Moja odpowiedzialność za Kościół
Ewangelickie świadectwo życia i wyzwania dla księdza w małej parafii.
Odpowiedzialność za Kościół to również świadectwo. Świadectwo życia Kościoła, parafii, księdza i każdego parafianina. Jezus Chrystus wzywa nas do składania świadectwa. Z racji naszego wyznania jesteśmy wezwani do składania ewangelickiego świadectwa życia w otaczającej nas rzeczywistości. Zważywszy na środowisko w jakim żyjemy oraz mentalność społeczeństwa, dla ewangelika składanie świadectwa nie jest łatwe. Na wstępie pojawia się pytanie: Kim jesteśmy, kim są ewangelicy? Czy to także chrześcijanie? Taka myśl nie jest pozbawiona podstaw. Bardzo często z ust turystów zwiedzających kościół pokoju w Jaworze padało pytanie: jaka jest różnica między chrześcijanami a protestantami, czy też między chrześcijanami a ewangelikami? Wśród niektórych wręcz rodziło się zdziwienie, że oprócz rzymskokatolickiego jest w Polsce jeszcze jakieś inne wyznanie, inny Kościół!
Konieczne jest więc ewangelickie świadectwo w tym społeczeństwie oraz świadectwo ewangelika, aby "innym" dać odpowiedzi na pytanie o to, kim jesteśmy. Udzielenie na nie odpowiedzi powoduje, że inni - rzymscy katolicy, zaczynają nas zupełnie inaczej postrzegać. Brak ewangelickiego świadectwa w tym bezpośrednio otaczającym nas społeczeństwie, w tym najbliższym nam kręgu będzie tworzył barierę pomiędzy nami, ewangelikami a innymi - rzymskimi katolikami.
Jest wiele możliwości składania tego świadectwa. Ukazały się wydawnictwa, których celem jest przybliżenie naszego Kościoła i wyznania innym, jak chociażby pozycja "Ewangelik-Katolik" czy też "Kościół Ewangelicko - Augsburski w Polsce". Zawsze jednak najlepszym świadectwem jest bezpośredni kontakt z drugim, tym "innym" człowiekiem. Rozmowa przełamuje pewne stereotypy i bariery. W tym bezpośrednim kontakcie z bliźnimi możemy powiedzieć, kim jesteśmy. Jakie są nasze korzenie, jaka jest nasza nauka, jaka jest nasza nadzieja.
Charakterystyka parafii
Aby złożyć ewangelickie świadectwo, musimy zaistnieć. To stwierdzenie jest bardzo charakterystyczne w przypadku parafii w Jaworze! Parafia w Jaworze liczy, z jednej strony chciałoby się powiedzieć zaledwie 40, a z drugiej aż 40 wiernych. Jako samodzielna jednostka kościelna zaistniała dopiero w roku 1991. Do roku 1988 wierni pozostawali pod opieką duszpasterską księdza z Legnicy, który raz w miesiącu przyjeżdżał na nabożeństwo, a uczestniczyły w nim 3,4 osoby. Sytuacja uległa zmianie, w momencie, kiedy w Jaworze na stałe zamieszkał duchowny, a miało to miejsce w 1988 roku. Praca duszpasterska ówczesnego księdza polegała na wyszukiwaniu osób, które kryły się za kartoteką parafialną. Ta pionierska służba spowodowała znaczny wzrost liczby parafian. W momencie, kiedy jako wikariusz zostałem oddelegowany do Jawora, liczyła już 20 osób. To był rok 1990. Tak więc w tej chwili podwoiła się liczba parafian. Ten owocny rozwój parafii możliwy był dzięki stworzeniu siedziby dla duchownego w Jaworze.
Czy mała parafia może być świadectwem?
Nie wiem, jaka byłaby odpowiedź na to pytanie kilka lat wcześniej. Dzisiaj, po kilkuletniej służbie w takiej parafii mogę na nie odpowiedzieć twierdząco, aczkolwiek droga do takiego świadectwa zarówno parafii, parafian oraz duchownego nie była wcale łatwa, jak zapewne w większości naszych parafii. Parafianie bardzo często wspominają, jakie trudne chwile musieli przeżywać ze względu na swoje wyznanie. Przyznanie się przed innymi, że jest się ewangelikiem spotykało się, łagodnie mówiąc, z wielkim "zdziwieniem".
Dzisiaj ta relacja uległa zdecydowanej zmianie. Nastawienie rzymskich katolików do ewangelików zmieniło się. Stało się tak miedzy innymi dlatego, że Jawor zaistniał jako parafia. Niewątpliwie w tym zaistnieniu pomocny był l jest budynek kościoła pokoju. Charakter l wyjątkowość tego kościoła mają znaczący wpływ na ewangelickie świadectwo życia. Tu od pięciu lat odbywają się "Jaworskie Koncerty Pokoju". Wielką szansę i możliwość złożenia ewangelickiego świadectwa stwarza ruch turystyczny. Zwiedzający często po raz pierwszy spotykają się z Kościołem Ewangelicko - Augsburskim. Są nim zainteresowani i chłoną wszelkie Informacje dotyczące naszego wyznania. Ruch turystyczny daje możliwość w tym przypadku, może nie przybliżenia parafii, ale generalnie Kościoła ewangelickiego w Polsce - jego historii, pochodzenia i nauki. Spojrzenie na ewangelików w Jaworze zmieniło się, kiedy pokazaliśmy kim jesteśmy i jacy jesteśmy. W dwóch ostatnich latach przeżyliśmy dwie szczególne uroczystości. 350-lecie pokoju westfalskiego w roku minionym oraz uroczyste nabożeństwo z okazji Targów Chleba we wrześniu. Kościół zwłaszcza w tym ostatnim przypadku był wypełniony po brzegi. W tych konkretnych przykładach ewangelickim świadectwem dla wielu zgromadzonych wówczas w kościele rzymskich katolików było nasze luterańskie nabożeństwo. W obu tych nabożeństwach uczestniczyli również biskupi i księża rzymskokatoliccy, co zapewne pomogło w przełamaniu pewnych stereotypów. Uroczyste ekumeniczne nabożeństwa prowadzone jednak w liturgii naszego Kościoła przełamały barierę. Spowodowały, że jako parafia ewangelicko - augsburska jesteśmy przez Innych już inaczej postrzegani. Nie jest to tylko moje osobiste odczucie, również parafianie widzą i odczuwają zmianę nastawienia do naszej społeczności.
Małej społeczności ewangelickiej potrzebne jest poczucie i przekonanie, że Jako ewangelicy nie Jesteśmy sami; że mamy braci i siostry w innych parafiach, którzy wspierają nas w składaniu świadectwa w tym miejscu, gdzie Jesteśmy. Wielu parafian, ceniło bardzo to, że w tych uroczystościach uczestniczyli współwyznawcy z innych parafii naszej diecezji i spoza niej. To było bardzo budujące i napełniało serca wielką ufnością i nadzieją. Wtedy jest nam Jako ewangelikom w Jaworze łatwiej. W małej parafii w przypadku organizowania okolicznościowych uroczystości zawsze rodzą się obawy, czy podołamy temu wyzwaniu? Niemniej jednak, w przypadku małej parafii, nabożeństwo w wypełnionym kościele Jest z jednej strony wielkim przeżyciem dla wiernych tej parafii, jest wielkim duchowym bogactwem, a z drugiej strony często jest tą jedyną formą złożenia ewangelickiego świadectwa w miejscu, na którym Bóg nas postawił.
Takie wspólne świadectwo i wyznanie dodaje otuchy parafianom i sprawia, że dzisiaj sami są gotowi do złożenia ewangelickiego świadectwa. Wielką radość sprawiło mi wyznanie kuratora naszej parafii, który na pytanie "a ty co tu robisz?", pewnej zapewne znanej mu osoby, która zjawiła się, aby zwiedzić kościół, odpowiedział: "Jestem ewangelikiem i od dziecka należę do tej parafii".
Pomimo że jesteśmy mali, słabi i często zalęknieni, nie możemy żyć tylko dla siebie. Musimy pokazać, że jesteśmy. Przy udziale Centrum Misji i Ewangelizacji naszego Kościoła w dwóch ostatnich latach zostały zorganizowane w okresie wakacyjnym spotkania dla dzieci. Nie chodzi tu o pozyskiwanie ich dla parafii, ale o przekazanie Ewangelii o Jezusie Chrystusie i zaoferowanie dzieciom - często pozbawionym opieki rodzicielskiej, pochodzącym w wielu wypadkach z rodzin patologicznych - ciekawej i wartościowej formy spędzenia wolnego czasu.
Wyzwania dla księdza
Jednym z wyzwań jest sam fakt bycia duchownym ewangelickim. Służba ewangelickiego księdza w Jaworze na początku nie była łatwa. W oczach społeczeństwa uchodził on za bardzo "egzotyczny okaz", jak gdyby nie z tego świata. Co to bowiem za ksiądz, który ma żonę i dzieci? Dzisiaj, po kilkuletniej obecności duchownego w Jaworze ta relacja uległa zdecydowanej zmianie. Jego istnienie jest wpisane w życie lokalnej społeczności.
Pamiętam moje pierwsze nabożeństwo w Jaworze. Garstka wiernych i perspektywa olbrzymiego wnętrza. Wtedy w moim sercu pojawiło się pytanie: Czy kiedykolwiek przeżyję nabożeństwo w kościele wypełnionym większą ilością osób? W tym pytaniu i życzeniu była Jednocześnie zawarta modlitwa o to.
Na początku z dozą sceptycyzmu rozpoczynałem służbę w Jaworze. Pojawiały się bowiem pytania: Jaka jest przyszłość tej małej, wówczas około dwudziestoosobowej parafii? Czy ta parafia ma szansę przetrwania, skoro wielu zborowników jest w podeszłym wieku? Jaki będzie los tego kościoła, który przecież wymaga remontu? Czy ta mała parafia podoła temu zadaniu? Na początku był sceptycyzm, jednak z biegiem czasu pojawiła się nadzieja! I to ona właśnie jest naszą siłą i mocą, motywem do działania.
Mała parafia jest wielkim wyzwaniem dla księdza zarówno w pracy duszpasterskiej, jak również administracyjnej. I w tym chyba niewiele różni się od dużej parafii w realiach naszej diecezji.
Pierwszym l podstawowym wyzwaniem jest troska o parafian. Wielu z nich jest w podeszłym wieku. Średnia wieku w parafii wynosi 65 lat, a przy uwzględnieniu dzieci i młodzieży 55. Siły nie zawsze pozwalają im być obecnymi na nabożeństwie. W wielu przypadkach choroba oddziela ich od parafialnego życia. Te osoby czekają na wizytę księdza w swoim domu. Wielu wyznawcom towarzyszy samotność. Często nie mają bliskich, rodzin, mieszkają samotnie. Odpowiedzialność za tych ludzi spoczywa na księdzu. Często jest tak, że to właśnie duchowny jest tą osobą, która musi w przypadku śmierci zająć się formalnościami związanymi z przygotowaniem pogrzebu.
Bardzo dotkliwie odczuwa się odejścia braci i sióstr z parafialnej rodziny. W tym roku Bóg odwołał do wieczności trzy dusze. Wydawać by się mogło, że to niewiele. Jednak jeśli wyrazimy tą wielkość w procentach to wyniesie ona siedem procent. W przypadku parafii, która, liczy około 600 wiernych byłoby to odejście 42 wiernych z ogólnej liczby parafian. Śmierć chociażby jednej osoby z parafialnego grona przeżywa się jako wielką stratę. Rodzi się poczucie, że znowu jest nas mniej.
Brak połączeń komunikacyjnych nie pozwala dotrzeć wiernym mieszkającym poza miastem na nabożeństwo. Stąd troska o to, jak mają dojechać. Najczęściej ksiądz jest osobą, która dowozi ich na nabożeństwo. Na początku w przypadku godzin biblijnych, pojawiało się pytanie ile osób przyjdzie, czy w ogóle ktoś się pojawi? Podobne pytanie towarzyszy nabożeństwom.
Duszpasterskie wyzwania i zadania bardzo często w przypadku małej parafii stłumione są przez obowiązki administracyjne. Troska o obiekty parafialne, ich remont i wygląd spoczywa na duchownym. Na nim również spoczywa odpowiedzialność za sprawy finansowe parafii. To on staje się tym menedżerem, który musi zabiegać o fundusze na remont kościoła, plebani! czy też innych obiektów parafialnych. Remont obiektów kultu jest jednym z głównych administracyjnych wyzwań i zadań duchownego, które musi podjąć. Wiele czasu pochłonęło również przygotowanie wniosków rewindykacyjnych. Walka o zwrot utraconych nieruchomości spoczywa na księdzu. Duchowny jest tą osobą, która biega po urzędach w celu załatwienia spraw związanych z funkcjonowaniem parafii.
To nie jest jednak tak, że wierni nie chcą pomóc; Po prostu nie są w stanie tego uczynić. Nie pozwala im na to wiek, stan zdrowia, choroba lub odległość. Odczuwalny jest brak potencjału osobowego i intelektualnego w parafii. Czasami nie ma nawet tej tak zwanej prawej ręki, której można zaufać i powierzyć pewne sprawy. W trudnych chwilach często żona jest tą osobą, która dodaje otuchy i nadziei, wspiera w realizacji przedsięwzięć parafialnych, różnych spotkań i uroczystości.
Przyznam jednak, że nie brak wśród parafian przekonania, iż skoro ksiądz jest na miejscu, to jego zadaniem Jest zajmowanie się wszystkimi sprawami, przecież to on jest od tego. Ciężar i odpowiedzialność za wiele spraw, które dotyczą parani l jej funkcjonowania spoczywa na księdzu.