeśli to tylko możliwe, wzbogacić o śpiew chóralny, czy zespołów muzycznych z odpowiednim repertuarem pasyjnym - to ogromna możliwość katechizacji pasyjnej. (W Cieszynie uciekałem z zajęć w technikum na godzinę, w piątek do kościoła Jezusowego, by słuchać historii pasji czytanej w częściach od ołtarza. Tylko tam jeszcze w latach siedemdziesiątych czytano ją wg agendy w całości - były to nabożeństwa pasyjne tygodniowe ranne i wieczorne).
d. spotkania parafialne
Mogą mieć najróżniejszy charakter i formę ich prowadzenia. Nie bać się spotkań jubileuszowych, rocznic konfirmacji - nostalgiczne wspomnienie przeszłości, może być dla kogoś, kto uwikłał i skomplikował sobie życie, okazją do odnowienia więzi z parafią na nowym, od lat już jego miejscem stałego pobytu. Zacznie szukać własnego miejsca we wspólnocie kościelnej. Choć tu trudno jest zintegrować czasami tych, którzy zmienili miejsce zamieszkania. Wszelkie duszpasterskie zabiegi, delikatna katechizacja nie przynosi czasem rezultatu albo trzeba czekać zbyt długo. W grudniu np. przychodzi ktoś po kalendarz, kupuje nawet 2 egzemplarze, bo brat jest na Zaolziu radnym, a nawet i kuratorem, czuje się szczęśliwym ewangelikiem, tam na Zaolziu. Może od strony socjologicznej powinniśmy mieć więcej rozeznania, jak przygotowywać młodzież pokonfirmacyjną na zjazdach, aby za życiowe zadanie uznawali zintegrowanie się z parafią w nowym miejscu zamieszkania.
e. biblioteki parafialne
Najlepiej, gdy są prowadzone w sposób fachowy. Nie można gromadzić wszystkiego, szczególnie literatury, która może być traktowana jako efemeryda prozelityczna (np. powtórny chrzest, sabat, reformacja to zatruta studnia). Za to wskazane są książki z historii Kościoła, biblistyka, literatura budująca, a także moim zdaniem lektury od szkół podstawowych i średnich. Należy także zaopatrzyć bibliotekę w encyklopedie - cenna jest "Britanica" w języku polskim wydana przez wydawnictwo Kurpisz. Oczywiście także wszystkie wydawnictwa "Zwiastuna" i "Augustany". Najczęściej przy bibliotece jest jakieś pomieszczenie, gdzie można zorganizować czytelnię, wtedy zawsze udostępniać należy do wglądu "Zwiastun", ostatnią pozycję książkową "Augustany" i inne czasopisma religijne. Przychodzą rodzice, dzieci, pojawia się młodzież o zainteresowaniach często bardzo sprecyzowanych - ogromne pole pracy dla katechizacji w mniejszych grupach i katechizacji indywidualnej. Ponieważ mamy te biblioteki parafialne już może w dziesięciu, piętnastu parafiach, warto by zrobić wspólne warsztaty biblioteczne, podzielić się doświadczeniami i w jakiś sposób jeszcze udoskonalić ten model katechizacji.
f. katechizacja dorosłych przez podręczniki szkolne.
Dotychczas wydane dla kl. l i 4 wydają się być rzeczą niesłychanie trafioną. Trzeba coś lepić, malować, wycinać. Dzieci chcą to czynić, nie zawsze umieją o własnych siłach. Same angażują do pomocy rodziców. Prawdy wiary mogą zostać ponownie nie tylko przypomniane, ale może czasami na nowo przeżyte.
2. Katechizacja i obecność biblijno-religijnej formacji w organizowanych uroczystościach otwartych - przeznaczonych dla ogółu zainteresowanych ludzi.
a. Koncerty religijno-muzyczne.
W okresie powojennym tego rodzaju działalność, na większą skalę zainicjował ks. senior Trenkler. W kościele Świętej Trójcy, występowała Filharmonia Warszawska pod dyr. Sutkowskiego i dawała koncerty muzyki dawnej; w tym też obecność reż. Dejmka z "Grą o Herodzie". Ks. Senior Trenkler ubrany w "luterok" jako gospodarz parafii otwierał wieczór koncertowy, wówczas jeszcze prosił, by nie oklaskiwać i od czasu do czasu podawał nawet, że informacja o Kościele ewangelickim znajduje się w gablotkach. Dzisiaj w wielu naszych świątyniach odbywają się koncerty. Zależy to od miejscowych zwyczajów, jednak wydaje się, że normą powinno być otwarcie każdego koncertu przez duchownego w koloratce i "luteroku" (czasem może być krótkie rozważanie, czasem religijne wezwanie do zastanowienia się nad sobą). Powiedział mi, może przed dwoma laty, prof. Stuligrosz: "Nie zawsze może Kościół tak misyjnie występować jak w czasie koncertów muzycznych, dla tych, co nie przychodzą w niedzielę..." Konieczna jest tu informacja o Kościele w gablotkach lub wyłożone przy wejściu foldery: historia parafii z dodatkiem: "W co wierzymy, jaka jest nasza nauka!" - najlepsze skondensowane opracowanie ks. J. Grossa drukowane w swoim czasie w "Ewangeliku Pszczyńskim".
Tutaj jedna uwaga, należy zachować sakralność obiektu, unikać wszystkiego, co mogłoby zmienić świątynię w salę koncertową.
b. otwarte Dni Kościoła
Niekoniecznie muszą mieć rzesze uczestników. Warto wśród tej otwartej formy zachować moim zdaniem trzy filary:
1. Nabożeństwo z elementami angażującymi słuchaczy.
2. Dyskusja tzw. panelowa nad zagadnieniem będącym tematem Dni Kościoła. W tej formie katechizacji decydującą rolę odgrywa prowadzący - moderator. Musi być komunikatywny, zwięzły, budzący zaufanie słuchaczy, ostrożny w stawianiu swoich utartych rozwiązań, bo to zamyka drogę do dyskusji w Kościele. Uczestnicy dyskusji, 4-5 osób, wypowiadają się nie dłużej niż 5 do 8 minut. A potem pytania, czy dopowiedzenia ze strony słuchających i bardzo krótkie, jeśli trzeba, głosy uczestników dyskusji panelowej. Z przerywnikiem muzycznym trwa to około l godz. 15 minut, bez zmęczenia słuchaczy, i kończy się spontanicznym podsumowaniem moderatora. Moim skromnym zdaniem doskonałym, wypróbowanym moderatorem jest obecny prezes Synodu Kościoła.
3. Oprawa muzyczna. Nieodzowna jest orkiestra diecezjalna czy misyjna. Pieśni znane, melodyjne, jedna z nich powinna się powtarzać. Zapisuje się w pamięci słuchacza i będzie się kojarzyła z tym konkretnym przeżyciem religijnym. Dobrze, gdy są chóry z niekonwencjonalnym repertuarem np. chór Bładnice, także dziecięce czy młodzieżowe.
c. katechizacja poprzez radio i telewizję
Nasze okienka w tych najbardziej dynamicznych środkach są mniej niż skromne, chociaż nie zawsze przez nas sposobności te są w 100 procentach wykorzystywane. Ci, którym tę odpowiedzialność powierzono, powinni na bok odłożyć swe preferencje teologiczne, a brać pod uwagę pryncypia reformacyjne i biblijną formację religijności. Unikać skrajności. Wizja techniczna redaktora programu to jedna sprawa, a zawartość treściowa i misja Kościoła to druga rzecz. Przekonałem się o tym czytając np. "Pedagogikę mass mediów" bpa Adama Lepy.
Wydaje się, że tak jak studenci teologii mają zajęcia z katechetyki, homiletyki, psychologii, tak koniecznie potrzebne jest, aby wiedzieć, jak w sposób praktyczny obchodzić się z mikrofonem, znać szansę i niebezpieczeństwa, które daje kamera telewizyjna. Język radia i telewizji jest różny od sposobu wypowiadania się z ambony...
d. Katechizacja poprzez pozytywne odpowiedzi na zaproszenia do uczestnictwa w życiu społecznym
Nieobecni nie mają głosu. Nie liczą się. Często jest to uciążliwe, ponad możliwości duchownych. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by świeccy ewangelicy angażowali się w życie publiczne. Ich udział często już daje możliwości wyprostowania fałszywych sądów, opinii, staje się sposobnością do zaznaczenia obecności w społeczeństwie. Nie styszałem, żeby znajdowała się gdzieś opracowana przez nas pełna bibliografia informacji i wydarzeń związanych z ewangelikami i ich obecności w prasie i czasopismach oraz książkach. Jednak wydaje się, że w ostatnim okresie, jak w żadnym innym, podano najwięcej informacji o ewangelikach.
Często nasza obecność utrwalona w notatce czy na zdjęciach może stać się źródłem przedłużającym świadectwo istnienia. Na przykład w 13. tomie na str. 40 Wielkiej Encyklopedii Geografii Świata Kurpisza został uwieczniony ewangelicki duchowny biskup R. Bogusz biorący udział w spotkaniu wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa (jest też Kraków, wielokrotnie Wang).
Na koniec trzy dezyderaty:
1. Każdy z nas musi stale religijnie się edukować.
2. Nie można tej edukacji zachować dla siebie.
3. Z gorliwością i roztropnością należy dążyć do przekazywania pozytywnych wzorców o ewangelicyzmie i przez to przyczyniać się do jego rozwoju, w tym przede wszystkim do chwały Pana Jezusa.